Recenzja: WRC 5 (PS4)

Recenzja: WRC 5 (PS4)

Jakub Wojtkowiak | 23.10.2015, 15:58

Mówić, że fani rajdów nie mają w co grać na konsolach, szczególnie na PS4, to okrutny truizm. Ale co zrobić - tak jest. Czasy na szczęście się zmieniają i dostaliśmy WRC 5, w styczniu wyląduje Sebastien Loeb Rally, a pececiarzom możemy zazdrościć Dirt Rally. Tak czy inaczej, patrząc na poprzednie odsłony, byłem pełen nieufności w stosunku do WRC 5. Jak się okazało... trochę słusznie.

Z tą grą jest trochę jak z Robertem Kubicą - a od razu zaznaczę, że nie jestem jednym z Januszy rajdów, mając ogromny szacunek dla człowieka i tego, na co się porwał. Bo porwał się z motyką na słońce - bez budżetu jest w stanie rywalizować na pojedynczych odcinkach z największymi tego sportu. Jednakże rozmaite przeciwności losu, nawet w trakcie rajdu Hiszpanii, który aktualnie śledzę w tle, sprawiają, że wyników nie ma. Są za to same problemy i potknięcia, często nie z winy kierowcy. Trochę tak jest w przypadku produkcji studia Kylotonn - potencjał jest, chęci też, ale nie idzie to w parze z niczym innym. W trakcie gry zdawałem kumplowi relację na Snapchacie. Reakcja po kilku wysłanych filmikach? Cytując - “weź to usuń”. Reszta komentarzy nie nadaje się do publikacji. Ale spokojnie, aż tak źle nie jest.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gra oferuje nam wszystkie oficjalne rajdy z kalendarza mistrzostw WRC. Biorąc udział w karierze, zaczynamy od “słabych” pojazdów, napędzanych są wyłącznie na przednią oś Junior WRC. Tutaj wybrałem Citroena DS3. W miarę postępów, awansujemy do WRC2, gdzie dostajemy dostęp do poważnych czterołapów - chociażby Skoda Fabia R5 (na którą się skusiłem) czy Fiesta R5. Na tym poziomie dostajemy również możliwość dobierania ustawień pojazdu. Te są dosyć proste, jednakże zmiany ustawień dyferencjału/balansu maszyny i tym podobnych odczuwalnie wpływają na rozgrywkę. Ostatnim krokiem jest WRC. Tam oczywiście dostaniemy dostęp do wszystkich najszybszych pojazdów królujących w tym roku. Jeśli chcemy pościgać się z Kubicą czy innym Ogierem, możemy od razu wskoczyć na odcinki chociażby Rajdu Polski (który swoją drogą przynosi najwięcej frajdy z całego kalendarza!) i śmigać do woli - park maszyn jest dostępny w całości od samego początku. Plus także za kontekstowe wydarzenia odbywające się w trakcie prawdziwych rajdów - aktualnie możemy wziąć udział w jednym z odcinków specjalnych rajdu Hiszpanii, prowadząc Hyundaia i20 Thierrego Neuville’a, i porównać swój czas z innymi graczami. Fajne, ale w dzisiejszych czasach to absolutnie nie robi wrażenia. Wychodzi też na to, że twórcy chcą wkroczyć na scenę e-sportową - w menu znajduje się duży baner odliczający czas do wydarzenia, które… odbędzie się za niespełna 3 miesiące. Obawiam się, że do tego czasu już nikt o WRC nie będzie pamiętał.

Przejdźmy do mięsa, a takim zawsze jest model jazdy. Wypadł on okej. Po prostu. Niczym nie zachwyca, tragiczny nie jest - zwyczajnie istnieje. A szkoda, bo gra o WRC musi być wymagająca, na sterowanie pojazdem powinno wpływać mnóstwo czynników, a gracz ma być sfrustrowany poziomem trudności. Może trochę mnie poniosło, ale tak właśnie było w moim ideale rajdowym - Richard Burns Rally. Tutaj jest… prosto. Mimo wyłączonych asyst (polecam każdemu), gra nie stanowi zbyt dużego wyzwania. Jasne, będzie trochę obijania, pewnie nie raz padnie Wam skrzynia biegów, stracicie kontakt z pilotem czy hamulce się przegrzeją, lecz mimo to prawdopodobnie wygracie odcinki specjalne. Tu mam ogromny zarzut do gry - nieważne, czy rozbijałem się jak pijany czy cisnąłem czysto niczym Loeb u szczytu kariery - wygrywałem odcinki specjalne odstępami rzędu dziesiętnych sekundy. Śmierdzi słabym skryptem. Podobnie jest w przypadku uszkodzenia skrzyni biegów - jakimś trafem za każdym razem utkniemy na trzecim biegu. Warto dodać, że przed każdym dniem rajdu mamy do wykorzystania 45 minut na naprawę samochodu - trzeba uważnie dobierać, które komponenty zostaną poprawione.

Warunki pogodowe również nie wpływają na trasę tak, jak powinny - czy deszcz, czy błoto, czy śnieg - jest po prostu za łatwo i za mało zmiennych czynników wpływa na prowadzenie pojazdu. W ogólnym rozrachunku, po przyzwyczajeniu się, nie model jazdy nie jest zły - ale nie tego oczekiwałem. Oczekiwałem drapieżnego podejścia do rajdów, natomiast tutaj mamy do czynienia z produktem, który ledwo kiedy pokazuje pazur. Same odcinki są satysfakcjonujące, każdy możemy pokonywać o dowolnej porze dnia i nocy - w deszczu czy przy pięknej pogodzie. Jednak irytuje powtarzalność - biorąc udział w całym rajdzie, często powtarzałem ten sam fragment dwa razy.

Są jeszcze technikalia. Same modele pojazdów odwzorowano solidnie i tutaj raczej nie ma się do czego przyczepić. Przynajmniej z zewnątrz, bo w środku wszystko zrobione jest na jedno kopyto i każdy samochód wygląda praktycznie tak samo. Jeśli chcecie kamery umieszczonej w środku pojazdu, polecam wcześniejsze udanie się do menu ustawień i zwiększenie dystansu od kokpitu - zmiana diametralnie poprawia komfort jazdy. Same odcinki są po prostu brzydkie i widać, że gra powstała na poprzednią generację konsol. Tło jest generyczne, obiekty nie robią żadnego wrażenia, efekty pogodowe to żart - na szybie nawet nie widać kropli deszczu! Wiadomo, że prując przez odcinki specjalne z zabójczą prędkością, grafika nie jest czymś, co zajmuje pierwsze miejsce. Tak czy inaczej, tutaj rewelacji nie ma. Inaczej - tragedii też nie ma, ale nie jest to poziom, którego oczekujemy po grze na PS4. Oprócz tego, gra niestety lubi przyciąć, szczególnie w lasach podczas opadów deszczu. 60 klatek? Hehe.

Pozostaje kwestia audio. Ogólnie dźwięki tragiczne nie są, a szczególną robotę robią częste wystrzały niespalonej mieszanki paliwowej z rury wydechowej. Jest jednak irytujący błąd - mam wrażenie, że pojazdy są wyposażone w swojego rodzaju system Stop & Go znany z samochodów konsumenckich - przy odjęciu gazu, silnik całkowicie cichnie. W trakcie rozgrywki całość wychodzi po prostu komicznie.

Konkurencja? Sebastien Loeb Rally - gra, która miała się ukazać praktycznie równolegle, a pojawi się na rynku w styczniu 2016 roku. Zwiastuny wyglądają nawet zachęcająco, gdyby nie jedno - Milestone. Mój szacunek dla tej firmy się wyczerpał już dawno i zaufania nie mam za grosz. Ale zobaczymy. Ostatnio miałem też okazję pograć w Dirt Rally - tutaj zapowiada się na świetna pozycja. Niestety bez licencji WRC, lecz będą obecne takie perełki jak Rallycross czy chociażby obecność grupy B. Miejmy nadzieję, że gra pojawi się na rynku poza PC. Módlmy się wręcz, żeby tak się stało! Potencjał jest, choć ewidentnie brakuje funduszy. Czekamy na WRC 6.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry WRC 5

Atuty

  • Licencja i modele pojazdów
  • Wszystkie oficjalne rajdy
  • W grze drzemie potencjał

Wady

  • Zanikające audio
  • Spadki płynności
  • Oskryptowane wyniki!
  • Gra jest zbyt prosta

Dla maniaków rajdów - spróbujcie zagrać u kogoś na share play. Jeśli model nie podejdzie - odpuśćcie od razu. Szkoda czasu. Jak się spodoba - spędzicie dobre kilka godzin na trasach.

Jakub Wojtkowiak Strona autora
cropper