Recenzja: NBA 2K16 (PS4)

Recenzja: NBA 2K16 (PS4)

Jakub Wojtkowiak | 08.10.2015, 17:48

W serię NBA 2K gram regularnie od premiery 2K9 - od tego czasu za każdym razem zastanawiam się, co można poprawić w następnej części i czy ta gra może lepiej wyglądać. Co roku twórcy udowadniają, z większą lub mniejszą mocą, że nie spoczywają na laurach i dostarczają jeszcze lepszy produkt. No ale teraz to już przesadzili!

W czym polega główna różnica? Już na wstępie warto powiedzieć, że gra jeszcze bardziej wygląda jak transmisja prawdziwego meczu NBA. Odczucia z gry, płynność animacji, ruchy na boisku oraz wszystkie elementy otoczki i klimatu panującego na prawdziwych halach - to jest to! Już od początku pierwszego spotkania wiedziałem, że moja relacja z NBA 2K16 to związek długoterminowy.

Dalsza część tekstu pod wideo

O ile w przypadku poprzedniej odsłony zmiany nie były ogromne i absolutnie nie czułem, że był potrzebne, tak najnowsza część szeregiem małych usprawnień wprowadza nowy porządek. Nowy system podań powoduje, że mamy jeszcze lepszą kontrolę nad zagraniami - kozłem, górą, “zwyczajnie”, ze zwodem - róbta, co chceta. Tylko uwaga - przeciwnicy czyhają. A gra ze sztuczną inteligencją to czysta przyjemność. Przeciwnicy dostosowują się do naszych zagrań i grają nieszablonowo. Zagrywki "na pałę" po prostu nie przejdą. Z pomocą przychodzi asystent akcji - tych, jak w każdej części, jest sporo, jednakże w 2K16 z wielu względów wykonuje się je po prostu bardzo przyjemnie i stają się przymusową częścią każdego spotkania.

Na boisku ciągle coś się dzieje. Pod koszem trwają nieustanne walki o pozycje, nasi zawodnicy wydają się myśleć strategicznie, a i obrona nie próżnuje. Udane przeprowadzenie akcji z zapakowaniem piłki na końcu daje ogromną radochę - aż mam ochotę sam sobie przybić piątkę po takim zagraniu. Wpływ na to może mieć większa płynność animacji oraz poprawiony system zderzeń zawodników, który robi świetne wrażenie. Odniosłem też wrażenie, że w 2K16 po prostu trudniej trafić do kosza, co sprawia, że praktycznie każda akcja i każdy punkt jest na wagę złota.

Kolejnym nowym elementem gry, na który ostrzyłem sobie zęby, jest tryb fabularny autorstwa Spike'a Lee - określanego najwybitniejszym twórca kina afroamerykańskiego. Przed podejściem do gry przypomniałem sobie nawet mój ulubiony film sportowy, Coach Carter, i co tu dużo mówić - miałem bardzo wysokie oczekiwania. W 2K15 “fabuła” była tylko zbędną otoczką, która niczego wartościowego nie dodawała. Tutaj - cóż, bunkrów nie ma, ale… jest ok. Dostajemy krótką, nieskomplikowaną historię koszykarza, w którego się wcielamy. Wiecie - droga od zera do bohatera, te sprawy. Nic odkrywczego, ale o dziwo poczułem “to coś”, co sprawiło, że mam wizję faceta, w jakiego się wcielam. Znam jego historię, wzloty i upadki, rozumiem podjęte przez niego wybory. Ciekawie rozwiązano fabułę - jesteśmy przeprowadzeni przez różne etapy kariery Frequa - od liceum do NBA. Po pierwszym sezonie zostajemy już zdani na siebie, część fabularna się kończy, a my gramy dla siebie.

Moim zdaniem bardzo dobrze rozwiązano ten element. Tylko jedna rzecz mi nie zagrała - przed rozpoczęciem omawianego trybu MyCareer tworzymy zawodnika. Jako że dążyłem do odtworzenia kogoś w miarę podobnego do siebie, zrobiłem białego koszykarza (tylko w duszy jestem czarny!), ale gra chyba tego nie przewidziała, bo w scenkach przerywnikowych nasza siostra i rodzice są… czarni. Adopcja raczej w grę nie wchodzi skoro fabularnie siostra Freq jest bliźniaczką - tutaj zostawiam już Wam pole do interpretacji.

http://77names.com/wp-content/uploads/2015/06/nba2K16-01.jpg

Jak już jesteśmy przy trybach - gra oferuje MNÓSTWO możliwości. Własna kariera, w trakcie której bierzemy udział w treningach, socjalizujemy się z innymi zawodnikami (aby odblokować dodatkowe animacje dla naszego bohatera, zwiększyć liczbę fanów i inne "pierdoły") czy podpisujemy umowy z reklamodawcami - hajs w końcu sam się nie zrobi. Oprócz tego dalej jest chociażby tryb MyGM, czyli kolejny kombajn oferujący możliwość poprowadzenia klubu. Idąc dalej, tak jak w poprzednich częściach, możemy się przebierać, ozdabiać złotem i tatuować, jednak życzę Wam powodzenia w zdobywaniu kasy na wszystkie te świecidełka, kiedy za tę samą walutę trzeba ulepszać statystyki naszego zawodnika. Wtedy z pomocą przychodzą (niestety) mikropłatności. Idealnie być nie może. Ewentualnym ratunkiem jest ciekawa aplikacja mobilna MyNBA 2K16, w której możemy zdobyć trochę złotych monet, chociażby oglądając ciekawy show 2KTV. Tam przepiękna prezenterka pokazuje najlepsze akcje graczy z danego tygodnia, poznamy kuluary powstawania gry i inne zobaczymy inne ciekawostki - warto się zapoznać. Nie tylko dla blondynki. Dostępna jest też ciekawa karcianka (także tylko w apce) - zbierając talię zawodników, bierzemy udział w krótkich pojedynkach z innymi graczami - bardzo w porządku przerywnik od właściwej rozgrywki.

Do niesamowitej oprawy wizualnej dochodzi kwestia audio. Ścieżka dźwiękowa - wiadomo, jest specyficzna, nie każdemu podpadną rytmy Ace Hooda czy NAS-a. Ale w kwestii komentarza - tutaj mamy wrażenie, że nasz mecz faktycznie jest transmitowany i komentowany na żywo. Ciekawostki odnośnie statystyk, bieżące wrażenia z boiska uzupełniane wywiadami… niesamowita sprawa! A są jeszcze studia - przed i po meczu, komentowane chociażby przez legendę sportu, jaką bez wątpienia jest Shaquille O’Neal.

Rzeczą, która zawsze kulała w serii, jest interfejs. W 2K16 jest lepiej - w końcu! Co ciekawe, dalej wszystko trwa dość długo i, jak zauważyłem, uzależnione jest od prędkości internetu - praktycznie każdy klik oznacza łączenie się z serwerami, sprawdzenie stanu naszego konta z monetkami i tym podobne. Tak czy inaczej, widać znaczne postępy - jest dużo szybciej i bardziej czytelnie. Ale może być lepiej.

Niezmiernie cieszy, że seria od wielu lat jedzie na właściwych torach - raz z górki, raz trochę pod, ale zawsze do przodu. W tym roku parę mniejszych zmian przyczyniło się do zwiększenia płynności rozgrywki i jeszcze większego zaangażowania gracza w wydarzenia na boisku. Cała otoczka jest niesamowita również dla obserwatorów z zewnątrz, bo mecz jest równie interesujący, co prawdziwe spotkania oglądane na ekranie telewizorów. Ukłony w pas! Twórcy kolejny raz pokazują, kto zajmuje prawowite miejsce na tronie. Niestety, NBA Live 16 nie powinno nawet podawać ręczników na boisku 2K.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry NBA 2K16

Atuty

  • Poprawiona płynność
  • Sztuczna inteligencja
  • Mnogość opcji w różnych trybach gry
  • Nieziemska frajda z każdej udanej akcji

Wady

  • Spike Lee dostarczył bardzo średni tryb fabularny
  • Ciągle kulejący interfejs
  • Możliwość mikrotransakcji w grze za pełną cenę niezmiernie mnie obrzydza

Jeśli boicie się wysokiego progu wejścia w świat NBA 2K - cóż, słusznie. Ale po okiełznaniu pozornego chaosu, wyuczeniu się pewnych zachowań i ogarnięciu sterowania, gra przynosi nieziemską frajdę i właśnie tą frajdą zwraca zainwestowany czas.

Jakub Wojtkowiak Strona autora
cropper