Recenzja: Neverending Nightmares (PS4)

Recenzja: Neverending Nightmares (PS4)

Darkens | 09.05.2016, 11:22

Chwila po obudzeniu się ze złego snu nie jest niczym przyjemnym, chociaż wtedy przynajmniej strach znika i pozostają jedynie złe wspomnienia. Protagonista jest w nieco gorszej sytuacji – jego koszmary nigdy się nie kończą.

Historia opowiedziana w od samego początku jest niejasna i pokręcona. Kolejne sny naszego bohatera nie tylko udzielają żadnych odpowiedzi, ale też pozostawiają coraz więcej pytań. Thomas, bo tak ma na imię protagonista, sam już nie wie, co się z nim dzieje, kim jest, gdzie się znalazł ani co ma dalej robić. Jedyną stałą jest dziewczyna o imieniu Gabrielle, przewijająca się w każdej scenie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Co ciekawe, fabuła jest nieliniowa i posiada kilka zakończeń, z których przynajmniej dwa są satysfakcjonujące i w jakiś sposób starają się wyjaśnić, co dokładnie działo się przez całą zabawę. Zabawę, która trwa bardzo krótko. Całość można ukończyć w niecałe dwie godziny, a i tak szybko zaczynają się dłużyć.

Jeśli chodzi o rozgrywkę, to twórcy postanowili ograniczyć ją do minimum. Z jednej strony mamy do czynienia z czymś przypominającym przygodówkę point and click, z drugiej zaś czeka nas kilka sekwencji, które można nazwać skradankowymi. Niestety, jeśli chodzi o ten aspekt gry, to został on całkowicie zaniedbany. Przez większość czasu będziemy spacerować przez kolejne, niewiele różniące się od siebie korytarze i próbować nie zgubić się w gąszczu drzwi. Podczas całej zabawy trafimy jedynie na trzy rodzaje przeciwników i tu należy zaznaczyć, że by przechytrzyć każdego z nich, będziemy musieli chwilkę pogłówkować. Niestety efekt ten psuje fakt, że tak mała różnorodność oznacza powtarzalność i brak jakiegokolwiek wyzwania. Gdy raz nauczymy się sposobu na wykiwanie wroga, to przez kolejne kilkanaście minut będziemy się strasznie nudzić.

Horror, nawet psychologiczny, powinien straszyć i trzymać gracza w ciągłym napięciu, a nie tylko utrzymywać mroczny klimat czy zalewać ekran krwią z odciętych kończyn. Niestety, twórcy nie mieli pomysłu, jak przerazić gracza, i oprócz kilku jump-scare'ów z początku zabawy, nic nie sprawiło, żebym chociaż drgnął. Całość starano się uratować poprzez świetną oprawę dźwiękową, jednak same odgłosy nie wystarczyły, by uzyskać atmosferę grozy.

Jeśli chodzi o stronę graficzną, to jest ona kwestią gustu. Użycie niewielkiej liczby kolorów i ręcznie rysowanych tekstur z pewnością nadało grze charakteru i oryginalności, ale jednej strony mamy ciekawy design wynaturzonych przeciwników i świetnie wyglądające niektóre lokacje, które przeobrażają się w swoje potworne wersje pod wpływem kolejnych snów, a z drugiej całą masę pustych, nudnych korytarzy i toporne animacje wszystkich postaci.

to nudna, monotonna przygodówka utrzymana w mrocznym klimacie, z beznadziejnym modelem rozgrywki i całkiem ciekawą oprawą graficzną. Jeśli trafi kiedyś do oferty dla Plusowiczów, to warto ją sprawdzić, choćby dla potrafiącego poruszyć zakończenia. W innym wypadku raczej odradzam, szczególnie fanom horrorów, którzy byliby bardzo zawiedzeni.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Neverending Nightmares

Atuty

  • Oprawa dźwiękowa
  • Ciekawy styl graficzny
  • Nieliniowość fabuły

Wady

  • Mała różnorodność przeciwników
  • Labirynt pustych korytarzy
  • Brak jakiegokolwiek strachu czy napięcia
  • Nudna historia

Grając w Neverending Nightmares, ciągle myślałem o tym, kiedy ten koszmar się skończy - na szczęście nie trwał on zbyt długo. Horror, który nie straszy, historia, która nie ciekawi, rozgrywka, która nudzi. W kilku słowach, omijać szerokim łukiem.

Darkens Strona autora
cropper