Recenzja: GNOG (PS4)

Recenzja: GNOG (PS4)

Jaszczomb | 05.05.2017, 15:42

GNOG opiera się na otwieraniu pozornie skomplikowanych głów kolorowych robotów. Odsuwając na bok absurd całego założenia, ktoś mógłby porównać pomysł na rozgrywkę do świeżutkiego Statika, które jest jedną z najlepszych gier na PlayStation VR i otrzymało w naszej recenzji znakomite 9/10. Obie produkcje dzieli jednak przepaść, gdyż są to dwa zupełnie różne pomysły na grę logiczną.

Nie jestem zresztą pewien, czy GNOG rzeczywiście jest grą logiczną. Teoretycznie mamy tutaj zbiór plansz polegających na interakcji z głowami robotów. Tu coś wciśniemy, tam przesuniemy, gdzie indziej przekręcimy i ostatecznie głowa się otwiera, a my zaliczamy „misję”. Problem w tym, że nie ma tu miejsca na główkowanie. Jedyne, co robimy, to szukamy interaktywnych elementów i w nie klikamy. Łączenie faktów sprowadzono do minimum i tak naprawdę nie znajdziecie tu żadnego wyzwania logicznego. Pozostaje więc pytanie, czy oceniać grę pod tym względem, bo na moje oko to specjalny podgatunek „sielankowego klikacza”. No, przez większość czasu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Cóż obejmuje taki sztuczny gatunek? Przyjemną oprawę graficzną, spokojną ścieżkę dźwiękową i odrobinę interakcji, żeby jednak coś tam robić. I z takim nastawieniem należy do GNOG-a podchodzić – jak do odprężającego przerywnika między „normalnymi” grami. Zresztą przerywnika niezbyt długiego, bo dziewięć plansz starcza łącznie na jakąś godzinę zabawy.

Niestety GNOG nie do końca spełnia swoją funkcję. Owszem, każda akcja wpływa na utwór przygrywający w tle i widzę możliwość puszczenia go nawet po wyłączeniu konsoli – muzycy się postarali. Gorzej jednak z samą rozgrywką, która ogranicza się do schematu „klikaj, otwórz, odsłuchaj melodyjki”. Nie dość, że brak tu jakiejkolwiek satysfakcji po rozgryzieniu poziomu (co w przypadku takiego „sielankowego klikacza” nie dziwi), to jeszcze łatwo ominąć jakąś pierdółkę i póki nie nakierujemy na nią przypadkiem kursora – zostaniemy bezradni. Czasem elementy interakcji nie wyróżniają się niczym szczególnym i nie stanowią logicznego następstwa działań, więc przydałaby się jakaś podpowiedź po dłuższej chwili. Nie, żeby było zbyt trudno, ale jechanie kursorem po całym ekranie niekoniecznie jest definicją odprężenia.

Do tego wszystkiego dochodzi możliwość grania w goglach PlayStation VR, jednak nie mam pojęcia, po co dodano taki bajer. Głowy robotów mieszczą się w całości na ekranie i rozglądając się dokoła, nie zobaczymy niczego wartego uwagi – ot, rozciągnięte dokoła tło planszy. Nie ma też wsparcia dla kontrolerów ruchowych PS Move, a VR i sterowanie kursorem za pośrednictwem pada to nic ciekawego.

GNOG jest wyjątkowo ciekawą pozycją pod względem oprawy audiowizualnej, ale brak pomysłu na samą rozgrywkę szybko wywołałby nudę… gdyby gra starczała na dłużej niż godzinę. Omijając GNOG-a, niczego nie tracicie. Można kiedyś sprawdzić, np. jak będzie za darmo w Plusie, bo sama oprawa nie usprawiedliwia ceny wynoszącej 64 zł.

Gra recenzowana była na PS4 Pro

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry GNOG

Atuty

  • Oprawa audiowizualna

Wady

  • Przesadnie banalne zagadki
  • Starcza ledwo na godzinkę

Oprawa, choć dziwaczna, stoi na wysokim poziomie, lecz sama rozgrywka ujawnia brak pomysłów na zagadki i szybko zamienia się w żmudne klikanie we wszystko wokół.

Jaszczomb Strona autora
cropper