Recenzja: Romance of the Three Kingdoms XIII (PS4) - Fame & Strategy Expansion

Recenzja: Romance of the Three Kingdoms XIII (PS4) - Fame & Strategy Expansion

Patryk Dzięglewicz | 03.05.2017, 12:24

Romance of the Three Kingdoms XIII: Fame and Strategy Expansion Pack to rozbudowana wersja całkiem niezłej strategii wydanej rok temu na trzydziestolecie serii. Niemal coroczne wałkowanie tematu Trzech Walczących Królestw może wydawać się co najmniej nudne, ale Koei Tecmo udowadnia, że niekoniecznie musi tak być.

Cykl Romance of Three Kingdom narodził się w latach osiemdziesiątych jako strategia z elementami RPG, nawiązując do słynnego chińskiego eposu historycznego z XIV wieku o tej samej nazwie. W skrócie rzecz ujmując, ponownie cofamy się w czasy chińskiego rozbicia dzielnicowego z III wieku n.e., gdzie Trzy Królestwa (Wei, Wu i Shu) skaczą sobie do oczu, a my wcielamy się w rolę generała walczącego dla jednej ze stron. Ich liczba już na początku stanowi miłe zaskoczenie dla wielbicieli serii, bowiem jest ogromna i mamy tu zarówno realnie istniejących, jak i fikcyjnych dowódców. Jak to mówią, od przybytku głowa nie boli, więc każdy znajdzie swojego ulubieńca, co stanowi duży plus całej zabawy. Dokonany wybór ma zresztą kolosalne znaczenie dla jej dalszego przebiegu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jeśli komuś nie odpowiada tak bogata oferta, może skorzystać z dostępnego edytora i stworzyć oficera według własnego uznania. Jest to ważne, ponieważ wiek, pochodzenie, pokrewieństwo i tym podobne mają przełożenie na przyszłe relacje pomiędzy naszymi podwładnymi czy zwierzchnikami, wpływając na decyzje podejmowane przed i w trakcie bitwy. Jeśli chcemy, możemy nawet przebyć karkołomną (ale satysfakcjonującą) karierę od zwykłego wasala do cesarza. W każdym razie cieszy, że wybrany/stworzony generał nie jest anonimową postacią, mającą tylko prowadzić nację do zwycięstwa – będzie zarządzał miastami, prowadził życie towarzyskie, wydawał rozkazy, podejmował misje dyplomatyczne, brał udział w ostrych dysputach oraz robił wiele innych rzeczy, przy których samo prowadzenie działań zbrojnych wydaje się być drugorzędne.

Rozgrywka oferuje multum opcji do wykorzystania i mowy nie ma, by osoba dopiero do niej podchodząca połapała się w tym wszystkim. Z pomocą przychodzi jednak świetne skonstruowany tryb treningowy pod postacią historii dotyczących głównych bohaterów konfliktu. Przyznaje, iż nie są zbyt porywające, ale zawsze lepiej w ten sposób zaliczać kolejne lekcje niż „na sucho”. Niestety, nowicjusze mają tutaj ostro pod górkę i trzeba nieco samozaparcia, by opanować wszystkie aspekty rzemiosła wojennego.

Sun Tzu w swoim traktacie napisał, iż bitwy wygrywa/przegrywa się, zanim do nich dojdzie, a same starcia to właściwe swego rodzaju rytuał. Tak samo jest w grze, więc jeśli ktoś liczył na wschodnią kalkę serii Total War, gdzie kwestie gospodarczo-logistyczne są na drugim planie, może się ostro przejechać. Nim w ogóle zwołamy armię, musimy się zdrowo napocić – od odpowiedniego wyszkolenia żołnierzy począwszy, poprzez sprawnie działającą administrację i gospodarkę, na ścieżce przemarszu i zdobyciu sojuszników kończąc. Dyplomacja została silnie rozbudowana (dary, dysputy, długi wdzięczności itp.) i niełatwo zdobyć przychylność innych wodzów, lecz musimy to zrobić, by uniknąć przyjacielskiego noża w plecy. Wszystko jest ważne i niczego nie można lekceważyć, co zmusza nasze szare komórki do wybiegania daleko naprzód.

Chiny podzielono na miasta-prowincje i każda z nich zawiera w sobie kilka mniejszych miejscowości. Z tego powodu mapa jest naprawdę ogromna, ale na kontrolowanych przez siebie terenach możemy wprowadzać własny podział administracyjny. Akcja toczy się w czasie rzeczywistym (z aktywną pauzą) i w jej trakcie zachodzą niespodziewane wydarzenia, w których, jeśli chcemy, bierzemy udział. W każdym razie, gracze uwielbiający drobiazgowe planowanie i intrygi z pewnością poczują się jak w niebie.

Przechodząc już do samych bitew, stwierdzam, iż w większości oferują to, co można zobaczyć w innych strategiach, chociażby w pokrewnej serii Nobunaga's Ambition. Zasadniczo sami kierujemy ruchami oddziałów dzięki prostemu, acz początkowo niezbyt wygodnemu sterowaniu. Z zadowoleniem przyjąłem fakt, że w bitwach mamy szeroki wachlarz manewrów jak przystało na dawne armie wywodzące się ze Wschodu. Staramy się więc unikać frontalnych starć, zmuszając przeciwnika do rozbijania wielkich formacji wojskowych na małe grupy, by niszczyć je atakami kleszczowymi.

Niebagatelną rolę odgrywa poziom morale – jeśli jest zbyt niskie armia może się rozpaść, więc należy robić wszystko, by obniżyć jego poziom u wroga, a robimy to np. pokonując wrażego generała. Mimo to, przy wielkiej liczbie wojsk potrafi wkraść się chaos kontrolowany, ale dodatek wprowadził pewien ważny element – Radę Wojenną. Dzięki niej przydzielamy dowódców do odpowiednich oddziałów, obieramy taktykę oraz wydajemy proste rozkazy. Nie rozwiązuje to w pełni problemu, ale pozwala łatwiej zapanować nad wojskiem. Po wygranym starciu nasi oficerowie otrzymują nagrody pieniężne oraz to, co najważniejsze na przyszłość – punkty prestiżu.

Od strony wizualnej tytuł prezentuje się średnio, niewiele zmieniając w stosunku do poprzednich odsłon. Owszem, filmiki przerywnikowe potrafią przykuć oko, ale ukształtowanie terenu, modele żołnierzy czy widok miast lekko rozczarowuje. Animacja również potrafi zaliczyć drobne, lecz zauważalne spadki płynności, a operowanie kamerą do najwygodniejszych nie należy. Efekty specjalne towarzyszące walkom także są nikłe, ale w zamian za to zachowano przejrzystość pola bitwy, co oczywiście jest jak najbardziej pożądane. Świetnie natomiast prezentują się sylwetki generałów, tła oglądane podczas scen fabularnych oraz animacje obrazujące niektóre nasze działania. Warstwa muzyczna prezentuje już wyższy poziom, tworząc odpowiedni klimat, a wraz z nią dostajemy całkiem udane i często wykorzystywane japońskie kwestie czytane. Wspomniane rozszerzenie Fame and Strategy, oprócz większych możliwości w kreowaniu ról naszych generałów (poprzez punkty prestiżu) czy dodatkowych opcji strategiczno-taktycznych (wyznaczanie marszruty, budowanie umocnień), wprowadza dodatkowo małżeństwa, nowe scenariusze z edytorem tworzenia własnych, a także ponad setkę nowych oficerów.

Rozszerzona wersja Romance of the Three Kingdoms XIII, pomimo wciąż nie najlepszej oprawy graficznej, nadal stanowi smakowity kąsek dla fanów strategii w czasie rzeczywistym, których mamy tak niewiele na PlayStation 4. Najwięcej przyjemności zaoferuje fanom serii, lecz nowi gracze po zaliczeniu kompleksowego treningu też się tutaj odnajdą. Bo wojna to tylko inny sposób prowadzenia polityki i prawdziwy władca się jej nie obawia.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Romance of the Three Kingdoms XIII

Atuty

  • Setki dostępnych generałów oraz możliwość stworzenia własnego
  • Olbrzymia swoboda rozgrywki
  • Wymagający poziom trudności
  • Dobrze zaprojektowany samouczek
  • Nowe usprawnienia wprowadzone przez dodatek

Wady

  • Średniawa oprawa graficzna
  • Wciąż niewielka liczba taktyk podczas bitwy
  • Początkowo przytłacza ogromem opcji
  • Niezbyt wygodna obsługa kamery

Chińska epoka Walczących Królestw po raz trzynasty już oferuje graczom nowe doznania. Kompleksowa strategia, gdzie polityka, gospodarka oraz działania zbrojne stanowią nierozerwalną całość. Wciel się w rolę w jednego z generałów i zjednocz starożytne Chiny na własnych warunkach.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper