Recenzja: Wheels of Aurelia (PS4)

Recenzja: Wheels of Aurelia (PS4)

Jaszczomb | 08.10.2016, 14:38

Gra wyścigowa z wyścigami, ale bez fabuły? To już znamy. Co powiecie na produkcją tego typu z fabułą, ale BEZ wyścigów? I to nie wspominając nawet, że da się ją przejść w niecałe 15 minut… Co jak co, ale oryginalności grze odmówić nie można.

Włochy lat 70. ubiegłego wieku. Dziewczyna imieniem Lella jedzie z koleżanką samochodem po ulicach Rzymu i jeszcze nie ma pomysłu, jakie miasto będzie następnym punktem ich wycieczki. A skoro już jedziemy bez celu, równie dobrze można brać autostopowiczów. Wziąłem więc otyłego gościa, który okazał się byłym rajdowcem. Poprosił, bym zatrzymał się przy najbliższym banku. Obrobił go i wrócił do auta, więc zacząłem uciekać przed policją. W międzyczasie koleżanka przyznała się, że jest w ciąży, i spytała, czy możemy zajechać do Francji, bo tam ponoć dokonują aborcji od ręki. Niestety złapała nas policja. Przyznałem się do winy i Lella poszła siedzieć. To koniec gry.

Dalsza część tekstu pod wideo

Opisana powyżej rozgrywka trwała jakieś dwanaście minut, a mój wkład ograniczył się to wybierania drogi na rzadkich rozjazdach i jednej z dwóch opcji dialogowych w rozmowach podczas jazdy. Nawet sterować specjalnie nie trzeba, bo auto jedzie samo, pozwalając nam się skupić na rozmowach z autostopowiczami. Wyjątkiem był pościg – tutaj prędkość miała znaczenie i wciskając gaz, mój samochód nie wymijał już samodzielnie reszty ruchu drogowego, ale nie każde wpadnięcie na kogoś jadącego z naprzeciwka kończyło się kraksą. Gra lubi losowo decydować, czy zderzymy się z innym autem czy zwyczajnie przez nie przenikniemy. Najczęściej wybierana jest opcja numer 3 – trochę zderzenie, trochę przenikanie, a ostatecznie nie miałem pojęcia, co się stało i co wpadnięcie na kogoś innego miałoby w ogóle zmienić. Jak się nad tym zastanowić, kontrolowanie pojazdu Lelli w ogóle nie ma sensu, twórcy chcieli nam po prostu dać coś do roboty w tle podczas konwersacji.

Sam nigdy nie jechałem stopem ani nie brałem autostopowicza, ale rozumiem podstawowe założenia – bierzesz kogoś do auta, a ten odpłaca się rozmową. Skoro wsiada z nieznajomymi do samochodu i podróżuje, to pewnie ma jakieś ciekawe historie, więc nudno być nie powinno. wydaje się być symulatorem takiego zgarniania ludzi, a dalsze wydarzenia gry zależą od zebranych pasażerów. To właśnie oni, efekt ewentualnego pościgu czy ucieczki i wybrane kwestie dialogowe tworzą dalszą fabułę, chociaż same rozmowy wydawały się nie mieć zbyt dużego wpływu na cokolwiek.

Tytuł gry nawiązuje do drogi Via Aurelia, czyli trasy łączącej Rzym z Pizą, datowanej na III wiek p.n.e. Dziś na jej miejscu jest droga krajowa (wł. Strada Statale), nazywana potocznie La Via Aurelia. Łapanie stopa na autostradach jest nielegalne i mało skuteczne, więc autostopowicze zwykle szukają podwózki właśnie na takich krajówkach.

Jeśli obce są Wam realia Włoch lat 70., większość dialogów nie będzie miała dla Was najmniejszego znaczenia. Polityczny terroryzm, wciąż obecne ruchy neofaszystowskie i komunistyczne, duży wpływ Kościoła na politykę i katolicka partia u władzy… musiałem zrobić dłuższy research, by zrozumieć kontekst rozmów czy rozmaite docinki rzucane między postaciami. Jeśli nie znacie tego okresu włoskiej historii i zupełnie Was nie interesuje, zanudzicie się na śmierć.

W teorii każdorazowe zakończenie gry daje nam większy wgląd w bohaterkę i jej pasażerów. Odmiennych zakończeń przygotowano aż szesnaście i (włącznie z trofeami) mogą być zabawą samą w sobie, gdzie kombinujemy, co można tym razem zrobić inaczej, by uzyskać nowe zakończenie. Dialogi wybieramy jednak ustawiając jedną z kwestii i czekając, aż odmierzający czas pasek dobiegnie końca, co trwa wieki i spowalnia rozgrywkę. W połączeniu z zupełnie nieistotnym wpływem na prowadzenie auta, sprawia to, że nie chce się znowu powtarzać wszystkiego od nowa, ale tym razem wybrać pod koniec inną ścieżkę.

Całość ratuje unikalny styl graficzny i progresywny rock w ścieżce dźwiękowej, chociaż nie liczcie, że utrzyma Was przy konsolach na długo. Ostatecznie kilka pierwszych podejść do gry potrafi zaciekawić, ale im dalej w las, tym więcej powtarzania tego samego, by uzyskań inny finał… czyli krótki tekst informujący o dalszych dziejach bohaterów. Ostatecznie za mało tu gry w grze, a dialogi zaciekawią jedynie osoby, które wiedzą cokolwiek o sytuacji we Włoszech w latach 70. W innym przypadku większość twistów fabularnych przyjmiecie do wiadomości obojętnie. Jeden z najbardziej niszowych tytułów na konsole PlayStation.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Wheels of Aurelia

Atuty

  • Ścieżka dźwiękowa
  • Stylowa oprawa graficzna
  • Ciekawi pasażerowie

Wady

  • Nijaki i bezcelowy model jazdy
  • Powtarzające się dialogi
  • Brak motywacji do gry po godzinie
  • Wymóg znajomości sytuacji politycznej we Włoszech lat 70.

Skupienie się na narracji w grze (powiedzmy) wyścigowej okazało się nietrafionym eksperymentem. Otoczka może przyciągnąć Was na godzinkę, ale szukanie kilkunastu zakończeń szybko staje się męczące.

Jaszczomb Strona autora
cropper