Recenzja: Nights of Azure 2: Bride of the New Moon (PS4)

Recenzja: Nights of Azure 2: Bride of the New Moon (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 30.10.2017, 14:40

Nights of Azure 2 to kontynuacja średniawego, aczkolwiek klimatycznego neogotyckiego jRPG-a od studia Gust sprzed półtora roku. Na szczęście twórcy wyciągnęli wnioski ze swoich błędów, fundując nam produkcję poprawioną niemal w każdym calu i wreszcie wartą spędzenia z nią nieco więcej czasu niż poprzednio.

Akcja gry toczy się w tym samym uniwersum stylizowanym na dziewiętnastowieczną Europę co poprzedniczka, jednak wiele lat po tym, jak Arnice pokonała Pana Nocy. Niestety demony wciąż stanowią zagrożenie dla ludzkości, a ponadto pojawia się nowy potężny przeciwnik - Księżycowa Królowa. By ją pokonać, potrzeba ponownej ofiary z dziewicy, inaczej świat ogarną wieczne ciemności. Główną bohaterką opowieści jest tym razem młoda rudowłosa Alushe, zdolna wojowniczka pracująca dla organizacji Curia, której zlecono eskortowanie jej przyjaciółki z dzieciństwa – Liliany. Jak się okazuje, to właśnie ona ma zostać złożona w ofierze, lecz nim Alushe zdąża ustosunkować się do sprawy, w wyniku zbiegu dramatycznych okoliczności sama staje się półdemonem. To jednak żadna wymówka, by rezygnować z wyznaczonej misji, mimo iż uczucia nakazują co innego. Czy poświęcenie Liliany to jedyny środek na zakusy demonicznej Królowej?

Dalsza część tekstu pod wideo

Nights of Azure 2 #1

Po niezbyt ciekawej, na siłę rozwlekłej opowieści z części pierwszej, tutaj fabuła rozpoczyna się całkiem na bogato i jest prowadzona agresywnie. Wciąż się coś dzieje, więc na nudę narzekać nie będziemy. Owszem, temat nie jest jakoś specjalnie oryginalny czy rozbudowany, lecz wydarzenia toczą się dość szybko, przykuwając uwagę gracza. Zasługa w tym całej gamy kobiet i dziewcząt, tzw. Lilii, towarzyszących Alushe. Poprzednio męskie postacie drugoplanowe były pozbawione życia i charakteru, tutaj natomiast przyjaciółki głównej bohaterki aż tryskają energią, posiadając również ciekawe osobowości. Przyznaje, iż są one trochę oklepane, lecz na tyle różnorodne, by dało się je lubić, chociaż na mnie największe wrażenie zrobiły przypominająca Lezarda z Valkyrie Profile pani naukowiec Camilla oraz tajemnicza, stojąca praktycznie nad grobem Veruschka czy zmieniona już w demona Muveil. Aby gracza jeszcze bardziej do nich przywiązać, wprowadzono system relacji - im głębsza więź z poszczególną panną, tym więcej dowiadujemy się o niej, a pośrednio również o wykreowanym świecie. Oczywiście Gust nie byłoby sobą, gdy nie wprowadziło choć trochę fanserwisu, nawet w scenariuszu – tym razem dotyczy on wątku yuri, czyli uczuć miłosnych i więzi pomiędzy protagonistką a pozostałymi dziewczętami. Pewną wadą wciąż jest brak umocowania całej historii w jakimś szerszym kontekście, ale i tak z zaintrygowaniem śledziłem jej kolejne wątki.

Nights of Azure 2 #2

Tytuł nadal pozostaje prostym jRPG-em akcji, więc mimo zwiększenia nacisku na kwestie fabularne, to jednak niesamowicie miodne starcia stanowią sedno rozgrywki, ale idźmy po kolei. Tym razem zabawa została zgrabnie podzielona na misje, z których część porusza scenariusz do przodu, a reszta, związana w ten czy inny sposób z Liliami oraz eksterminacją wyznaczonych potworów, jest całkowicie opcjonalna. O dziwo, mimo powtarzalności, nie nużą i chciałoby się wykonać wszystkie, ale jest pewien haczyk, ograniczenia czasowe. Pierwsze związane jest ze znikającym niebieskim księżycem, bowiem każde nasze wyjście na akcję przybliża go do nowiu i jeśli do tego dopuścimy, gra się kończy. Drugie dotyczy faktu, iż Aluche może prowadzić bój tylko przez kilkanaście minut, później automatycznie wraca do hotelu. Na szczęście wraz z rozwojem postaci okres ten można przedłużać, zresztą wspomniane ograniczenia służą urozmaiceniu i utrzymaniu balansu rozgrywki, inaczej naszą postać bardzo łatwo byłoby przekoksić, poza tym pewien dreszczyk emocji dobrze wpływa na odbiór gry. W każdym razie upływ czasu działa tutaj motywująco, nie generując przy tym większej presji.

Nights of Azure 2 #3

Wracając do walk, to podobnie jak w pierwszym Azure, te zostały oparte o system znany z gier musou, tylko lekko zmodyfikowany, by był przyjemniejszy. Zacznijmy od tego, iż w bój zabieramy ze sobą jedną z naszych Lilii oraz dwa „pokemony” zwane tutaj Servanami. Ich dobór jest ważny, bo od tego zależą umiejętności Alushe oraz jej skuteczność w walce, gdyż ona sama dysponuje tylko dwoma ciosami (słabym i silnym), które można łączyć w combosy. Dopiero w kooperacji z partnerką zyskuje mordercze, a przy tym widowiskowe ataki zbiorowe jak Double Chase oraz Lily Burst, w każdym przypadku inne, więc jest na co popatrzeć. Servany też nie są już sforą bezładnie biegających stworzeń, tylko trzymają się blisko głównej bohaterki, każdej chwili gotów jej służyć umiejętnością bojową bądź transformacją w odpowiednią broń. Niektóre pozwalają także dostać się w niedostępne wcześniej miejsca, dzięki czemu mamy powód do ich częstej zmiany. Wszystkie wyżej wymienione rozwiązania znacząco poprawiły komfort walk, które sprawiają teraz prawdziwą frajdę, nie będąc zmorą jak w poprzedniej części, zwłaszcza że ich częstotliwość została obniżona do sensownego poziomu. Zabrakło mi tylko jednej rzeczy - możności poszalenia sobie pozostałymi pannami, co przecież nie kłóciłoby się ani z fabułą, ani z mechaniką gry.

Nights of Azure 2 #4

Jednym z niewielu pozytywnych aspektów pierwszego Nights of Azure był rozwój postaci polegający na doborze odpowiednich zdolności niźli gołych statystykach. Teraz również nie zdobywamy punktów doświadczenia, a zbieramy błękitną krew służącą wykupywaniu wzmocnień z dostępnego drzewka umiejętności. Ten system dobrze się sprawdza, lecz osobiście wolałem poprzedni, ponieważ dawał większą różnorodność umiejętności niż obecny. Cieszy jednak fakt, że przynajmniej rozwój Servanów oddano w nasze ręce, poza tym mogą one ewoluować w mocniejsze wersje. Zwiększono także poziom trudności rozgrywki, aczkolwiek gra wciąż nie jest szczególnie wymagająca, co akurat w tym przypadku stanowi zaletę.

Jednak największe zmiany na lepsze zaszły w oprawie audiowizualnej, w każdym razie gra nie wygląda już jakby była przygotowana z myślą o PS3. Jak na budżetowego jRPG-a, tytuł prezentuje się naprawdę świetnie i działa w płynnych 60 klatkach. Wprawdzie to wciąż nie jest poziom, jakiego oczekiwalibyśmy po produkcji dla PlayStation 4, ale progres jest naprawdę spory. Neogotycki klimat aż wylewa się z ekranu TV, zachęcając do odwiedzin pogrążonych w wiecznej nocy, bogatych w detale i różnorodnych lokacji . Wymarłe miasto, mroczny las czy zarośnięta bluszczem akademia prezentują się naprawdę przyzwoicie. Czasem tylko na krańcach pola widzenia obraz się lekko rozmazuje, prawdopodobnie ma to związek z tym, że gra przygotowywana była na również na słabszą konsolę Nintendo Switch. Największe wrażenie robią jednak szczegółowe modele naszych pannic częściowo opartych na tych obecnych w niedawno wydanym Blue Reflection jak chociażby Liliana wyglądająca niemal jak Hinako Shirai. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że pewną inspirację stanowiła tutaj również seria Senran Kagura zważywszy na gigantyczne piersi dziewczyn. Zresztą sama Alushe jakoś dziwnie kojarzy mi się z Asuką, nie tylko ze względu na wygląd, ale również przez zachowanie. W sumie wychodzi to grze na plus, ale więcej oryginalnej inwencji byłoby wskazane. Ciężką atmosferę buduje również energetyczna muzyka z dodatkiem symfonicznych i gotyckich brzmień. Jeśli chodzi o głosy aktorów, to twórcy pozostawili je w japońskim oryginale, nie dbając o angielski dubbing.

Nights of Azure 2 #5

Nights of Azure 2 to naprawdę świetny przedstawiciel jRPG, warty polecenia wszystkim fanom gatunku. Po pierwszej odsłonie już myślałem, że twórcy postawili na serii krzyżyk, a tutaj proszę - szybko pojawiła się kontynuacja zmazująca złe wrażenie pozostawione przez poprzedniczkę. Interesująca fabuła, intrygująca neogotycka atmosfera, wciągające walki oraz ciekawe postacie, czego chcieć więcej? Chyba jedynie niższej ceny, ale mimo wszystko polecam.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Nights of Azure 2: Bride of the New Moon

Atuty

  • Poprawiono niemal wszystkie niedociągnięcia poprzedniczki
  • Klimatyczna oprawa audiowizualna
  • Neogotyckie uniwersum
  • Świetnie wykreowane bohaterki - Lilie
  • Efektowne i wciągające starcia
  • System upływu czasu

Wady

  • Czasem za dużo niepotrzebnego fanserwisu
  • Brak możliwości pokierowania dziewczynami innymi niż Alushe
  • System rozwoju postaci gorszy niż w jedynce
  • Sporadyczny błąd wyrzucający nas z gry

Kontynuacja neogotyckiego jRPG-a sprzed półtora roku, ale z nową bohaterką. Poprawiono niemal wszystkie niedociągnięcia znane z poprzedniczki, dzięki czemu możemy cieszyć się tym razem świetną, mroczną produkcją od twórców serii Atelier.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper