Recenzja gry: Resogun

Recenzja gry: Resogun

Wojciech Gruszczyk | 01.12.2013, 18:12

Jednym z pierwszych tytułów udostępnionych w usłudze PlayStation Plus na PlayStation 4 jest Resogun. Na pierwszy rzut oka produkcja Housemarque nie wyróżnia się niczym szczególnym w swoim gatunku, ale wielu graczy uważa ten projekt za czarnego konia gier startowych na nowy system Sony. Dlaczego? Przyjrzyjmy się bliżej tej intrygującej pozycji. 

Pod wieloma względami Resogun nie różni się niczym od swoich poprzedników. Mamy statek kosmiczny, planszę i hordę rywala, a naszym zadaniem jest zniszczenie wszystkich oponentów. Każda misja podzielona jest na trzy etapy, a na końcu zadania pojawia się boss. Oczywiście autorzy postanowili odrobinę urozmaicić rozgrywkę tworząc interesujące mapy, które można okrążać oraz dodali możliwość ratowania ludzi. Brzmi to niezwykle sztampowo i sucho? Pisząc te słowa mam właśnie takie odczucie, jednak wszystko zmienia się po chwyceniu kontrolera w dłonie. Magia rozpoczyna się właśnie w tym momencie. 
Dalsza część tekstu pod wideo

Hokus-pokus, czary mary

Mieliście już kiedyś przyjemność zagrać w tytuł, którym totalnie się nie interesowaliście, ale po kilku chwilach, przejściu jednej planszy, wsiąknęliście na kilka godzin? Jeśli nie, to uważajcie – takie rzeczy dzieją się przy Resogun. Tutaj ciężko oderwać się od rozgrywki, a jeszcze trudniej oddać pada znajomemu. Gdzie znajduje się ta magia? Wydaje mi się, że w prostocie. Rozgrywka jest banalnie prosta, a dzięki dużej rozpiętości w poziomach trudności, zagrać w tę grę może każdy. Dosłownie, bo jeśli załączycie na „rekrucie”, to nawet osoby, które zazwyczaj nie grają w produkcję wymagające kociej zręczności, będą bawić się dobrze. Ale co najważniejsze – jeśli uważacie się za mistrzów, a Wasze palce działają cuda (dosłownie i w przenośni), to przy tytule Housemarque możecie zweryfikować swoje umiejętności – tutaj nikt nie będzie udawał ;)! 
 
 
 
Gra jest bardzo wymagająca na wyższych poziomach, a to co dzieje się na ekranie jest prawdziwą rozkoszą dla wszystkich zmysłów. Jest niezwykle dynamicznie, ale co ważne autorzy nie przesadzili. Nawet z największych opresji możemy wyjść obronną ręką, a właśnie takie momenty dają mnóstwo satysfakcji. Gdy rywale lecą w naszą stronę, jesteśmy ostrzeliwani, a nam uda się uniknąć tego chaosu, odpalić super atak i zniszczyć wszystkich – uśmiech na twarzy nie znika… No przynajmniej do następnej wybitnej akcji. Dostępne statki mają różne statystyki i możemy tutaj wyróżnić zwrotność, dopalacz oraz hipernapęd. Warto wspomnieć, że do dyspozycji gracza w trakcie wykonywania misji zostały oddane bomby oraz super ataki. 

Dwa statki? Do ataku!

Twórcy pozwoli nam na zabawę z kompanem. Możemy wyszukać partnera za pomocą Sieci lub wyznaczyć znajomego, który pomoże w danej misji. Jest to ciekawe rozwiązanie dla lubiących kooperacyjne przyjemności, bo z drugim człowiekiem zawsze raźniej. W trakcie zmagań nie dzielimy żyć ani bomb – każdy z graczy gra na własny rachunek.  Niestety dość trudno znaleźć przypadkowego gracza do zabawy, więc najłatwiej zaprosić do rozgrywki kogoś z listy znajomych. Należy przy tym zaznaczyć, że chociaż na ekranie dzieje się wiele, to w trakcie zażywania tych przyjemności nie uświadczycie lagów, czy też problemów ze spadkiem FPS-ów. 
 
 
 
Trochą mało? Ale są rekordy
 
Trzeba jednak pamiętać, że Resogun jest bardzo krótką pozycją. Do dyspozycji graczy oddano zaledwie pięć plansz, które możecie skończyć za jednym posiedzeniem. A jeśli nie macie wygórowanych ambicji i nie wsiąkniecie w ten klimat, poznacie wszystkie uroki tej pozycji w mniej niż 2 godziny. Oczywiście magia rozpoczyna się jeśli lubicie rankingi i cyferki – każda arena ma swoją klasyfikację światową, a dodatkowo możemy walczyć o każdy najmniejszy punkt z kumplami. Daje to satysfakcję tylko pod warunkiem, że lubicie takie zabawy.  W innym przypadku trudno będzie zaciągnąć Was przed ekran. Są niby jeszcze pucharki, ale to też zależy od upodobań. 

Niby next, a jednak past? 

Trudno nazwać tę produkcję „next-genową”, bo choć mamy tutaj 1080p i stałe 60 klatek na sekundę, to poprzednia generacja poradziłaby sobie z tą grą. Rozgrywka jest niezwykle płynna, świetnie to wszystko działa i wygląda, ale w takie smaczki już graliśmy. Na brawa zasługuje grafika, która jest niezwykle kolorowa i gdy w stronę gracza zmierza niezliczona liczba rywali, a ten odpali bombę, to na ekranie dzieją się cudowne rzeczy. Wisienką na torcie jest muzyka, która pobudza do gry  i w pewien sposób zachęca nas do zwariowanych kombinacji.  
 

Świetna gra na początek

Resogun to idealny przykład jak mogą wyglądać tytuły na początku generacji. Dostaliśmy kawał dobrego kodu, który jednak nie wyczerpuje żadnego tematu. Możemy mieć gry ładniejsze, możemy mieć gry dłuższe, ale czy możemy mieć bardziej grywalne? Mam nadzieję.  Programiści z Housemarque wykonali kawał dobre roboty serwując „deser”, który w przyszłości może stać się prawdziwym daniem głównym. Na dzień dzisiejszy –gdy nie ma zbyt wielu gier na nową generację – jest to produkcja bardzo dobra. Gdybyśmy ją zaserwowali na PlayStation 3, to pewnie zniknęłaby w tłumie. 
 
Musimy także pamiętać jeszcze o dużym atucie, czyli o pojawieniu się tej perełki w usłudze PlayStation Plus – większa baza graczy daje nam możliwość ciągłej gry, bo zawsze ktoś z listy znajomych wykręci lepszy wynik. Jedno jest pewne – jeśli takie tytuły dostajemy na początku PlayStation 4, to jestem spokojny o następne lata. 
Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Resogun

Atuty

  • TA GRYWALNOŚĆ
  • Efekty / Grafika / Muzyka!
  • Jeszcze tylko jeden raz"
  • Miła kooperacja

Wady

  • Trzeba to lubić
  • Mało misji

Taki początek generacji to ja rozumiem!

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper