Recenzja: Heavy Rain (PS4)

Recenzja: Heavy Rain (PS4)

Andrzej Ostrowski | 01.03.2016, 08:00

wydaje się być jedną z ważniejszych gier poprzedniej generacji. Fanów do produkcji nie trzeba przekonywać, ale czy odświeżone wydanie gry przykuje uwagę nowych graczy?

Słysząc o remasterze, w większości przypadków wzruszam ramionami. Mając daną grę na PS3, nie czuję potrzeby powtórnego wydawania kilkuset złotych na lekko tylko zmienioną jej wersję. jest dla mnie wyjątkiem, gdyż nigdy nie posiadałem własnej kopii, ogrywając produkcję przy premierze na nocce u znajomego. Tak, właśnie tak bardzo chciałem tę grę przejść. I pamiętam, że sześć lat temu się nie zawiodłem.

Dalsza część tekstu pod wideo

to psychologiczny thriller w stylu modnych dzisiaj gier przygodowych, gdzie za lwią część rozgrywki odpowiadają QTE. O Telltale Games na poważnie usłyszano dopiero dwa lata później wraz z premierą , więc formuła wielu graczom wydawała się dosyć świeża. Sama gra zaś została bardzo dobrze przyjęta przez nabywców i recenzentów, stając się powodem do dumy dla Davida Cage’a. Coś, czego pomimo mojej sympatii, nie powtórzyło.

Fabuła gry na swoje czasy także była całkiem unikalna. Gracz do swojej dyspozycji dostaje cztery postacie, pomiędzy którymi gra nieustannie się przełącza, prezentując historię z różnych perspektyw. U podstaw mamy tajemniczego mordercę origami, a jego znakiem rozpoznawczym jest zostawianie papierowych ptaszków na miejscu morderstwa. Pewnego deszczowego dnia zostaje porwany syn architekta Ethana Marsa. Ten na wieść o porwaniu przez mordercę origami, natychmiast rusza w pogoń ryzykując wszystko, nawet własne życie, w okrutnej grze przypominającej trochę odsłony „Piły”. Wiarygodności bohaterowi dodaje fakt, że tu nie chodzi tylko o jego syna, a też o delikatną psychikę, która została już nadszarpnięta pewnym wcześniejszym wypadkiem. Jest to zdecydowanie solidnie napisany bohater, którego działania i motywacje nie pozostawiają żadnych wątpliwości.

Mordercy origami szuka nie tylko Mars, ale też próbujący rozwiązać sprawę młody agent FBI Norman Jayden. Jest to, uroczo mówiąc, „ćpunek”, uzależniony od fikcyjnego narkotyku. Bohater jest jednak ambitny, i choć raczej stroni od kontaktów z innymi, naprawdę zależy mu, aby rozwiązać sprawę mordercy origami. W międzyczasie poznamy również Scotta Shelby’ego, cierpiącego na astmę prywatnego detektywa, który co jakiś czas współpracuje z prostytutką - matką jednej z ofiar. Niezwykle sympatyczny, choć lekko niezdarny Shelby ma swoje własne powody, z racji których szuka mordercy, ale trzeba przyznać, że także i jego wątek jest dosyć unikatowy i intrygujący. Do trójki bohaterów dołączy w końcu trapiona bezsennością Madison Paige - dziennikarka, której losy pewnego dnia przetną się z poszukującym syna Marsem. Poruszona losem skrzywdzonego ojca, sama postanawia dołączyć do śledztwa, aby mu pomóc.

Tak mniej więcej prezentuje się fabuła . Zmuszony do przeskakiwania pomiędzy bohaterami gracz rozwiązuje poszczególne zagadki, wykorzystując do tego mechanikę QTE, ale też eksplorację i system dialogowy oraz tajemnicze urządzenie Jaydena, będące czymś w rodzaju zestawu VR dla agentów FBI. Żaden z elementów rozgrywki nie wydaje się zbędny, odpowiednio angażując gracza w coś więcej niż tylko oglądanie kolejnych przerywników filmowych. Dawniej zarzucano nadmierną filmowość, ale dziś trudno to zrobić, patrząc na kolejne przerywniki od Telltale Games.

Wszystko w końcu prowadzi do wielkiego finału, który także jest na swój sposób unikalny. Mianowicie wszyscy bohaterowie mogą zginąć. Gra niezwykle dobrze (nie wiem nawet czy nie lepiej niż ) zmusza gracza do podejmowania ostrożnych decyzji. Poszczególne wątki zmieniają się za sprawą naszych poczynań, a umieszczone w grze zakończenia są różne od siebie na tyle, że poczujemy, iż nasze działania mają naprawdę znaczenie.

Oczywiście wszystko to ma zawsze jakieś granice. O ile sądzę, że żadna z gier przygodowych, nawet , nie daje tak dużego wpływu na rozwój historii, to efektem ubocznym jest to, że jeśli się zastanowimy, to znajdziemy w produkcji trochę dziur fabularnych. Sześć lat temu tego nie poczułem, ale grając ponownie, pojawiła mi się w głowie cała masa pytań o niektóre wydarzenia. Część rozdziałów spowalnia też nieco całą historie, ale trudno trochę mi tutaj krytykować , biorąc pod uwagę, że przyrównując tę produkcję do tych dzisiejszych, odczujemy, regres gatunku w porównaniu do tego, co David Cage zrobił w czasie premiery. Tak naprawdę czy dopiero powracają do bardziej rozbudowanych elementów rozgrywki, których kierunek ustalił właśnie Heavy Rain.

już w czasie premiery robił wielkie wrażenie świetną grafiką, a przede wszystkim mimiką, która jak na tamte czasy wydawała się niesamowita. Powiem szczerze, że dziś też potrafi zaskoczyć. Remaster podbił rozdzielczość z 720p do 1080p, a różnice graficzne najlepiej widoczne są w związku ze zmianami, jakie spotkało oświetlenie. Chodząc w pierwszym rozdziale po domu Ethana, co jakiś czas padało na mnie światło, odbijając się od poszczególnych obiektów. Zdecydowanie poprawiono także cieniowanie oraz dodano kilka efektów graficznych. Odświeżeniu niczego nie brakuje i ciężko mu cokolwiek zarzucić.

Jeśli spodobał się wam ten typ rozgrywki, a nie graliście dotychczas w , to musicie sięgnąć po tę produkcję. Zapoznacie się w ten sposób z kamieniem milowym gatunku gier przygodowych, a zarazem przeżyjecie intrygującą i do samego końca trzymającą w napięciu przygodę. Porządnie napisani bohaterowie ciekawią swoimi losami, a zwroty akcji napędzają całą opowieść wystarczająco, aby chcieć zobaczyć zakończenie. Samo w sobie zaś jest na tyle różnorodne, że z pewnością zaskoczy swobodą, jakiej nie dają gry Telltale Games. błyszczy także stosunkowo rozbudowaną jak na gatunek rozgrywką, powodując, że nie będziemy tylko siedzieli i oglądali kolejnych przerywników filmowych.

Gorzej, jak posiadacie już wersję na PlayStation 3. Zmiany graficzne niewątpliwie są obecne, a gra nie odstaje od innych remasterów czy nawet produkcji na PlayStation 4, ale z racji braku innych zmian, nadal dostajemy ten sam produkt. Ładniejszy, bo ładniejszy, ale ten sam. Jeśli nie czujecie potrzeby ponownego zagrania w ten tytuł ani nie zależy Wam na posiadaniu wersji na PlayStation 4, spokojnie możecie ominąć tę grę. Zremasterowana wersja jest skierowana głównie do nowych graczy, którym spodobał się niedawno wydany Until Dawn, a chcieliby przeżyć coś nowego, niepodzielonego zresztą na krótkie odcinki.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Heavy Rain

Atuty

  • Świetnie napisane postacie
  • Intrygująca i mocna fabuła
  • Ciekawe zwroty akcji
  • Dobra ścieżka dźwiękowa
  • Różnorodność zakończeń

Wady

  • Poprawiono tylko grafikę
  • Dziury w scenariuszu
  • Gra w paru momentach traci tempo

Heavy Rain w zremasterowanej postaci jest skierowany przede wszystkim do nowych graczy. Jeśli spodobał się Wam Until Dawn, a nie graliście w HR, to bierzcie śmiało, a na pewno się nie zawiedziecie.

Andrzej Ostrowski Strona autora
cropper