Recenzja: Semispheres (PS4)

Recenzja: Semispheres (PS4)

Jaszczomb | 14.02.2017, 16:06

Zainteresowani logiczną zręcznościówką na dwa analogi? Semispheres sprawdzi, czy potraficie skoordynować ruchy obu kciuków jednocześnie.

Para postaci, którą kontrolujemy dwoma analogami naraz – tworząc grę na tych zasadach trzeba wykazać się wyjątkowym wyczuciem stawianego przed graczami wyzwania. Z jednej strony taka produkcja nie może być zbyt trudna, bo frustracja z braku koordynacji to ostatnie, czego powinien chcieć deweloper u odbiorcy. Z drugiej – jeśli poziom trudności będzie zbyt niski, to tytułu nie uratuje nawet dobra fabuła czy piękna oprawa. Parę lat temu tę nietypową mechanikę dobrze wykorzystało Brothers: A Tale of Two Sons. Jednak co do Semispheres… no, tu się nie udało.

Dalsza część tekstu pod wideo

W Semispheres kontrolujemy jednocześnie dwoma meduzami, które poruszają się po osobnych, lecz wyglądających niemal identycznie planszach. Celem jest dotarcie do wyznaczonego punktu, lecz utrudniają nam to strażnicy ze swoim zabójczym polem widzenia. Co więcej, plansze się przenikają i często będziemy zmuszeni odwrócić uwagę wrogów korzystając z portalów, a w późniejszych etapach dochodzą umiejętności przeskakiwania między stronami czy nawet nagła zmiana miejsc. Wszystko to w minimalistycznej oprawie – oprócz postaci i ścian, niczego tutaj nie ma.

Nie miałbym nic przeciwko temu minimalizmowi, gdyby gra polegała wyłącznie na serii zadań, a rozgrywce nie dało się nic zarzucić. Niestety poziom trudności jest tu niski (z kilkoma nieco bardziej skomplikowanymi planszami) i miałem wrażenie, że deweloper nie mógł się zdecydować, czy stawia przed nami wyzwanie logiczne czy zręcznościowe. Raz trzeba zwinnie i precyzyjnie pokierować obiema meduzami naraz, by za chwilę dostać serię zadań „na logikę”. Jest to dość nierówne, a cudzysłów wziął się stąd, że nigdy nie czujemy jakiegoś większego odkrycia – zwykle mamy niewielką planszę i od razu widać, co należy zrobić. Prawie nigdy nie ma tu planowana kilku ruchów do przodu i rozgryzania zagadki, co przekłada się na zupełny brak satysfakcji z zaliczanych poziomów.

Tę dwugodzinną przygodę podzielono na 13 rozdziałów. Każdy składa się z 3-5 poziomów, a po wypełnieniu każdego z nich dostajemy kolejny fragment komiksu o chłopcu i jego robocie. Liczyłem na niepokojącą, wielowarstwową historię, jakie przewijają się przez podobne gry niezależne, lecz ciężko tutejszy twór nazwać fabułą. Chłopiec miał robota do zabawy, robot się zepsuł, robot został naprawiony. Zupełnie zbędne kilkadziesiąt kadrów o niczym.

Semispheres testuje naszą koordynację, ale bez tego „bajeru”, jakim jest sterowanie dwoma postaciami naraz, tytuł nigdy nie przeszedłby jako gra logiczna. Nudne plansze urozmaica jedynie minimalistyczna oprawa, przyjemny dla oka podział ekranu na dwa kolory oraz spokojna muzyka w tle – chociaż koić za bardzo nie ma czego, bo (pomijając kilka plansz) gra jest wyjątkowo łatwa. Koniec końców, dostajemy co najwyżej „jazdę próbną” – średniej jakości samouczek kontrolowania pary bohaterów jednocześnie.

Źródło: własne

Atuty

  • Estetyka plansz
  • Zręcznościowe wyzwania jeszcze jakoś ujdą

Wady

  • Nudne i proste wyzwania logiczne
  • Nijaka historyjka obrazkowa

Twórcy dostaliby plusa za odważny eksperyment z dwoma analogami i dwoma postaciami, ale… inni już to robili. I robili to znacznie lepiej.

4,5
Jaszczomb Strona autora
cropper