Recenzja: Collar x Malice (PS Vita)

Recenzja: Collar x Malice (PS Vita)

Laughter | 31.07.2017, 09:57

Collar X Malice to kolejna propozycja Idea Factory dla pań lubujących się w grach otome, gdzie obok uwodzenia wybranków serca, ważna jest również sama fabuła. Tym razem studio Otomate dostarcza nam dobry kryminał, przy którym można miło spędzić czas.

Collar x Malice opowiada historię młodej policjantki z Shinjuku. Znalazła się ona w samym centrum wydarzeń będących następstwem incydentu X-Day. Był to brutalny atak terrorystów, którzy zabili na wizji kilku oficerów policji. Każde kolejne morderstwo popełnione przez złowrogą grupę Adonis było kolejnym materiałem wideo i odliczaniem do zapowiadanego dnia sądu. Ten ma oczywiście sprawić, że społeczeństwu zostanie wymierzona ostateczna sprawiedliwość. Nieudolność policji w zapobieganiu kolejnym atakom i brak poszlak dotyczących tajemniczego lidera terrorystów sprawiły, że rząd Japonii podjął radykalną i trudną decyzję. Władze państwa odcięły całą dzielnicę Shinjuku i dały każdemu obywatelowi powyżej 20. roku życia dostęp do broni palnej. Jak nie trudno się domyślić – tego typu scenariusz nie mógł się dobrze zakończyć.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mamy tutaj do czynienia ze standardową grą visual novel w stylu typowym dla gier Idea Factory i ich twórczości otome – czyli podgatunku skierowanego głównie do kobiet, gdzie istotną częścią jest rozwijanie relacji damsko-męskich w stronę romansu. Wcielamy się więc w młodą bohaterkę i poprzez odpowiednio podejmowane decyzje wkraczamy na różnorodne ścieżki fabularne. Te kształtują nie tylko fabułę, ale i decydują o tym, kto zostanie wybrankiem naszego serca. Na szczęście sama historia to mroczny thriller kryminalny, który może przypaść do gustu nawet osobom niezainteresowanym miłosnymi przygodami.

Nasza bohaterka podczas wykonywania rutynowych obowiązków zostaje napadnięta i traci przytomność. Budzi się w kościele, gdzie zostaje uratowana przez grupę tajemniczych mężczyzn. Szybko okazuje się, że na jej szyi umiejscowiono groźną obrożę. Służy ona do komunikacji z liderem grupy Adonis, który od dzisiaj inwigiluje nieustannie poczynania naszej heroiny. Jednocześnie grozi nam, że w momencie złamania kilku zakazów i wytycznych obroża wstrzyknie śmiertelną dawkę trucizny. Od tej pory musimy mieć się na baczności, a naszym celem jest rozwikłanie tajemnicy spraw powiązanych z incydentem X-Day, odkrycie tożsamości sprawcy i uwolnienie się od przeklętego przedmiotu owiniętego wokół naszej szyi.

Intryga potrafi się obronić i zaciekawić osoby szukające po prostu przyjemnej historii do poczytania w wolnych chwilach. Rozgrywka w głównej mierze ogranicza się do wyboru dialogów – konsekwencje naszych decyzji dosyć łatwo przewidzieć, więc nikt nie powinien mieć problemu z poprowadzeniem fabuły w oczekiwany sposób. Ta potrafi jednak zaskakiwać zwrotami akcji, ale cierpi na mozolne budowanie tempa. Czasem miałem wrażenie, że atmosfera jest zbyt lekka i luźna. Tytuł posiada momenty budujące napięcie, niestety trwają one chwilę. Twórcy urozmaicają zabawę poprzez krótkie sceny badania miejsc zbrodni lub sekwencje QTE ze strzelaniem, tyle że występują one bardzo rzadko, a szkoda. Dodajmy do tego fakt, że mamy do czynienia z produkcją naprawdę długą i poznanie całości zajmie nam minimum 30-40 godzin. Tym bardziej boli wówczas fakt, że nie rozwinięto mechaniki prowadzenia śledztw i nie zrobiono z niego pełnoprawnego elementu gry, a jedynie sprowadzono do bardzo krótkich i okazjonalnych przerywników.

Sama fabuła nie jest zła, chociaż sporo w niej utartych motywów czy stereotypów. Luźniejsze momenty przeplatają się z etapami o cięższym charakterze. Mają one miejsce szczególnie pod sam koniec gry oraz w trakcie badania pojedynczych spraw sprzed ostatnich miesięcy. To właśnie te fragmenty są najlepszym elementem całości i zaciekawią przede wszystkich fanów kryminałów. Drugim takim elementem są oczywiście główni bohaterowie i rozwój ich osobowości. Początkowo potrafią oni irytować swoimi płytkimi charakterami i wspomnianym eksponowaniem stereotypów, ale z biegiem gry nabierają głębi i odpowiedniego tła. Zależnie od tego, kto zostanie wybrankiem naszego serca, fabuła może się rozwinąć w kilku kierunkach. Badamy wówczas odmienne zbrodnie popełnione przez różnych sprawców. Tylko poprzez poznanie całości mamy obraz pełnej intrygi i znamy odpowiedzi na wszelkie pytania. Całość nie potrafi jednak przekroczyć bezpiecznego poziomu, który najlepiej określić jako "dobry, ale bez szału".

Podobnie wygląda kwestia muzyki i grafiki. Specyficzny styl artystyczny nie odbiega od poprzednich gier wyprodukowanych przez Idea Factory i Otomate. Jeśli graliście w Code: Realize lub Amnesia: Memories, to poczujecie się jak w domu i z miejsca rozpoznacie kreskę, którą narysowano portrety bohaterów. Mnie się ona nie podoba i niekiedy odpycha – w przeciwieństwie do artów przedstawiających otoczenie, które zaskarbiły sobie moją sympatię, szczególnie ze względu na zabawę kontrastem. Muzyka jest dobrze dopasowana do akcji, ale brakowało mi większej liczby utworów i czułem miejscami zmęczenie nadużywaniem przez twórców jednego motywu podczas scen komediowych. W ostatecznym rozrachunku Collar x Malice to dobrze skrojona opowieść. Nie jest pozbawiona wad, ale powinna przypaść do gustu fanom visual noveli – szczególnie miłośniczkom wszelkich Otome.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Collar x Malice

Atuty

  • Przyjemna fabuła
  • Bohaterowie i rozwój ich charakterów
  • Styl artystyczny

Wady

  • Nierówna dynamika scenariusza
  • Sporo utartych motywów
  • Przewidywalne wybory

Dobry przedstawiciel gatunku, który nie potrafi przeskoczyć pewnego poziomu. Przyjemna i ciekawa historia w sam raz jako odpoczynek od bardziej wymagających tytułów.

Laughter Strona autora
cropper