Recenzja: Wonder Boy: The Dragon's Trap (PS4)

Recenzja: Wonder Boy: The Dragon's Trap (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 23.04.2017, 11:04

Remake’i klasyków to dość śliska sprawa dla twórców gier – muszą wywołać uczucie nostalgii u dawnych wielbicieli, a zarazem przyciągnąć do danego tytułu nowych graczy. Wiele takich prób połączenia ognia z wodą zakończyło się porażką, lecz akurat Wonder Boy: The Dragon's Trap wyszło z tego zwycięsko.

Wonder Boy: The Dragon's Trap to stosunkowo prosta, ale diabelnie grywalna metroidvania, wydana pierwotnie w latach 80. na bardzo popularną wtedy za oceanem konsolę Sega Master System. W Europie seria ta nie jest specjalnie znana, więc tym bardziej powinniśmy skorzystać z okazji i zagrać w tę perełkę odnowioną tak, jak przystało na nasze czasy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tytuł posiada tylko lekko zarysowane tło fabularne. W dużym skrócie chodzi o to, że kierując chłopakiem bądź dziewczyną, staramy się zdjąć klątwę zamieniającą nas w rozmaite zwierzęta, a zrobimy to zabijając smoki zamieszkujące wykreowany świat. To właśnie wspomniane transformacje stanowią największy wyróżnik gry sposób masy pokrewnych tytułów. Każda przemiana daje nam odmienne umiejętności i podsuwa nowe sposoby przemierzania lokacji. Plujący ogniem jaszczur pozwala łatwiej dosięgać wrogów, mysz potrafi wspinać się po ścianach, pirania zwinniej przemierza podmorskie głębiny i odnajduje ukryte przejścia, kotołak to typowy siłacz, a jastrząb oczywiście ułatwia eksplorację przestworzy. Bardzo zachęca to do kombinowana tak, by jak najbardziej optymalnie pokonywać napotkane przeszkody oraz zaglądać w każdy zakamarek. Wykreowany świat wprawdzie do dużych nie należy, ale poszukiwanie ukrytych sekretów daje nam wystarczająco sporo zajęcia, by się nie nudzić. Grę da radę ukończyć w siedem godzin, co stanowi przyzwoity wynik na tle pokrewnych współczesnych produkcji.

Tytuł jest bardzo przystępny dla gracza, nie irytując ani banalnością zabawy, ani też nadmiernie wymagającymi wyzwaniami. Wszystko da się obejść chwilą pomyślunku i odpowiednim doborem ekwipunku, bo świetny oręż dla jednego zwierzaka bywa niemal bezużyteczny dla innego. Ciekawą rzeczą przywodząca na myśl czasy starej szkoły jest brak zapisu gry i w razie śmierci, odradzamy się w startowej wiosce nie tracąc posiadanych przedmiotów, zaś w trybie retro można korzystać ze staroświeckich kodów. Cieszy również fakt, że obecna wersja w stosunku do oryginału została wzbogacona o nowe ukryte pomieszczenia. Pewną łyżkę dziegciu stanowi jednak krótkie ogłuszenie bohatera po otrzymanym ciosie przeciwnika, co lekko spowalnia całą akcję, pozbawiając gracza przyjemności z beztroskiego siekania mieczem na prawo i lewo, by ponownie nie oberwać.

Niewielki rozmiar świata rekompensowany jest bogactwem jego strony wizualnej. Ręcznie rysowana, kolorowa grafika 2D przywodzi na myśl książkę z obrazkami i nadal czuć od niej powiew starej szkoły, zwłaszcza że idealnie odzwierciadla to, co było obecne w oryginale. Wybijają się tu zwłaszcza portrety dwóch postaci: świniaka sklepikarza oraz miejscowej pielęgniarki. Zresztą nie ma co się dłużej rozwodzić – poniższe obrazki same mówią za siebie. Natomiast jak ktoś chce zagrać w oprawie retro, ma taką możliwość, jednak między bogiem a prawdą, chyba mało kto się na to zdecyduje. Podobnie sprawa ma się z dźwiękiem – tam także mamy do wyboru ścieżkę oryginalną bądź zremasterowaną.

Wonder Boy: The Dragon's Trap jest przykładem remake’u idealnego. Zachowano klimat obecny w oryginalnej wersji, nie katując gracza na siłę pikselami i toporną mechaniką rozgrywki. Jeśli jednak komuś bardzo zależy na oryginalnej oprawie, to o takiej pomyślano, więc z pewnością nikt nie będzie się czuł pokrzywdzony. Polecam na dwa relaksacyjne wieczory, niezależnie od wieku.

Źródło: własne

Atuty

  • Strona wizualna i dźwiękowa gry
  • Wciąga ta samo jak oryginał lata temu
  • Tryb retro dla fanów pikselozy
  • Przyzwoita długość zabawy
  • Niemalże idealny remake

Wady

  • Niektóre staroszkolne rozwiązania potrafią lekko rozdrażnić
  • Niezbyt porywające walki z bossami

Niemal idealnie odnowiona wersja klasyka sprzed lat. Pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku platformówek i metroidvanii. Nadeszła pora, by skopać tyłki kilku złośliwym smokom.

8,5
Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper