Recenzja: Stories: The Path of Destinies (PS4)

Recenzja: Stories: The Path of Destinies (PS4)

Łukasz Ciesielski | 14.04.2016, 10:15

Mówi się, że trzepotanie skrzydeł motyla w jednym zakątku świata wywołuje trzęsienie ziemi w innym miejscu. Podobnie można opisać , gdyż mechanika wyborów zaproponowana przez studio Spearhead Games niesie ze sobą ogromne konsekwencje dla wykreowanego świata.

Kiedy byłem mały, rodzice i dziadkowie opowiadali mi jakieś bajki na dobranoc. Pamiętam, że często była to ta sama opowieść, ale w zależności od tego, kto mi ją opowiadał, historia różniła się szczegółami. Bardzo podobnie jest w . Fabuła skupia się na losach lisa Reynardo, starającego się za wszelką cenę wygrać wielką wojnę pomiędzy żabim Imperatorem a Rebeliantami. Po drodze staje przed wieloma dylematami, które w konsekwencji odciskają swoje piętno w bajecznym świecie Boreas.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak wspomniałem we wstępie, dzieło studia Spearhead Games ma do zaoferowania różne wybory po każdym z rozdziałów, dzięki którym niemalże całkowicie zmienia się opowiadana historia. Podjęte decyzje skutkują odmiennymi zakończeniami, a tych jest aż dwadzieścia pięć. Każde z nich w inny sposób podsumowuje perypetie Reynardo i napotkanych na jego drodze postaci. Ostateczny los poczciwego lisa poznałem dopiero po przejściu gry za piątym razem i jest to absolutne minimum, by poznać właściwe zakończenie. Jednorazowe zaliczenie historii zajmuje od czterdziestu minut do godziny, łatwo zatem obliczyć, ile czasu należy poświęcić na poznanie wszystkich tytułowych opowieści, a każde rozpoczęcie od nowa to swojego rodzaju „nowa gra plus” z zachowaniem całego dobytku, jaki wcześniej udało się zgromadzić.

Twórcy opisują swoją grę jako RPG akcji. Niestety w tej kwestii jest kiepsko, ponieważ jest to marny role play. Przy każdym podejściu odgrywa się tę samą rolę tą samą postacią i ciągle w ten sam sposób. Co prawda istnieje coś takiego jak poziomy doświadczenia odblokowujące nowe umiejętności, ale to nie jest jedyny element, by zakwalifikować produkcję jako grę RPG - wciąż brakuje różnych zadań, ekwipunku czy postaci, z którymi można wejść w interakcję. Osobiście przykleiłbym Stories łatkę prostego slashera za sprawą nieskomplikowanego systemu walki (który swoją drogą jest bardzo satysfakcjonujący) oraz z uwagi na sposób eksplorowania świata, ograniczający się do zmiany otoczenia pod wpływem wyboru na końcu rozdziału i brakiem możliwości powrotu do wcześniejszych lokacji w dowolnym momencie rozgrywki.

Od strony technicznej Ścieżki Przeznaczenia prezentują dość przyzwoity poziom. Oprawa wizualna z oddali wygląda znakomicie. Gorzej przy zbliżeniach, ale tych jest stosunkowo mało i nie trwają zbyt długo. Każdy z poziomów przepełniony jest jaskrawymi, bajkowymi kolorami, a same projekty lokacji stanowią kwintesencję baśni. Na uwagę zasługuje także ścieżka dźwiękowa oraz pozostałe efekty audio. Doskonale dopełniają one fantastyczną otoczkę wykreowanego przez Spearhead Games świata. Swoje miejsce wśród plusów musi także dostać wspaniały narrator. Idealnie dopełnia całość swoim przemiłym głosem i reaguje na poczynania Reynardo, często rzucając jakieś zabawne hasła oraz nawiązania do dzisiejszej popkultury. Niestety muszę wspomnieć o czymś, co mocno psuje zabawę, a są to sporadyczne spadki płynności objawiające się w losowych momentach. Zrozumiałbym zacięcia przy pojedynkach ze sporą liczbą przeciwników, ale w trakcie podróżowania są one kategorycznie niedopuszczalne.

Opowieści to przykład dobrze wykonanej gry przez niezależne studio. Co prawda to dopiero druga produkcja kanadyjskiego dewelopera, ale jak najbardziej udana. Z niecierpliwości będę wyczekiwał na kontynuację lub cokolwiek z podobną mechaniką.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Stories: The Path of Destinies

Atuty

  • Fabuła
  • Wiele zakończeń
  • Sposób prowadzenia fabuły
  • Baśniowa grafika
  • Zabawne easter eggi
  • Niska cena

Wady

  • Słaba jako gra RPG
  • Spadki płynności

W Stories: The Path of Destinies bez wątpienia warto zagrać i postarać się poznać choćby połowę różnych zakończeń. Tym bardziej za niewygórowaną cenę 42 złotych.

Łukasz Ciesielski Strona autora
cropper