Recenzja: The Solus Project (PS4)

Recenzja: The Solus Project (PS4)

Laughter | 27.09.2017, 17:02

The Solus Project obiecuje wiele - angażującą historię, elementy survivalu i badanie sekretów obcej planety. Wszystko to z pełnym wsparciem dla PS VR i kontrolerów ruchowych. Pora przekonać się, czy twórcy dali radę sprostać swoim ambicjom.

The Solus Project przedstawia nam wizję ponurej przyszłości, gdzie Ziemia została zniszczona. Gatunek ludzki wyruszył w stronę gwiazd, aby odkryć dla siebie nowy dom. Jako członek niewielkiej floty zbliżamy się do pozornie niezamieszkanej planety o sprzyjających warunkach. Następuje jednak katastrofa kosmiczna i statek zostaje zniszczony, a nasze życie zawdzięczamy szybkiej ucieczce kapsułą ratunkową. W taki oto sposób, totalnie osamotnieni, znaleźliśmy się na obcej planecie o nazwie Gliese-6143-C. Przygoda jest przeznaczona dla jednego gracza i poza tajemniczą fabułą oferuje również elementy survivalu. Nieznane środowisko nie jest do końca przyjazne. Musimy uważać na panującą pogodę. Zmienny i ciężki klimat sprawia, że w trakcie zimnych nocy musimy chować się w jaskiniach. Tam należy następnie rozpalić ognisko, aby podnieść temperaturę ciała.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wszystko oczywiście za pomocą rzeczy, które sami znajdziemy. Mamy więc do czynienia z prostym system tworzenia przedmiotów. Ten polega po prostu na łączeniu dwóch elementów i wytwarzaniu w ten sposób użytecznych narzędzi. Musimy też dbać o sen oraz nawodnienie i oczywiście stan zdrowia. Wszystko na papierze brzmi skomplikowanie, ale w praktyce jest dużo prostsze niż się wydaje. Podczas naszego pobytu natrafimy na tajemnicze ślady i sygnały. Śledząc je, posuwamy historię do przodu i odkrywamy tajemnice planety. Przyznam się, że sama opowieść to raczej sci-fi z niższej półki, ale potrafi zaciekawić. Eksplorując sieć podziemnych korytarzy i jaskiń, stopniowo odkrywamy coraz więcej śladów kosmicznej cywilizacji. Atmosfera zagęszcza się z każdą chwilą, a miejscami oferuje nawet doznania rodem z horroru.

Tytuł jest w pełni kompatybilny z PlayStation VR i w tym trybie wymaga kontrolerów PS Move. Implementacja obu urządzeń spisuje się świetnie i nie sprawia żadnych problemów ze śledzeniem. Rozświetlanie egipskich ciemności podziemi za pomocą ruchów pochodni działa niesamowicie intuicyjnie. Grając w VR, czujemy się niczym bohaterowie filmu Prometeusz w reżyserii Ridleya Scotta - oczywiście w jego mniej efektownej i wręcz amatorskiej wersji, ale odczucia nadal są całkiem podobne jak podczas oglądania seansu. Do tego wirtualna rzeczywistość w genialny sposób potęguje beznadzieję sytuacji i osamotnienie głównego bohatera. Nie wyobrażam sobie grać bez tego efektu - nawet kosztem zauważalnie gorszej grafiki. Uwierzcie, że widok powstającego i zbliżającego się do Was tornada jest naprawdę sugestywny.

Twórcy bardzo umiejętnie przystosowali grę do działania z PlayStation VR. Mamy do dyspozycji kilka schematów sterowania i te można nawet łączyć oraz zmieniać w dowolnej chwili. Możemy więc chodzić swobodnie lub korzystać z teleportacji. W obu przypadkach nie miałem problemów z błędnikiem, chociaż przy skakaniu było czasami naprawdę dziwnie i można było dostać istnych zawrotów głowy. No, ale to przecież nie platformówka, wiec skakania dużo nie ma. Możemy też dostosować prędkość chodzenia, także jeśli ktoś się poczuje źle, to może zajrzeć do opcji i spersonalizować grę pod siebie. Rozglądanie na boki działa poprzez obrót o kilka kątów za sprawą przycisków. Kontrolerami ruchowymi skanujemy otoczenie i wchodzimy w interakcje ze światem poprzez podnoszenie i używanie przedmiotów.

Szkoda jednak, że samo doświadczenie jest płytkie. Twórcy nie przewidzieli bardziej urozmaiconych zagadek ani nawet minigier i wszystko sprowadza się w głównej mierze do zaznaczenia i kliknięcia jednego przycisku. Całość oferuje miejscami bardziej otwarte tereny, ale ogólnie jest liniową przygodą. Przemy do przodu odkrywając kolejne tajemnice i sekrety skrywane w głębinach jaskiń. Dla ciekawskich znajdzie się też masa poukrywanych sekretów w formie tekstowych znajdziek i artefaktów. Gra, pomimo charakteru fabuły, nagradza eksplorację świata.

Problem polega na tym, że rozgrywka sprowadza się do ciągłego powtarzania dwóch czynności. Sama historia po prostu jest i trudno napisać o niej cokolwiek więcej - bardziej angażuje tutaj samo uczestnictwo w katastrofie i próba przetrwania niż przedstawiona historia. Chociaż ta może się podobać i oferuje nawet pole do własnej interpretacji przedstawionych wydarzeń dotyczących przedstawicieli obcych gatunków. Grafika w trybie VR straszy poszarpanymi krawędziami dalszego planu i rozmazanymi teksturami rodem z ery PS2, co w połączeniu z niską rozdzielczością wypada wyjątkowo słabo. Same lokacje są puste, a wystrój pomieszczeń często się powtarza. Szkoda, bo obce planety i kosmiczne cywilizacje dają potencjał na coś więcej niż stworzenie w głównej mierze stożkogłowych kosmitów budujących ceglane domy. Mimo wszystko nie bawiłem się źle, a uczucie bycia w grze autentycznie wynagradza wiele bolączek - szczególnie że mamy do czynienia z pozycją sprzedawaną po niższej cenie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Solus Project

Atuty

  • Implementacja wirtualnej rzeczywistości i Move'a
  • Elementy survivalu

Wady

  • Grafika w trybie VR
  • Poziom zagadek
  • Monotonia rozgrywki

The Solus Project w świetny sposób wykorzystuje atuty wirtualnej rzeczywistości. Niestety, bez niej wychodzi na jaw, że całość jest płytka i powtarzalna.

Laughter Strona autora
cropper