Recenzja: Lost Sea (PS4)

Recenzja: Lost Sea (PS4)

Łukasz Ciesielski | 10.07.2016, 13:30

Na temat tajemnic Trójkąta Bermudzkiego powstało wiele rozmaitych teorii. Jedne mówiły o kosmitach kryjących się w tym obszarze, inne dotyczyła silnego oddziaływania pola magnetycznego. przedstawia kolejną hipotezę.

Od jakiegoś czasu, głównie za sprawą deweloperów niezależnych, można zauważyć ciągle przybierający na sile trend poziomów generowanych losowo. Innymi słowa oznacza to, że etapy w grze nie są od początku do końca zaprojektowane przez twórców, a powstają na nowo przy każdym włączeniu tytułu, co z kolei prowadzi do nikłej szansy spotkania dwóch identycznych plansz. W oczywiście wykorzystano ten mechanizm, żeby urozmaicić rozgrywkę. Jak to ostatecznie wyszło? Zaraz się przekonamy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Studio Eastasiasoft próbuje przedstawić własną wersję tego, co dzieje się z ludźmi, którzy zbliżą się do Trójkąta Bermudzkiego. Według nich, w centrum obszaru znajduje się tajemniczy portal i stamtąd przedostają się rozbitkowie z różnych okresów historycznych. Do wyboru jako grywalne postaci mamy między innymi brodatego tubylca, który z miejsca stał się moim ulubieńcem, gościa wyglądającego jak Jack Carver z pierwszego Far Cry czy steampunkową kobietę. Wybór protagonisty nie ma absolutnie żadnego znaczenia - każdy z nich potrafi robić to samo, czyli machać maczetą. Na szczęście twórcy zadbali o rozwój postaci. Każdy pokonany przeciwnik daje punkty doświadczenia, które potem możemy wydać na nowe umiejętności, takie jak dodatkowe ataki maczetą, więcej miejsca na przedmioty czy powiększenie załogi.

Ciekawym pomysłem jest wspomniana przed chwilą załoga. Podczas przemierzania kolejnych wysp spotkamy rozbitków, czekających na zwerbowanie ich na nasz statek. Każda ze spotkanych postaci dysponuje pewnych zestawem zdolności przydatnych w dalszej przygodzie. Można zatem spotkać cieślę, który wybuduje most do interesującego miejsca, czy górnika mogącego odkopać ukryty skarb. Nasza załoga może liczyć maksymalnie czterech członków. W teorii jest to dobre posunięcie, ale w praktyce zaczynają się problemy, ponieważ nasi podwładni nie kipią inteligencją. Wiele razy zdarzyło mi się, że załogant zablokował się o schody lub z niewyjaśnionych przyczyn pozostał w tyle, przez co trzeba było po niego wracać, tracąc tym samym czas.

Losowe generowanie poziomów ma swoje zalety i wady. Zacznijmy od tych pozytywnych stron. Każde ponowne przechodzenie gry po śmierci skutkuje poznaniem unikalnej planszy, której nie zobaczymy nigdzie indziej. Bardzo urozmaica to rozgrywkę. Minus, i to ogromny, pojawia się, gdy deweloper nie przygotuje odpowiedniej ilości różnych części składowych, przez co szybko zaczyna się spotykać te same elementy. W eksploracja błyskawicznie przestaje bawić. Po pokonaniu bossa następuje zmiana scenerii, np. z pustyni na bagno, ale również i to nie pomaga, bo widać już znajome okolice. W związku z tym, niespodziewanie szybko gra zaczyna nudzić i zwyczajnie brakuje chęci na dalsze zgłębianie tajemnic Trójkąta Bermudzkiego.

W kwestiach technicznych musicie nastawić się na brak jakichkolwiek graficznych wodotrysków, gdyż jest to gra niezależna, a te z reguły nie zaskakują na tej płaszczyźnie. Odrobinę cieszy fakt, że nie jest to kolejny tytuł w stylu retro, ale na tak małych mapach można było pokusić chociażby o jakieś dodatkowe efekty jak gęsta mgła czy blaski promieni słonecznych. Mimo wszystko, oprawa graficzna nie odstrasza, a rozgrywka jest płynna, dzięki czemu w starciach z różnymi typami przeciwników doskwierać może jedynie brak refleksu.

Eastasiasoft stworzyło grę, która podejdzie zarówno młodszym, jak i starszym graczom za sprawą polskiej wersji językowej. Dzięki atrakcyjnej cenie 63 złote nic nie stoi na przeszkodzie, by usiąść na parę minut pomiędzy większymi i poważniejszymi dziełami. Kluczem do dobrej zabawy jest odpowiednie dawkowanie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Lost Sea

Atuty

  • Polska wersja językowa
  • Tworzenie własnej załogi
  • System permadeath
  • Cena

Wady

  • Szybko nudzi
  • SI załogi
  • Ubogi krajobraz

Niewielki tytuł niewyróżniający się niczym specjalnym na tle innych gier w podobnym przedziale cenowym. Można zagrać i tyle.

Łukasz Ciesielski Strona autora
cropper