Recenzja: WRC 6 (PS4)

Recenzja: WRC 6 (PS4)

Adam Grochocki | 13.10.2016, 14:14

Jeszcze rok temu chcąc pośmigać szutrami i powypadać z zakrętów na zdradliwych oesach sięgaliśmy po serię WRC. W tym roku sprawa się mocno skomplikowała, ponieważ na jego początku wjechał , a trzy miesiące później powrócił pan i władca rajdów – . Jak w tych okolicznościach wypada ?

Konstrukcja gry wiele się nie zmieniła. Karierę rozpoczynamy jako początkujący kierowca z Junior WRC, gdzie siadając za kierownicą słabszych samochodów, poznajemy mechaniki, charakterystykę poszczególnych rajdów i wyrabiamy sobie manierę uważnej jazdy. Kolejnym krokiem jest klasa WRC 2, która oferuje kontrakty w zależności od wyników debiutanckiego sezonu. WRC 2 to już dużo szybsze i mocniejsze wozy, a przy tym dużo większe ryzyko wypadnięcia z trasy. Na koniec czeka przygoda z WRC i prawdziwymi mechanicznymi potworami oraz najlepszymi kierowcami na świecie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tryb kariery to po prostu zaliczanie kolejnych rajdów i ciułanie punkcików do klasyfikacji generalnej. Zajęcie pierwszego miejsca w rajdzie nie jest łatwe, nawet na średnim poziomie trudności, więc w pierwszych sezonach zespół stawia nam własne cele. A te są różne: wskocz do pierwszej trójki na dwóch odcinkach, nie zajmij ostatniego miejsca na żadnym z odcinków specjalnych i tak dalej. Ułatwia to sprawę przy trudnych początkach, gdy zajęcie miejsca w pierwszej piątce graniczy z cudem.

Produkcja posiada pełną licencję rajdów WRC, więc kierowcy, samochody i zespoły odpowiadają rzeczywistości. Najważniejsze są jednak rajdy, a tych jest czternaście. Zostały umiejscowione zgodnie z tegorocznym kalendarzem, stąd znalazły się klasyki z Monte Carlo, Australii, Francji, Szwecji i Niemiec. Pojawił się także nowy Rajd Chin oraz powrócił Rajd Polski, który w moim odczuciu jest najsmaczniejszym kąskiem. Nic tak nie bawi jak cięcie zakrętów i driftowanie po szutrach w pobliżu znajomo wyglądających wiosek, stojących na polach traktorów i dojrzewającego zboża. Co prawda moje odczucia są nieco spaczone przez to, że rajd odbywa się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od mojego miejsca zamieszkana, a goszczące dwa odcinki Baranowo odwiedzam kilka razy do roku. Niemniej wierzę, że każdy polski gracz poczuje swojski klimat.

Trasy poszczególnych odcinków zyskały masę szczegółów. Wertepy, uskoki czy wszelkiego rodzaju rowy i hopy skutecznie urozmaicają odcinki. Trzymanie się trasy jest konieczne, ponieważ banalnie łatwo wypaść z zakrętu bądź wpaść w sprytnie umiejscowiony rów. Zróżnicowanie terenu jest więc bardzo duże, a ilość czyhających pułapek naprawdę satysfakcjonująca. Niestety wrażenie psuje bardzo słaby system kar. Niekiedy wystarczy dwoma kołami zahaczyć o pobocze, by zostać ukaranym czterema sekundami do osiągniętego wyniku. Muśnięcie barierek z kibicami kończy się respawnem i gratisem w postaci dwunastu sekund, a dachowanie to kolejna dyszka do kolekcji. Wszystko to sprawia, że żyłowanie wyników spada na drugie miejsce, a skupiamy się raczej na bezbłędnym przejechaniu odcinka. Nie chodzi o to, że chciałbym obijać ściany i drzewa, a o rozsądek w karaniu wykroczeń. Skracanie trasy, duże kraksy i wspomniane dachowania powinny być karane, ale niewyrobienie się na zakręcie czy przekombinowany drift to już element rajdów i to osiągnięty czas powinien zweryfikować błędy gracza.

Odcinki są nieco dłuższe, niektóre trwają nawet dziesięć minut, więc koncentracja i opanowanie są tutaj kluczowe. Nie widzimy międzyczasów innych zawodników, co mimo zgodności z przepisami WRC, nie sprawdza się w grze. Jeśli bardzo dobry przejazd kończymy na ostatnim miejscu ze stratą 20 sekund do lidera, to dobrze byłoby wiedzieć, co i gdzie możemy poprawić. Pozostaje tylko czterokrotna opcja powtórzenia całego odcinka.

Model jazdy lekko dopracowano, uwzględniając różnice poszczególnych aut. Z drugiej strony nie wiem, na ile jest to efekt zmian samych samochodów, a ile nowych elementów na trasach. Dorzucono możliwość dachowania i żeby to pokreślić, obicie dyńką sufitu następuje zbyt często i zbyt łatwo do tego doprowadzić. Cieszy też całkiem szczegółowy model zniszczeń i możliwość dokonania napraw na początku każdego dnia rajdu. Regulacje, jakich możemy dokonywać, oferują sporo suwaków, ale nie dostajemy informacji co zmieni przesunięcie/opuszczenie/wzmocnienie/podkręcenie poszczególnych części. Takie informacje pojawiają się podczas ekranów wczytywania. Dlaczego nie ma ich wtedy, gdy potrzebujemy? Tego nie wiem.

WRC 6 po raz kolejny wygląda słabo. Samochody, chociaż nie zachwycają, są bogate w szczegóły… gdy są kompletne, natomiast w momencie straty zderzaka czy maski, w oczy bije „szary klocek”, jakby auta pod karoserią były prostokątnymi skrzyneczkami. Sytuacji nie ratują krajobrazy, które zostały wyprane ze szczegółów i wszelkich elementów, którymi zachwycał i których nie szczędzi . Nawierzchnie tras są rozmyte, jakbyśmy oglądali je przez mgłę lub cofnęli się kilka lat wstecz, w czasy dawnych Colinów.

Seria WRC otrzymała konkurencję, od której wyraźnie odstaje. Cieszy pokaźna ilość rajdów, w tym polskie Mikołajki, cieszy też obecność samochodów i kierowców ze światowej czołówki. Martwi natomiast uboga ilość trybów rozgrywki, ponieważ poza karierą i ściganiem się online, nie znajdziemy tutaj wiele więcej. Dorzućmy do tego słabą grafikę i kompletnie nietrafiony system kar, a otrzymamy kolejnego średniaka, który przy takiej konkurencji nie ma najmniejszych szans.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry WRC 6

Atuty

  • Dużo rajdów
  • Licencje
  • Sporo poprawek względem WRC 5

Wady

  • System kar
  • Grafika
  • Mało trybów gry

Jeśli przyjąć, że DiRT Rally to Citroën DS3 wśród rajdówek, to WRC 6 jest Golfem… trójką.

Adam Grochocki Strona autora
cropper