Recenzja: A Rose in the Twilight (PS Vita)

Recenzja: A Rose in the Twilight (PS Vita)

Patryk Dzięglewicz | 18.04.2017, 14:19

Moja krew, co chyłkiem płynie w głębi ciała, które kryje się po ciemnych korytarzach, w alkoholu w ustach kobiet krew. Podskórne życie me mierzone w litrach płynące wspólną rzeką w morze krwi.”- tak śpiewał kiedyś zespół Republika. Ciekawe, czy zmarły Grzegorz Ciechowski przypuszczał, że jego słowa mogą przyjąć kształt gry – smutnej, mrocznej i krwistej - A Rose in the Twilight.

A Rose in the Twilight jest duchowym następcą innej poruszającej czułą strunę przygodówki zatytułowanej htoL#NiQ: The Firefly Diary, stworzonej pod okiem Masayukiego Furui. Chociaż fabularnie niezwiązana, nadal podejmuje motyw dziewczynki, która musi przetrwać we wrogim świecie. Inna sprawa, że tym razem losy dziecka prezentują się bardziej krwisto i brutalnie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zacznijmy od scenariusza, czyli naprawdę mocnego elementem rozgrywki, mimo że w grze nie pada ani jedno słowo. Opowieść przedstawiono w formie leżących tu i ówdzie zwojów oraz krwawych wspomnień. Niejasność przekazu i brak chronologii wydarzeń paradoksalnie stanowią zaletę, zmuszając gracza do przemyśleń i zaangażowania się w rozgrywkę. Kierujemy losami małej dziewczynki z wielkimi cierniami na plecach imieniem Rose, która budzi się w mrocznym, zawieszonym w bezczasie zrujnowanym zamczysku. Przemierzając kolejne komnaty i zbierając krew, poznaje fragmenty swojej tragicznej przeszłości oraz przeznaczenie samego zamku. Pomaga jej w tym tajemniczy Golem ze spiralą zamiast twarzy. Kim jest i co wiąże go z bohaterką – to już musimy odkryć sami.

Ostrzegam, iż będzie to historia pełna smutku, cierpienia i bólu, ale także determinacji w pokonywaniu napotkanych przeszkód. Nietuzinkowa protagonistka są świetnym wabikiem, by zapoznać się z grą, ale o jej miodności decyduje co innego - styl rozgrywki. Wprawdzie produkcja łączy w sobie elementy przygodowe, logiczne oraz platformowe, ale zostały tak ze sobą powiązanie, że bardzo trudno wskazać jakieś linie podziału. W zamku czas stoi w miejscu, ale niektóre obiekty da się poruszyć, wypełniając je krwią. Do tego właśnie służy cierń na plecach Rose, pozwalający jej wysysać posokę z jednych przedmiotów i przenosić na inne, by utorować sobie drogę naprzód. Niestety dziewczynka często będzie musiała poświęcić własną krew, popełniając samobójstwo w dość brutalny i ściskający za serce sposób (np. przez powieszenie albo podłożenie głowy pod gilotynę).

Rola golema sprowadza się zwykle do roli tragarza, którzy przeniesie „ożywione” przedmioty oraz samą bohaterkę w wyznaczone miejsce, gdy zajdzie taka potrzeba. Tylko nie traktujcie jej wtedy jak szmacianą lalkę, bo jeśli zbyt gwałtownie nią rzucimy, zamieni się po prostu w mokrą plamę. Mimo pewnej kontrowersyjności, należy pochwalić ten pomysł, bo chociaż cykle śmierci są wpisane w fabułę, żal patrzyć, jak Rose często ginie. Gracz nawiązuje dzięki temu pewną uczuciową więź z protagonistką, starając się sprawiać jej krzywdę jak najrzadziej. Zawsze to lepsze niż kierowanie bezosobową postacią, której los jest nam obojętny. Pomimo pozornej prostoty, rozgrywka na żadnym etapie nie pozwala się nudzić, stale pobudzając nasze szare komórki do pracy czasem i wymagając zręcznych palców. Zabawa początkowo jest całkiem łatwa, ale pod koniec gry poziom trudności drastycznie rośnie, co potrafi zaboleć.

Trzeba też wspomnieć o klimatycznej oprawie wizualnej tytułu, mimo iż zawiera tylko odcienie czerni, szarości i kontrastującą z nimi jaskrawą czerwień. Tworzą one unikalną, ciężką atmosferę przyciągająca do ekranu konsolki, chociaż sama grafika 2D do specjalnie szczegółowych nie należy. Majstersztykiem jest postać Rose, w której twarzyczce bez problemu dojrzymy malujące się uczucia oraz uroczo niezdarne ruchy. Momenty śmierci przedstawiono bardzo dosadnie, a wylewająca się wtedy posoka nie pozwala przejść obok nich obojętnie.

A Rose in the Twilight to pozycja udowadniająca, że gry na PS Vitę, podobnie jak sama konsola, wciąż mają rację bytu. Produkcja posiada mocny scenariusz, intrygujący styl rozgrywki, unikatową bohaterkę oraz sprawia masę frajdy. Jak na przygodówkę jest też całkiem długa, bowiem starcza na około 10 godzin. Warto więc wstrzymać się jeszcze z odłożeniem handhelda Sony do lamusa i sprawdzić, jakie tajemnice skrywa mała Rose.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry A Rose in the Twilight

Atuty

  • Interesująca, dojrzała opowieść
  • Klimatyczna grafika
  • Poziom zagadek
  • Postać Rose

Wady

  • Poziom trudności pod koniec gry wzrasta drastycznie
  • Czasem nie bardzo wiadomo co zrobić i gdzie pójść
  • Ostatnie Krwawe Wspomnienie bardzo łatwo pominąć

Niesamowicie udany miks platformówki i gry logicznej w klimatycznej krwawej oprawie. Rozwiąż tajemnicę dziewczynki z cierniem oraz wspierającego ją Golema, ale uważaj, bo gra potrafi chwycić za serce.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper