Recenzja: Dark Souls III (PS4) - Ashes of Ariandel DLC

Recenzja: Dark Souls III (PS4) - Ashes of Ariandel DLC

Andrzej Ostrowski | 31.10.2016, 13:49

Nie wszystkie DLC do Soulsów są dobre. Rozszerzenia do nie trzymały poziomu pierwowzoru, zaś „The Old Hunters” z powrotem podniosło poprzeczkę, lecz niestety „Popioły Ariandel” upuściły ją z łoskotem na ziemię.

Może trochę przesadzam, na pewno zerknęliście już na ocenę i wiecie, że nie jest tak źle. Wystarczy jednak ten krótki opis, aby weterani natychmiast zrozumieli, o co chodzi, a całej reszcie już śpieszę z wyjaśnieniem.

Dalsza część tekstu pod wideo

„Popioły Ariandel” zabiorą nas do Namalowanego Świata Ariandel, mroźnej krainy, która… wierzę, że część z Was zrozumiała już moje pierwsze zastrzeżenie. Mianowicie wszystko powyższe już widzieliśmy, co powoduje, że w Ariandel nie poczujemy powiewu świeżości. Namalowany Świat oglądaliśmy w (nie był wtedy nawet płatnym rozszerzeniem!), a mroźne krainy już dawno zwiedziliśmy w Dark Souls II, więc jeśli oczekiwaliście czegoś nowego, to srogo się zawiedziecie. Nawet walka z jednym z dwóch bossów (z czego drugi nawet nie jest obowiązkowy!) jest odpadem produkcyjnym z konceptu „The Old Hunters”, w którym twórcy doszli do wniosku, że boss DLC musi wycisnąć gracza jak cytrynkę.

A zrobi to na pewno, jeśli pamiętacie Sierotę Kos z „The Old Hunters” – walkę, która swoją trudnością wpędziła wielu graczy w stres pourazowy. Z pewnością ucieszycie się wiedząc, że główny boss "Popiołów Ariandel” jest jeszcze gorszy. No, ale to akurat zaliczam jako plus i zawiódłbym się, gdyby było inaczej. Tylko znów, dlaczego dostaliśmy tylko jednego takiego bossa? Bo drugiego i pobocznego nawet nie liczę – to jest żart, a nie boss. Skoro już jesteśmy przy poziomie trudności, znalazłem w Sieci ciekawe wyliczenie, z którego wynikało, że rozszerzenie jest przeznaczone dla postaci na 80. poziomie doświadczenia. Najlepiej ani mniej, ani więcej. DLC jest stworzone dla osób, które są blisko końca gry lub ją przeszły, co sugeruje, że to nie jest spacerek. Ze swoich osobistych doświadczeń proponuję trzymać się tej liczby. Wejście do krainy Ariandel na niższym poziomie doświadczenia może być samobójczą eskapadą.

Ile czasu w niej spędzimy? Niewiele, bo maksymalnie sześć godzin, czyszcząc w miarę dokładnie jedyną dostępną lokację. To nie jest tak, że to najkrótsze DLC, bo rozszerzenia Dark Souls II potrafiły być krótsze, lecz w ich wypadku – przy zakupie przepustki sezonowej – dostawaliśmy trzy spójne fabularnie rozszerzenia. Tutaj natomiast kupujemy DLC, które jest w gruncie rzeczy tym samym, czym był Namalowany Świat Ariamisa w jedynce…. z tym że tam stanowił on część gry, a tutaj musimy za niego zapłacić. Na szczęście „Popioły Ariandel” nie zawiodą fanów, którzy oczekują po Soulsach nie tylko wyzwania, ale też wspaniałej historii. Rozszerzenie trzyma fabularnie dość wysoki poziom, nawiązując zresztą wielokrotnie do pierwszej części gry. W założeniu mamy uratować namalowaną krainę Ariandel, lecz jak szybko się okaże, nie jest to wcale takie proste. Nie chcę zdradzać szczegółów, gdyż byłoby to zbrodnią, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że fabuła Was nie zawiedzie. Problem polega na tym, że jest jej niestety za mało.

Pomimo że DLC w dużej mierze wydaje się odtwórcze, krótkie i ubogie w zawartość, to nie znaczy to, że nie jest solidną – acz przeraźliwie rzemieślniczą – robotą. Śnieżne Ariandel potrafi zachwycić, wyciskając z silnika Bloodborne’a znacznie więcej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Mroźne powiewy ograniczają nam znacząco widoczność, pojawiają się też interesujące wyzwania środowiskowe jak na przykład zapadający się pod nami śnieg. Trochę innowacji tchnięto również w przeciwników – oprócz klasycznych rycerzy, spotkamy przykładowo watahy wilków, które jednak nie rzucają się na nas w otępiałym szale, a krążą wokoło, starając się zebrać większą liczbę kolegów. Z kolei kilka kroków dalej zaatakuje nas „wilk alfa”, zeskakując majestatycznie z klifu. Odświeżeni wrogowie wraz z oprawą i kilkoma nowymi, bardzo dobrymi utworami zrobili na mnie niezwykle pozytywne wrażenie. W „Popiołach Ariandel” naprawdę czuć atmosferę mroźnej zimy, dużo lepiej niż w DLC do , dzięki czemu można wybaczyć twórcom, że zdecydowali się na ponowne wykorzystanie tego samego motywu. Jestem to w stanie zrozumieć, gdyż zrobili to jeszcze lepiej niż wcześniej, pokazując przy okazji swoje umiejętności.

Szkoda trochę, że nowy arsenał nie jest tak imponujący. Poza paroma wyjątkami, większość z szesnastu nowych broni trafi do skrzynki, skąd nigdy ich nie wyciągniemy. Te kilka wyjątków zaś jest przesadą w drugą stronę, więc zapewne za chwilę pojawi się aktualizacja, która szybko to ukróci. Nie wierzycie? Wejdźcie na arenę i… no właśnie. Arena. Odblokujemy ją, zabijając pobocznego bossa.

Jednym z powodów, dla których warto zakupić „Popioły Ariandel”, jest właśnie nowa plansza stworzona w całości z myślą o walce PvP. Pozwoli nam stoczyć pojedynki, a nawet bitwy do sześciu graczy jednocześnie. Możemy także ściągnąć po pomocy znajomych z PSN-u. Uczciwie można tutaj przyczepić się tylko do faktu, że za walki nie ma nawet symbolicznych nagród, co przypomina bardziej okładanie się po gębach w barze niż jakiś rzeczywisty system rankingowy. Trochę szkoda, ale lepsze to niż nic.

Czy więc warto zakupić „Popioły Ariandel”? Mam wrażenie, że tak, ale jeszcze nie teraz, być może jak stanieje. W stosunku do ceny (63 zł), DLC nie zapewnia za wiele zawartości, oferując maksymalnie sześć godzin zabawy oraz w większości wykorzystane już w poprzednich grach pomysły. Choć zawartość wykonano naprawdę solidnie, a w samym DLC znajdziemy poszukiwane wyzwanie i ciekawą historię, jest tego zdecydowanie za mało, aby przykuć gracza na dłużej niż jeden wieczór. Być może twórcy uważali, że główną atrakcją jest arena, ale to nie jest tak, że ktokolwiek narzekał na małą ilość rozgrywki PvP w podstawowej części. „Popioły Ariandel” to krótka, acz solidna i niezwykle rzemieślnicza robota, co czuć na każdym kroku, których to zresztą nie zrobimy wielu.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dark Souls III.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dark Souls III

Atuty

  • Nowe bronie
  • Arena
  • Fabuła
  • Przepiękne pejzaże
  • Ciekawi wrogowie
  • Trudny boss

Wady

  • Niewiele zawartość
  • Krótki czas gry
  • Trochę za dużo ognisk

„Popioły Ariandel” wprowadzają pojedynczą planszę i dwóch bossów, z czego tylko jeden jest prawdziwym wyzwaniem. Do tego dochodzi arena. Choć wszystko wypada ładnie, trochę tego mało…

Andrzej Ostrowski Strona autora
cropper