Recenzja: The Station (PS4)

Recenzja: The Station (PS4)

Damian Frycz | 19.02.2018, 16:00

The Station to kolejna produkcja niezależna wsparta przez społeczność graczy na Kickstarterze. Twórcy gry osadzonej w konwencji sci-fi proponują rozgrywkę opartą na odtwarzaniu wydarzeń, które rozegrały się na stacji badawczej za pośrednictwem rozszerzonej rzeczywistości. Czy udało im się zbudować w ten sposób niepowtarzalny klimat?

Agencja kosmiczna Axiom, sondująca kosmos w poszukiwaniu nieznanych form życia i planet nadających się do osiedlenia, natrafiła na myślącą obcą cywilizację. Jak się okazało, jest ona w stanie wojny domowej, co postawiło próbę nawiązania kontaktu pod znakiem zapytania. Ostatecznie światowy Senat zatwierdził projekt zakładający wysłanie w pobliże Psy Prime (bo tak nazwano planetę) niewykrywalnej stacji badawczej Espial z trzyosobową załogą. Zrobiono to w celu bliższego zbadania nowo odkrytej cywilizacji oraz jej kultury i z nadzieją znalezienia podstaw do nawiązania pokojowej relacji. Do tej pionierskiej misji przydzielona została kapitan Mila Lexa, naukowiec Silas Haze oraz inżynier Aiden Vyze. Coś jednak poszło nie tak i kontakt z załogą został nagle przerwany, a systemy maskujące stację przestały działać. W The Station gracz wciela się w wysłanego na Espial przeszkolonego zwiadowcę, który ma ustalić, co się wydarzyło, i podjąć działania zaradcze.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Station #1

Zarysowana powyżej historia, stanowiąca wprowadzenie do właściwej rozgrywki, od samego początku narzuca na gracza poczucie odpowiedzialności i ciężar misji, którą ma do wykonania. Gdy przez przezroczystą szybę kokpitu statku zobaczyłem zawieszoną w przestrzeni kosmicznej jednostkę badawczą, serce od razu zabiło szybciej. Bez większych problemów dotarłem do tytułowej stacji i postawiłem na niej pierwsze kroki, wkraczając w nieznane. Gra podtrzymuje atmosferę tajemnicy, a wszechobecna cisza i brak powitania ze strony członków załogi wprowadza niepewność, która momentami przeradza się nawet w poczucie zagrożenia. Wprawdzie nie sposób nie uśmiechnąć się na myśl o podobnym rozwiązaniu fabularnym znanym z pierwszej części serii Dead Space, lecz w gruncie rzeczy to dwa zupełnie odmienne tytuły.

W toku rozgrywki można dostrzec, że na stacji działo się coś naprawdę niedobrego. Uszkodzenia i brak zasilania w części modułów blokują możliwości pełnej eksploracji. Na szczęście, przy odrobinie wysiłku, każdy problem da się rozwiązać. By otrzymać dostęp do niektórych pomieszczeń, trzeba uzyskać uprawnienia poszczególnych członków załogi. Jak? Tego zdradzać nie będę. Nie jest to jednak trudne do ustalenia, tak samo jak niezbyt skomplikowane są łamigłówki przygotowane przez twórców. Osobiście takie rozwiązanie bardzo mi odpowiada. Nie lubię momentów, gdy ściana w postaci trudnej zagadki blokuje możliwość dalszego rozkoszowania się rozgrywką. W The Station wszystkie zadania logiczne są wyjątkowo intuicyjne i zazwyczaj po chwili zastanowienia, która równie dobrze może być połączona ze zwiedzaniem nieodkrytych jeszcze pomieszczeń, gracz znajdzie rozwiązanie.

The Station #2

Wspomniałem o zwiedzaniu pomieszczeń, a wierzcie mi – jest co oglądać. Każde z nich jest wykonane z niesamowitą starannością, zachwycając kolorystyką i bogactwem elementów. Gracz znajdzie w nich przedmioty, które może podnieść i obejrzeć (owoce, czasopisma, narzędzia, prywatne rzeczy załogi itd.), dokumenty czekające na odczytanie oraz terminale komputerowe (dające dostęp do maili, fragmentów czatów i notatek członków załogi), logi oraz audiologi przedstawione w formie rozszerzonej rzeczywistości podkreślającej futurystyczny charakter gry. To właśnie poprzez interakcję z otoczeniem i wspomnianą rozszerzoną rzeczywistością kompletuje się informacje o motywacjach i relacjach między członkami załogi, a także poczynionych przez nich odkryciach. Wprawdzie dokładne zbadanie stacji nie jest wymagane do ukończenia gry, jednak warto trochę pomyszkować, by mieć szerszy wgląd w sytuację. Ogólnie rzecz biorąc, oprawa graficzna i przyjęte przez twórców rozwiązania prezentują się naprawdę dobrze, a widoki rozciągające się za oknami stacji są po prostu fantastyczne!

Nie można nie zwrócić uwagi na pieczołowicie przygotowaną, choć minimalistyczną oprawę audio potęgującą uczucie osamotnienia. Dźwięki wybrzmiewające we wszechobecnej ciszy, zakłócanej krokami naszego bohatera, za każdym razem mocno oddziałują na gracza. Jeśli dostatecznie długo krąży się po jednej części statku, można się wzdrygnąć na metaliczny dźwięk otwierającej się śluzy, a powitanie kierowane przez system w stronę członka załogi po wtargnięciu do jego kajuty potrafi zaskoczyć.

The Station #3

Mimo doskonale zaprojektowanych pomieszczeń, oprawy graficznej i dźwiękowej oraz całej reszty zawartości gry, twórcom The Station nie udało się uniknąć błędów. Jednym z nich jest sporadyczne znikanie przedmiotów w teksturach, gdy gracz przypadkiem upuści je w nieodpowiednim miejscu. Na całe szczęście w moim przypadku nie były to przedmioty mające znaczenie fabularne lub potrzebne do rozwiązania którejś z łamigłówek. Dociekliwi zwrócą też uwagę na to, że płyn w odwróconej denkiem do góry butelce nie zachowuje się zgodnie z zasadami grawitacji. Są to jednak małe niedoróbki w zestawieniu z konkretnymi zaburzeniami płynności, które dają o sobie znać szczególnie podczas eksplorowania dolnego pokładu stacji. Gra potrafi się całkowicie zwiesić (co u mnie zdarzyło się dwa razy) i jeśli nie ruszy po kilku sekundach, trzeba ją wyłączyć lub poczekać, aż program zrobi to automatycznie, wyświetlając komunikat o błędzie. Nie od dziś wiadomo, że konsolowe wersje gier tworzonych na silniku Unity bywają w tym zakresie zawodne.

Grę ukończyłem bez odrywania rąk od kontrolera i poświęcając jej około pięć godzin. Przemierzanie opustoszałej stacji, pomijając wspomniane niedoróbki i spadki płynności, przyniosło mi sporo frajdy, a konstrukcja fabuły zachęcała do szczegółowego przeszukiwania pomieszczeń i odnajdywania tylu elementów „narracyjnej układanki”, ile tylko się dało. Oczywiście tytuł można ukończyć znacznie szybciej, jednak ze swojej strony polecam wygospodarować na niego trochę czasu i przy przygaszonym świetle zanurzyć się w kosmiczną opowieść. Tajemnica zawarta w The Station jest warta odkrycia.

Grę do recenzji dostarczył nam deweloper gry.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Station

Atuty

  • Rozszerzona rzeczywistość
  • Elementy narracji rozsiane po stacji
  • Potęgująca immersję oprawa graficzna
  • Minimalistyczne, ale dobrze zaprojektowane audio
  • Przystępny poziom łamigłówek

Wady

  • Niedoróbki związane z pojedynczymi przedmiotami
  • Sporadyczne znikanie przedmiotów w teksturach
  • Mocne spadki płynności w drugiej połowie gry

The Station, mimo błędów, jest tytułem, którym zdecydowanie warto się zainteresować. Błyskawicznie przenosi nas w kosmiczne realia, oferując kilka godzin naprawdę dobrej rozgrywki w klimacie sci-fi. Śmiałe wykorzystanie motywu rozszerzonej rzeczywistości wyszło grze na plus.

Damian Frycz Strona autora
cropper