Recenzja: The Silver Case (PS4)

Recenzja: The Silver Case (PS4)

Laughter | 30.04.2017, 12:43

The Silver Case to odświeżona wersja gry sprzed 18 lat. Twórcy po blisko dwóch dekadach przygotowali angielską wersję językową tego nieszablonowego kryminału i przedstawiają go po raz pierwszy graczom z Zachodu. Czy po tak długim czasie gra potrafi się obronić?

W maju 1997 roku w Japonii doszło do brutalnego morderstwa jedenastoletniego chłopca i rok młodszej dziewczynki. Sprawcą był czternastolatek określany pseudonimem Seito Sakakibara, który w brutalny sposób dokonał mordu, zostawiając głowę nieletniej ofiary przed główną bramą szkoły podstawowej. Po popełnieniu zbrodni zabójca wysłał wiadomość policji, rzucając wyzwanie wymiarowi sprawiedliwości, co z kolei przypominało przypadek seryjnego mordercy Zodiaka ze Stanów Zjednoczonych. Wspominam o tym, ponieważ ta okropna zbrodnia była punktem niezdrowej obsesji Goichiego Sudy. Twórca gier inspirował się podobnymi wydarzeniami i ukształtowało to niejedną z jego produkcji. W przypadku The Silver Case czuć to na każdym kroku, bo gra w całości przesiąknięta jest podobnie makabrycznymi motywami i skupia na śledztwach równie nietypowych morderstw.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Silver Case to pozycja, która pierwotnie zadebiutowała w 1999 roku na pierwszym PlayStation. Tytuł nigdy nie opuścił granic Japonii, ale zdobył opinię gry kultowej, o której zlokalizowanie od dawna zabiegała grupa fanów twórczości ekscentrycznego Goichiego Sudy, znanego lepiej jako Suda 51. Problem z przeniesieniem gry polegał na tym, że po tak długim czasie logicznym wyjściem byłoby przygotowanie remake'u zbudowanego od podstaw. Fanom jednak zależało na otrzymaniu jak najwierniejszego doświadczenia przypominającego oryginał, które pozwoliłoby na własnej skórze poznać urok i "inność" omawianej gry. W efekcie dostaliśmy tytuł unikatowy, ale i nadszarpnięty zębem czasu, którego wady irytują jeszcze bardziej niż w dniu premiery.

Recenzowana pozycja należy do gatunku visual novel, skromnie korzystając z elementów zagadek logicznych i ograniczonej eksploracji. Mamy więc graficzną powieść ze ścianami tekstu i szczątkową rozgrywką. Historia gry osadzona została w 1999 roku w fikcyjnym japońskim mieście 24 Wards. Wspomniana miejscowość składa się z tytułowych dwudziestu czterech dzielnic, gdzie żyją jednostki wyodrębnione przez rząd. Kasty społeczeństwa dzielą się w tym miejscu na 80% biedoty i 20% ludności żyjącej w dostatku. Niespokojne nastroje mieszkańców nie są jednak spowodowane różnicami w majątku czy jakości życia, a przez ograniczony dostęp do informacji i medialną propagandę. The Silver Case to mroczny kryminał czerpiący garściami z klasyków kina noir i nawiązujący do filmowych klasyków, w tym chociażby Seven czy Zodiak - oba w reżyserii Davida Finchera. Fabuła z kolei przesiąknięta jest odrealnioną atmosferą, która może przywodzić na myśl twórczość kontrowersyjnego reżysera filmowego Davida Lyncha. Znajdziecie tu również ukłony w stronę Lśnienia Stanleya Kubricka na podstawie książki Stephena Kinga. Pomimo wielu odniesień i zapożyczeń, The Silver Case miesza wszystkie te elementy w specyficznym stylu szalonego umysłu Sudy 51. Tytuł tym samym dostarcza historię niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju, która zgłębia istotę zbrodni, chorób psychicznych i społeczeństwa.

Sposób, w jaki rozpisano dialogi i kwestie bohaterów, to istna czołówka gier. Tłumacze odwalili kawał świetnej roboty, tworząc niesamowity klimat i nadając bohaterom nieczęsto spotykanej wiarygodności. Podczas kilkunastu godzin spędzonych z The Silver Case miałem nieustanną ochotę wydrukować cały skrypt scenariusza i rozwiesić na ścianach mojego pokoju kartki z kwestiami, które przyszło mi czytać w trakcie rozgrywki. Ta gra to istna kopalnia genialnych cytatów i tekstów. Wypowiedzi trudno wyrzucić z głowy na długo po skończeniu zabawy. Tytuł składa się z dwunastu rozdziałów fabularnych, które poznajemy z dwóch różnych perspektyw. Raz skupiamy się na śledzeniu poczynań specjalnego wydziału detektywów do trudnych zbrodni, zaś innym razem dostajemy akcję z punktu widzenia reportera działającego na zlecenie klienta. Historie dzieją się równolegle i niejednokrotnie przeplatają. Tylko poprzez poznanie obu ścieżek uda nam się zrozumieć skomplikowaną i naprawdę dojrzale napisaną opowieść, gdzie bohaterowie zamiast ratować świat, wolą myśleć o sytuacji ekonomicznej państwa. Historia przesiąknięta jest psychodelicznym i często surrealistycznym klimatem. Niekiedy też wypada dość mrocznie i rzuca elementami horroru, potrafiąc zagrać na emocjach czy zszokować pod względem opisywanej treści. Fabuła kupiła mnie z miejsca i miałem autentyczny problem z oderwaniem się od poznawania kolejnych rozdziałów, bo każdy z dwunastu fragmentów historii śledzi się niczym dobry odcinek ulubionego serialu kryminalnego, gdzie tajemnica nawarstwia się z każdą mijającą minutą. Otrzymanie jednej odpowiedzi powoduje tylko, że pojawia się kolejna lawina pytań, które chcemy jak najszybciej wyjaśnić.

Muzyka skomponowana została przez uzdolnionego kompozytora Masafumiego Takadę. Elektroniczne utwory przesiąknięte są często szaleństwem i wyobcowanym charakterem, co bardzo potęguje psychodeliczny klimat opowieści. Pojedyncze kawałki są różnorodne i dopasowane do odpowiednich scen, potęgując ich odbiór. Jednocześnie wydźwięk odmiennych utworów jest naprawdę spójny i przekłada się na specyficzny album muzyczny, który spodobał mi się na tyle, że potrafiłem słuchać go poza grą. Na potrzeby remastera zatrudniono także legendarnego kompozytora Akirę Yamaokę, którego gracze mogą kojarzyć z kultowego cyklu Silent Hill. Artysta przygotował dziesięć specjalnych remiksów na potrzeby odświeżonej wersji gry. Nowe aranżacje potwornie mi się spodobały.

Problem z The Silver Case pojawia się wtedy, gdy zaczynamy postrzegać ten tytuł poprzez klasyczną definicję "gry". Produkcja posiada szczątkowe elementy rozgrywki i interakcji, a i te nie przeszły próby czasu. Gdy pojawia się interakcja, to na wierzch wychodzi obrzydliwa grafika oraz archaiczna rozgrywka, która często jest po prostu nieprzejrzysta i irytująca. Elementy 3D zostały stworzone od nowa na silniku Unity, ale trudno mówić o znaczącym skoku jakości. Fani retro mają z kolei możliwość... pogorszenia wyglądu grafiki oraz wyłączenia poprawek wprowadzonych w remasterze. Gra jest autentycznie paskudna i chociaż niewątpliwie posiada swój styl artystyczny, to jednak technicznie mowa tutaj o poziomie pierwszych gier 3D z ery PS1. Sama rozgrywka też nie należy do przyjemnych. Zwiedzanie pomieszczeń polega na przesuwaniu się po z góry narzuconych szynach i punktach. Lokacje często sprawiają wrażenie, jakby brakowało im części tekstur, a rozglądanie się jest mocno ograniczone i toporne. Jestem wręcz pewien, że zatrważająca większość graczy rzuciłaby tę grę w kąt już po pierwszych sekundach. Nie pomaga też fakt, że całość przedstawiona jest za pomocą niewielkich paneli i nie mamy możliwość ich powiększenia - zamierzony aspekt artystyczny, który z początku mi przeszkadzał, ale po dwóch rozdziałach (około trzech godzinach) przywykłem i nawet potrafiłem go docenić.

Podsumowując - The Silver Case jest produkcją bardzo trudną do sprawiedliwego ocenienia. Dlatego wolałbym, aby czytelnicy w tym przypadku nie sugerowali się oceną, a po prostu poświęcili czas na przeczytanie chociażby ostatniego akapitu. Tytuł wzbudza ambiwalentne odczucia i należy do kategorii specyficznych pozycji, które potrafią bezgranicznie zauroczyć lub całkowicie odepchnąć już przy pierwszym kontakcie. Podchodząc do tej pozycji jak do zwykłej gry, odbijecie się od niemal każdego elementu i nie znajdziecie tutaj absolutnie nic, co mogłoby Was zainteresować w kwestii rozgrywki. Sami twórcy są tego świadomi i oddają do dyspozycji opcję pominięcia zagadek, a podczas prologu miałem wręcz wrażenie, że przepraszają mnie za opracowanie takiego nieprzyjemnego sterowania i interfejsu. The Silver Case to jednak nie jest zwykła gra. To niezwykle skomplikowana i dojrzała historia, która z każdym rozdziałem oferuje silne przesłanie.

O ile sama rozgrywka potwornie się zestarzała, tak cała treść i przekaz są nadal aktualne, może nawet bardziej niż w dniu premiery. Wykreowana opowieść to niepowtarzalny kryminał, będący doświadczeniem potrafiącym wedrzeć się do umysłu, gdzie mimowolnie analizujemy najdrobniejszy szczegół. Fani gatunku visual novel i twórczości Sudy51 powinni koniecznie sięgnąć po ten tytuł, bo takiej historii na próżno szukać gdzie indziej. Cała reszta niech najlepiej udaje, że ta gra nigdy nie powstała - wyjdzie im to na dobre.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Silver Case

Atuty

  • Dojrzała i złożona historia
  • Świetnie napisani bohaterowie i dialogi
  • Muzyka
  • Odrealniona i psychodeliczna atmosfera
  • Kryminał jedyny w swoim rodzaju

Wady

  • Paskudna grafika
  • Szczątkowa, archaiczna rozgrywka
  • Zagadki

Suda 51 i jego kreatywny umysł powołały do życia niesamowite postacie i historię. Jest to psychodeliczny kryminał, którego scenariusz zgłębią jedynie ludzie odporni na archaizmy i ceniący sobie "dziwne" tytuły. Osoby szukające klasycznej rozgrywki powinny jednak trzymać się z dala.

Laughter Strona autora
cropper