Recenzja: We Are the Dwarves (PS4)

Recenzja: We Are the Dwarves (PS4)

kalwa | 08.04.2017, 17:20

We are the Dwarves to z założenia ciekawa gra, którą można opisać jako RPG akcji typu hack ‘n’ slash. Szykujcie się na ciekawy klimat, wysoki poziom trudności i nietypowy wątek krasnoludów w kosmosie.

We are the Dwarves to hack ‘n’ slash z dużym naciskiem na ciężki, mroczny klimat i mocno wyeksponowane elementy taktyczne. Wcielamy się tutaj w trzech krasnoludzkich kosmonautów, którzy wyruszyli na misję w poszukiwaniu lepszego miejsca do zamieszkania. Gwiazdy jako jedyne źródło życia powoli wygasają i gatunek brodaczy jest na wymarciu. Ekspedycja staje jednak pod znakiem zapytania, bo statek kosmiczny, wysłany w celu zbadania nieznanych zakątków wszechświata, rozbija się. Tym samym trójka krasnoludów zostaje rozdzielona. Ich nowym celem jest odnalezienie kompanów, a później naprawienie statku. Sprawa nie jest jednak prosta, bo miejsce, w którym się znaleźli, zamieszkują niezbyt gościnne starożytne stworzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jeśli chodzi o fabułę, We are the Dwarves ma ciekawy koncept, ale niestety słaba reżyseria przeszkadza w poznawaniu jej. Przerywniki są nieciekawe, ponadto zazwyczaj zbyt długie – często musiałem oglądać stojącego w bezruchu krasnoluda, który nie robił nic konkretnego. Cała rozgrywka nie wymaga zresztą od nas niczego poza walką i skradaniem się przed przeciwnikami (tylko po to, aby wysłuchać nieciekawej rozmowy o tym, co postacie planują zrobić dalej). Wiele do życzenia pozostawia też jakość tłumaczenia, co przekłada się na niską jakość dialogów. Nie pomaga również gra aktorska – jest bardzo słaba, a postać imieniem Shadow mówi w tak dziwny i powolny sposób, że z czasem zaczyna to śmieszyć.

Źle poprowadzona fabuła to jednak najmniej dotkliwy problem We are the Dwarves. Tak jak wspominałem wcześniej, poznajemy opowieść trzech krasnoludów szukających nowego miejsca we wszechświecie, w którym ich rasa mogłaby przetrwać. Początkowo są rozdzieleni, więc akcja przenosi się od jednej postaci do drugiej, a kontrolowanie pojedynczego bohatera jest mocno problematyczne z uwagi na nieprzemyślane sterowanie. Gra swoje korzenie ma na komputerach osobistych, gdzie korzysta się z klawiatury i myszy. Niestety twórcy zawiedli przy przenoszeniu swojej średniej gry na PlayStation 4 i chyba zapomnieli o tym, że konsolowa wersja nie powinna być pod tym względem w żadnym stopniu ograniczona. Okazuje się, że jeśli użyjemy aktywnej pauzy, to nie możemy wydać postaci rozkazu dojścia w określone miejsce, chociaż na PC było to możliwe dzięki obecności kursora. Z kolei podczas grania jedną postacią nie odczuwałem w ogóle potrzeby korzystania z aktywnej pauzy.

We are the Dwarves daje nam do dyspozycji trzech bohaterów – są to Forcer, Stormfist i Shadow. Każdy z nich ma wyjątkowe umiejętności i inny sposób radzenia sobie z zagrożeniami. Forcer to strzelec, który specjalizuje się w używaniu ataków na dystans – przeważnie korzysta ze strzelby, ale ma do dyspozycji również granaty. Stormfist to typowy czołg lubujący się w walce bezpośredniej. Jego cechą charakterystyczną jest wpadanie w ognisty szał, lecz jest to najgorsza postać, bo jak na tanka, jest bardzo mało wytrzymały i tak naprawdę nie warto wystawiać go na ataki bardziej od reszty. Ostatni z nich, Shadow, jawił mi się jako najciekawszy z całej trójki. Rozgrywka z jego udziałem bardzo przypomina gry z serii Commandos, gdzie głównym celem było zakradanie się do przeciwników. Do dyspozycji mamy wiele różnych elementów otoczenia służących jako chwilowa kryjówka, a ponadto po skorzystaniu z panelu dotykowego możemy podejrzeć, w jakim kierunku patrzy dany wartownik. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, bo sterowanie jest po prostu zepsute. Podobnie jak wiele innych elementów rozgrywki.

Prawdziwy problem pojawia się wtedy, gdy przychodzi sterować dwoma albo trzema krasnoludami naraz. Wydawanie rozkazów wszystkim z osobna tak, aby przeprowadzić bardziej zaplanowaną akcję, wymaga ustawienia postaci na odpowiednich stanowiskach. Żeby to jednak zrobić, musimy poruszać się każdym krasnoludem z osobna, bo, jak wspominałem wcześniej, podczas aktywnej pauzy nie jest to możliwe. Poruszamy się z użyciem lewego drążka analogowego, a ten w trakcie trwania pauzy jest zablokowany. Mimo wszystko wielokrotnie próbowałem ich sobie ustawić w różnych miejscach i dopiero wtedy zaczynać akcję, ale często kończyło się to tym, że zanim zdążyłem wprowadzić w życie swój plan, ktoś albo dopadał krasnoluda, albo jeden z nich po prostu gdzieś sobie szedł. Zniechęcony wolałem sterować wszystkimi naraz, ale to też nie ma większego sensu, bo każdy z krasnoludów będzie atakował ten sam cel. Nawet jeśli wydam rozkaz samodzielnego atakowania, to często dzieje się tak, że ci po prostu stoją i przyjmują kolejne ciosy na klatę, zanim zrobię kolejny krok. Wystarczyłoby, żeby dany krasnolud w ferworze walki wziął na cel kolejnego przeciwnika, ale ten woli bezczynnie stać albo działać sam dopiero, jak mu się zachce. W obecnej formie gra ma prawo funkcjonować jedynie we współpracy z innymi graczami w ramach lokalnej gry wieloosobowej, w trakcie której każdy steruje innym krasnoludem. Ta jest dostępna, ale oferuje jedynie zwykłe przechodzenie misji bez znaczącej treści – szybko więc znudziła mnie i mojego towarzysza.

We are the Dwarves ma też problemy ze sztuczną inteligencją, ale raczej nie na korzyść gracza i nie da się wykorzystać potencjalnej ułomności przeciwników. Mianowicie wrogowie widzą, słyszą i czują zdecydowanie zbyt dużo. Nawet jeśli jako Shadow zabiłem z ukrycia jednego z wartowników i nikt tego nie widział, to po znalezienia trupa, wszyscy automatycznie biegli do miejsca, w którym się ukrywałem. Jest więc wiele sytuacji, w których musimy zachować się tak, jak przewidzieli to twórcy – w innym wypadku zostaniemy ukarani. Przypominam, że mówimy tu o grze, która stawia na planowanie każdej akcji. Być może nie byłoby to takie złe, gdyby tytuł wystarczająco dobrze uczył nas swoich zasad. Istnieje samouczek, ale jest tak źle skonstruowany, że nie przygotowuje do niczego. Ponadto i tutaj odzywa się błędne tłumaczenie – np. słynne „Control” oznacza tu „ogłuszenie”. Zasady nie są więc jasno wytłumaczone, co rodzi frustrację, bo gra czegoś od nas wymaga, ale robi niewiele w kwestii zapoznania ze skomplikowanym systemem. W efekcie musiałem do wielu rzeczy dojść sam, co uznaję za stratę czasu.

We are the Dwarves ma więcej problemów z mechaniką – choćby namierzanie interesujących nas celów. Do wyboru mamy albo ręczną zmianę wybieranych obiektów, albo namierzenie najbliższego z użyciem jednego z przycisków. Pierwsza opcja nie działa zbyt dobrze, bo gra i tak woli nam sama wybrać cel, przez co często mi się zdarzało, że podczas walki mój krasnolud próbował przecisnąć się do oddalonego przeciwnika, a ja, nie widząc tego, ciągle klikałem komendę ataku. Druga opcja jest bardziej funkcjonalna, lecz znów brakuje tu możliwości oddania tego w ręce krasnoluda, który powinien atakować samodzielnie. Istnieje też drzewko rozwoju, ale jest na tyle źle skonstruowane, że tak naprawdę nie widziałem zbytniego sensu w używaniu go. Większość umiejętności mamy już po chwili od rozpoczęcia gry daną postacią i pozostaje tylko nudny rozwój. Dość powiedzieć, że by zasłużyć sobie na ulepszenie, musimy znaleźć specjalny minerał, bowiem za walkę żadnego doświadczenia nie ma. Takie rozwiązanie się nie sprawdza, tym bardziej że na wspomniane minerały trafiamy dość rzadko.

Na koniec wspomnę o oprawie audiowizualnej We are the Dwarves. Gra przede wszystkim bardzo brzydko wygląda i mówię to jako osoba o sporej tolerancji. Miałem wrażenie, jakbym grał na najniższej konfiguracji ustawień graficznych. Spodobało mi się natomiast udźwiękowienie gry wraz z mroczną muzyką, która świetnie budowała ciężki klimat. Na pochwałę zasługuje też design, bo przy lepszej oprawie lokacje mogłyby wyglądać naprawdę świetnie. W tej kwestii jestem skłonny pochwalić twórców.

We are the Dwarves mógłbym uznać za godne polecenia, ale niestety gra zawodzi na zbyt wielu płaszczyznach, szczególnie w wersji na PlayStation 4. Denerwują poważne braki w sterowaniu i źle skonstruowane samouczki oraz wynikający z tego poziom trudności. Design gry uważam za ciekawy, ale znów paskudna grafika całkowicie to maskuje. Na uwagę zasługuje też koncept krasnoludów w kosmosie oraz ciężki i mroczny klimat, ale to za mało, żeby męczyć się z tą słabą produkcją. Tym bardziej, że obecna cena gry to absurd w najczystszej postaci. Za mniej niż 104 złote dostaniemy dwie o wiele ciekawsze gry.

Źródło: własne

Atuty

  • Mroczny klimat sci-fi
  • Zróżnicowanie w umiejętnościach postaci
  • Ciekawy koncept i fabuła
  • Nietypowy design

Wady

  • Poważne braki w sterowaniu
  • Błędy językowe
  • Wybrakowane samouczki
  • Paskudna grafika
  • Absurdalna cena

Jeśli interesuje Was We are the Dwarves, to mimo wszystko szerokim łukiem omijajcie wersję na PS4. Poważne braki w sterowaniu, błędy językowe i paskudna grafika to nie coś, na co wydaje się aż 104 zł.

4,0
cropper