Recenzja: Clicker Heroes (PS4)

Recenzja: Clicker Heroes (PS4)

Jaszczomb | 12.03.2017, 11:48

Szybko klikaj, żeby zbierać wirtualne pieniążki i móc klikać jeszcze szybciej – i tak bez końca. Mimo wszystko, clickery potrafią dać masę frajdy... tylko czy mają czego szukać na konsolach?

Sprostowanie: W poniżej recenzji napisałem, że Clicker Heroes nie działa w tle. Błąd wynikł z tego, iż ogrywałem wyłącznie Clicker Heroes na PS4 i gdy kończyłem grę, usypiałem konsolę, co wstrzymywało tytuł, a wtedy nic się nie nabijało. Nie podejrzewałem, że po całkowitym wyłączeniu gry i włączeniu jej ponownie rzeczywiście otrzymałbym informację o postępie, jaki dokonał się podczas nieobecności. Biorąc to pod uwagę, ocena z początkowego 5/10 zostaje podwyższona do 7/10, a w odpowiednich miejscach dodałem przypisy. Przepraszam za wprowadzenie w błąd.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na wstępie zaznaczę, że spędziłem z grą wiele godzin, ale do pełnoprawnej recenzji musiałyby być to miesiące żmudnej gry. Mając dobrą znajomość pecetowego oryginału, podejmuje się napisania tego tekstu, skupiając się bardziej na cechach wersji konsolowej niż szeroko rozumianym endgame’ie.

Znacie gatunek o nazwie „clicker”? Otóż jest to niejako żart z naszego hobby, gdzie poprzez ciągłe klikanie uzyskujemy walutę, którą następnie wykorzystujemy to rozwinięcia możliwości jeszcze szybszego zarabiania tychże pieniążków. Po jakimś czasie dochodzimy do momentu, kiedy gra sama zbiera ogromne sumy, a my tylko czekamy i wydajemy to wszystko na kolejne ulepszenia, by zgarniać jeszcze więcej złota. I w całym tym marnowaniu czasu jest coś wyjątkowego, co nie pozwala się oderwać. Tak, ja też pukałem się w czoło – ale to działa! No, w pewnym sensie...

Clicker Heroes każe nam wciskać kwadrat na padzie, by zadawać obrażenia fantastycznym potworom i zabijać je dla pieniędzy. To pozwala ulepszyć nasze ataki, ale też (przede wszystkim) wynająć pomagających nam rycerzy. Tych określa się jedynie DPS-em, czyli liczbą zadawanych punktów obrażeń na sekundę. Dzięki temu mogą nas wyręczyć i nie musimy już wciskać jednego przycisku na padzie z uporem maniaka, chociaż zawsze przyspieszy to proces pokonywania potworów. Szybko punkty życia przeciwników rosną do setek, tysięcy, milionów i miliardów, a my zbieramy coraz to większą ekipę, nieustannie bijąc potworki i zgarniając walutę. Do tego dodatkowe umiejętności, ograniczone czasowo walki z bossami czy cała masa wyzwań sprawiają, że odnajduje się w tym wszystkim jakiś dziwny spokój i delikatne poczucie spełnienia, chociaż nie musimy tu nic robić i pozostaje obserwować powolny wzrost naszego majątku. Takie patrzenie jak trawa rośnie.

Sprawdzając fenomen tego gatunku na pecetach, po części zrozumiałem fascynację jego fanów. Czy przeglądacie Internet, oglądacie w tle YouTube’a czy pracujecie przy czymś niewymagającym dużej uwagi, zawsze znajdzie się chwila na kontrolę naszej clickerowej drużyny. Taka gierka działa sobie w tle, a my czasami doglądamy, jak to wszystko idzie. I to jeszcze jakiś tam sens ma. Nie rozumiem natomiast, co Clicker Heroes robi na konsolach. Sterowanie przeniesiono dość dobrze i nie ma problemu, by molestować odpowiedni przycisk, jednocześnie sprawdzając zakładkę ulepszeń czy wyzwań. Problem w tym, że ta produkcja nie może działać w tle i postęp nie nalicza się w przypadku uśpienia konsoli. Nie da się więc np. zostawić włączone Clicker Heroes i pograć w coś innego. Musiałem też zmienić ustawienia oszczędzania energii w menu PS4, by móc zostawić to wszystko na więcej niż 15 minut. To pierwsza produkcja, przy której czułem, że marnuje prąd na granie w gry. [Sprostowanie: jeśli wyłączymy grę nie usypiając konsoli, Clicker Heroes działa w tle.]

Twórcy udostępnili swój tytuł w modelu free-to-play, ale dali sporo "oszczędzaczy czasu" w mikrotransakcjach, w których kupujemy specjalną walutę – rubiny. Ceny takich paczek dobijają nawet 419 zł za największy pakiet, ale nie wydałbym nawet złotówki, by przyspieszyć coś, co i tak w końcu nabije się samo. Zresztą co jakiś czas na ekranie pojawia się możliwość zainkasowania paru rubinów – taka mała zachęta do siedzenia przy ekranie, chociaż i tak korzystniej włączyć Clicker Heroes i niech się tam samo wzbogaca przez kolejne parę godzin.

Spytacie, gdzie kończy się to nabijanie w kółko pieniędzy i ulepszanie swoich rycerzy. Cóż, nie kończy nigdy. Kiedy osiągniemy już wszystko, produkcja oferuje możliwość resetu i rozpoczęcie gry od nowa ze zdobytym wcześniej sprzętem. I może pozwoliłbym, żeby taki clicker działał sobie w tle, gdy robię coś na swoim pececie. Na konsoli jednak cały zamysł gatunku zupełnie się nie sprawdza. Polecam wypróbować Clicker Heroes przez parę godzin, bo jest za darmo i warto dowiedzieć się, co to w ogóle są clickery. W końcu ten typ rozgrywki wciąga wielu graczy, a to najlepszy przedstawiciel gatunku. Szkoda tylko, że jest to gatunek niepasujący do konsol.

Źródło: własne

Atuty

  • Bezsens, który jakimś cudem wciąga
  • Najlepsza pozycja z gatunku clickerów

Wady

  • Na konsoli nie odpalimy sobie tego w tle (podczas uśpienia konsoli).

Gatunek clickerów nie pasuje do konsol i Clicker Heroes jest tego najlepszym przykładem. Intrygująca swoim bezsensem, wciągająca pozycja, którą znacznie lepiej sprawdzić na pececie.

7,0
Jaszczomb Strona autora
cropper