Recenzja: Super Stardust Ultra VR (PS4)

Recenzja: Super Stardust Ultra VR (PS4)

Paweł Musiolik | 14.10.2016, 19:49

Z serią Stardust jestem od samego początku pojawienia się jej na konsolach Sony. Zagrywałem się godzinami w każdą wersję - na PS3, PSP, Vitę i PS4.  Najmocniej wymęczyłem wydanie na PS3, ale do wersji na VR podchodziłem z entuzjazmem. Niestety, tutaj deweloper trochę się rozminął pomysłami z ich wykonaniem.

Mając na uwadze fakt, że prawie każda z poprzednich wersji Super Stardust HD oferowała unikalne dla swojej platform nowości, oczekiwałem, że VR zostanie także odpowiednio spożytkowane. Niestety, jedyną nowością dostępną wyłącznie dla wirtualnej rzeczywistości jest tryb Strefa Inwazji, gdzie zasiadamy za sterami statku i latamy w niezbyt dużej lokacji, strzelając do znanych z innych trybów przeciwników. Pierwsze wrażenie – kurczę, nawet dobre! Podobnie jak w innych celowniczkach, ruchy głową odpowiadają za celowanie, a przyciski L2 i R2 za strzelanie wybraną bronią. Zasady są też takie same jak w zwykłej grze – rozwalamy kolejne fale przeciwników i zbieramy dopałki ulepszające naszą broń. Myślałem, że to coś, z czym będę w stanie spędzić więcej czasu. Wszystko było w jak najlepszym prządku, gdy ruszając się lewą gałką strzelałem w to, co widziałem. Ale gdy doszły do tego obroty kamery za pomocą prawego analoga, poruszanie się i namierzanie – nie wytrzymałem. W ciągu kilkunastu sekund zrobiło mi się gorąco, potem słabo i poczułem kolację podchodzącą pod gardło. Skapitulowałem błyskawicznie, wychodząc z tego trybu, by nie zwymiotować.

Dalsza część tekstu pod wideo

Problem dotyczy tylko i wyłącznie tego trybu. Chociaż osoby odporniejsze na negatywne skutki VR dyskomfortu mogą nie odczuwać, sprawa jest mocno indywidualna. Ja jednak nie wytrzymałem. Zdziwiło mnie też, że nie musiałem wyłączać gry. Wbrew rozsądkowi, odpaliłem od razu normalne tryby gry, gdzie siedząc w kosmosie, widzimy akcję od góry. Nudności minęły od razu i przez następną godzinę nawet przez chwilę nie wróciły. To pokazuje pewną prawidłowość – gdy w jakiejś grze poruszamy się za pomocą analogów i tak samo obracamy kamerę, a celujemy ruchami głowy – szanse na wystąpienie nudności wzrastają.

Wróćmy jednak do zwykłych trybów, obecnych w podstawowej wersji gry na PS4 bez dopisku VR. Tutaj w sumie spotkał mnie największy zawód. Super Stardust HD mógł od zawsze pochwalić się bardzo ładną grafiką i efektami specjalnymi. Na VR, co oczywiste, oprawa graficzna dostała w głowę bardzo mocno. W innych grach rekompensuje to efekt bycia w grze, którego tutaj brakuje, bo obserwując planetę z góry, nie jesteśmy w akcji. Owszem, czasami jakiś przeciwnik czy skała przeleci nam obok ucha, a wybuchy po pokonaniu bossa rozsyłają efekty cząsteczkowe dookoła nas, ale to chwilowe i w przypadku skał latających nam przed oczami – denerwujące, gdyż utrudnia nam zabawę, co na dalszych planetach często decyduje o tym, czy uda nam się z chirurgiczną precyzją przemknąć obok zagrożenia. Zresztą, nawet bez zasłaniania nam widoku jest z tym problem, gdyż niższa jakość grafiki w VR niezbyt pozwala na dokładne obliczenie, ile miejsca jeszcze mamy obok przeszkody lub gdzie w ogóle jesteśmy.

jawi się jako tytuł, do którego VR dorzucono na szybko, bo Sony ładnie poprosiło, by na start sprzętu coś przygotować i by było tego jak najwięcej. Tytuł bez VR się obędzie i powiem nawet, że gra się w to znacznie lepiej, a jeden tryb gry nie rekompensuje gorszej jakości obrazu. Chyba jednym z nielicznych plusów wydania gry na VR jest obecność pudełkowej wersji w sklepach, z czego ucieszą się kolekcjonerzy.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Super Stardust Ultra

Atuty

  • Cena w stosunku do ogólnej jakości gry
  • To nadal dobry Stardust, ale...

Wady

  • ...VR w żaden sposób nie usprawnia grafiki
  • Tryb Inwazji powoduje ogromne mdłości

Stoję na straży twierdzenia, że najlepszymi grami na VR są te, które dzięki tej technologii coś zyskują. Tutaj jest wręcz przeciwnie, bo poza robiącym wrażenie menu gry - jest gorzej. A szkoda.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper