Recenzja: Flywrench (PS4)

Recenzja: Flywrench (PS4)

radher | 17.02.2017, 17:38

Flywrench jest kolejnym podejściem twórców gier niezależnych do szeroko rozumianego gatunku zręcznościówek. Czy ma ona jednak do zaoferowania coś innowacyjnego i ciekawego, co przyciągnie konsolowych graczy?

Produkcja stworzona przez Marka „Messhofa” Essena to bardzo prosta w swoich założeniach gra zręcznościowa, w której sterujemy statkiem, umownie przyjmującym formę czworokąta. Naszym zadaniem jest pokonywanie kosmicznych torów przeszkód wypełnionych po brzegi śmiercionośnymi płaszczyznami. Brzmi jak coś bardzo pospolitego? Tak właśnie jest.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kampania składa się ze 170 tras umieszczonych na planetach układu słonecznego, zaczynając od Plutona i na Merkurym kończąc. Każda kolejne ciało niebieskie zapewnia odpowiednio trudniejsze poziomy. Pierwsze trasy uczą nas, że statek posiada trzy formy, do których zostały przypisane odpowiednie kolory – w zależności od tego, będziemy mogli pokonywać przeszkody stające nam na drodze do celu. Kolor biały odpowiada za domyślny tryb, nazwany przeze mnie neutralnym. Gdy jesteśmy w tej formie, nasz statek opada, a my możemy w tym czasie decydować wychyleniami drążka analogowego, w jakim kierunku się to odbywa. Następna z form, oznaczona jako kolor czerwony, to mechanika podobna do tej z mobilnego hitu sprzed kilku lat - Flappy Bird. W zależności od szybkości i długości wciskania przycisku, nasz statek będzie „podskakiwał”. Ostatnią formą dopełniającą schemat sterowania jest ruch wirowy, z którym został utożsamiony kolor zielony. Zapamiętując te trzy kolory oraz reakcje statku na ich aktywację, jesteśmy właściwie gotowi do masterowania wszystkich poziomów i podbijania światowych list wyników.

Flywrench posiada dwa poziomy trudności – łatwy i normalny – które dość zasadniczo się od siebie różnią. Jeśli chodzi o niższy tryb, to przeniknięcie przez przeszkodę w poprawnym kolorze powoduje jej unicestwieniem, a dotykanie krawędzi toru w którejkolwiek z form nie powoduje naszej śmierci. Te dwa uproszczenia dają sporo miejsca na pomyłki. Tryb normalny jest znacznie bardziej wymagający. Pokonanie przeszkody w kolorowej formie nie niszczy już ściany. Dalej zostaje ona na torze i jest dla nas realnym zagrożeniem, a żółte granice toru są dla nas śmiertelne w dwóch z trzech form. Jedynie wirująca zielona zapewni nam odbicie się od nich. Na pierwszy rzut oka może nie wydaje się to znaczącą różnicą, ale uwierzcie – diametralnie wpływa to na poziom trudności gry. Ten tryb nie wybacza zbyt wielu potknięć, zwłaszcza na dalszych poziomach, które należy wielokrotnie pokonywać z chirurgiczną precyzją.

Grę można (i warto) porównać do Super Meat Boya. Elementami łączącymi te dwie na pozór mocno różniące się od siebie produkcje są wysoki poziom trudności oraz wzbudzanie w graczu chęci spróbowania przejścia poziomu jeszcze raz, by zdobyć lepszy wynik. Natychmiastowe wskrzeszenie się po nieudanej próbie, bez ekranów ładowania, nie pozwala na odejście od konsoli do momentu pokonania poziomu lub uszkodzenia w przypływie frustracji pada. Wyśrubowany do granic możliwości wynik możemy później opublikować na globalnej tablicy rankingowej dając jakiś tam upust naszej budowanej wcześnie frustracji.

Oprawa muzyczna to bez wątpienia najmocniejsza strona tej małej produkcji. Za utwory odpowiedzialny jest Alfred Darlington, który w środowiskach DJ-ów znany jest lepiej jako Daedelus. Elektroniczne kawałki stanowią świetne tło dla naszych ekwilibrystycznych wyczynów i nawet po dłuższym czasie nie miałem ochoty ich wyciszać. Grafika za to jest tutaj umowna, przez co bardzo czytelna. Brak pięknych tekstur pozwala w pełni skupić się na rozgrywce. Wszystkie niepowodzenia są spowodowane tylko i wyłącznie naszymi błędami. Flywrench nie wprowadza do gatunku gier zręcznościowych żadnych innowacji, ale produkcji nie można też wiele zarzucić, gdyż w swoich założeniach jest do bólu poprawna. Rdzeniem gier tego typu jest dobre sterowanie i czytelna oprawa graficzna, a te bez wątpienia w niej występują.

Źródło: własne

Atuty

  • Oprawa muzyczna
  • Świetne sterowanie

Wady

  • Brak ciekawych rozwiązań, które wyróżniłyby grę spośród innych

Produkcję poleciłbym graczom rządnym trudnych zręcznościówek, którzy są w stanie poświęcić długie godziny na masterowanie poziomów. Weterani gatunku nie znajdą jednak tutaj niczego innowacyjnego.

5,5
radher Strona autora
cropper