Recenzja: J-Stars Victory VS+ (PS4)

Recenzja: J-Stars Victory VS+ (PS4)

[email protected] | 29.06.2015, 20:06

Fani wszelkiej maści mangi i anime z gatunku "Shounen" łączcie się! Po roku od swojej japońskiej premiery, oto trafia do nas największy cross-over, który bez problemu odpowie na pytanie "jak wyglądałby pojedynek między Goku a Naruto?".

J-Stars Victory VS+ to wydana na 45-lecie magazynu "Weekly Shōnen Jump" gra akcji, gdzie główną rolę odgrywają bitwy na otwartych arenach w układzie 2 vs 2. Twórcy sięgnęli po najróżniejsze serie, oddając nam do dyspozycji 52 przedstawicieli z aż 32 różnych mangowych serii. Niestety, 13 z nich pełni jedynie rolę postaci wspomagających, które możemy na chwilę przywołać w trakcie walki. Dobór postaci jest chyba najlepszym elementem całej gry. Autorzy pozwalają nam wcielić się nie tylko w takie sławy, jak Goku i Naruto, ale i w Kenshiro z "Hokuto no ken", czy chociażby w Bobobo-bo-Bo-bobo, który w Polsce miał swoje pięć minut na kanale Jetix. Oczywiście fani poszczególnych dzieł mogą narzekać, że ich ulubieńcom nie udało się dostać do składu, ale w takim projekcie było to po prostu nie do uniknięcia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sprawa nie wygląda tak różowo w przypadku samej walki, która stanowi przecież trzon rozgrywki całej produkcji. Nie oczekuję od gier na podstawie anime złożoności i głębi systemu na poziomie Tekkena czy Street Fightera. Uważam, że siłą takich tytułów jest szybka rozgrywka, efektowność oraz w miarę przystępny system walki. W teorii J-Stars spełnia wszystkie wymienione warunki. Starcia opierają się dosłownie na kilku najprostszych kombinacjach ciosów, atakach specjalnych oraz napełnianiu paska "Victory", który po aktywowaniu zmienia na krótki okres podstawowe ciosy naszej postaci i pozwala na użycie ostatecznych technik danego zawodnika. Dla osób kompletnie nieobeznanych z gatunkiem przewidziano opcję jeszcze bardziej ułatwionego sterowania, sprawiającą, że wiele rzeczy zostaje po prostu zautomatyzowane i nie musimy się nimi przejmować. W praktyce jednak pojawia się problem chaotycznej kamery, która często nie nadąża za akcją i lubi się gubić czy zupełnie zatrzymać na jakimś elemencie otoczenia.

Dochodzi do tego nieprecyzyjne dobieganie/dolatywanie do przeciwnika, wzbudzające irytację i sprawiające wrażenie, że całość jest mocno sztywna. Ostatecznym atakom często towarzyszą przydługie scenki, z początku wydające się całkiem fajnymi, ale z biegiem czasu zaczynają coraz bardziej męczyć. Oglądanie po kilkadziesiąt razy tej samej animacji trwającej niekiedy 10 sekund jest dosyć nużące i wpływa niekorzystnie na samo tempo rozgrywki. Z czystej kosmetyki zawiodłem się nieco na niekompletnym tłumaczeniu, np. wywody Kenshiro czy Jonathana Joestara nie zostały w żaden sposób podpisane.

Muzyka jest zagłuszana przez wszechobecne wrzaski i krzyki, więc naprawdę trudno jest mi o niej cokolwiek napisać. Na plus należy wspomnieć, że głosy podkładają oryginalni seiyuu, znani z poszczególnych adaptacji anime. Grafika jest mocno nierówna - modele postaci sprawiają dobre wrażenie i świetnie odwzorowano odmienne style w kresce oraz ich mimikę. Gorzej natomiast prezentują się plansze. Większość wygląda po prostu jak dzieło znudzonego studenta, który w najprostszym edytorze zapełnił puste kwadratowe makiety. Tekstury potrafią wystraszyć niską rozdzielczością, a destrukcja otoczenia jest tylko częściowa i wszelkie gruzy znikają prawie od razu po upadku na ziemię. Jak na standardy PS3 jest co najwyżej poprawnie, z kolei do poziomu PS4 brakuje bardzo wiele. Przynajmniej nie odnotowałem żadnych spadków animacji, chociaż przy takim poziomie grafiki 30 klatek na sekundę jest nieco rozczarowujące.

Największą wadą jest jednak uboga zawartość. Twórcy oddali nam do sprawdzenia kilka podstawowych trybów zapominając jednocześnie o takich fundamentach, jak tryb treningowy czy Survival. Mamy więc tryb fabularny, podzielony na 4 rozdziały - Luffy'ego, Naruto, Toriko oraz Ichigo. Nie pokuszono się jednak o stworzenie żadnej historii, ot po prostu wyższa siła organizuje turniej "Jump" i rzuca nas w środek świata, gdzie podróżując statkiem zwiedzamy kolejne wyspy. Wykonujemy proste misje polegające na znalezieniu czegoś lub pokonaniu kogoś - pojedynki możemy rozegrać w trybie kooperacji z drugim graczem. Rozbudowujemy statek, zdobywamy poziomy oraz zbieramy specjalne karty wzmacniające, które można ułożyć w talie i przypisać do poszczególnych postaci.

I tak przez około 5-6 godzin. Żadnych scenek animowanych ani tym bardziej specjalnych potyczek z bossami - szkoda. Dalej mamy tryb Free Battle, gdzie wybieramy po prostu przeciwników oraz plansze i możemy toczyć boje z znajomymi na podzielonym ekranie. Tryb Arcade rzuca nas przeciwko kilku ustalonym z góry zestawom postaci, aby na końcu podliczyć wynik. Jest jeszcze Victory Road polegający na wykonywaniu specjalnych wyzwań podczas starć. To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o rozgrywkę dla jednego gracza. Tryb online podzielono rzecz jasna na mecze rankingowe i towarzyskie, ale kod sieciowy jest kompletną porażką i po kilkudziesięciu walkach darowałem sobie obcowanie z nim. Gra notorycznie laguje i rzadko zdarza się rozegrać mecz bez opóźnień. Szkoda, bo bez tego produkcja potwornie traci na żywotności.

Większość rzeczy odblokujemy po góra 3-4 wieczorach średnio intensywnej gry i potem wychodzi na jaw, że produkcja ma naprawdę niewiele do zaoferowania. J-Stars Victory VS+ jak najbardziej może się podobać, szkoda tylko, że przez krótką chwilę. Fani na pewno przymkną oko na niejedną skazę, ale nie ma co się oszukiwać - ta gra to nic więcej jak zmarnowany potencjał. Fanom zalecam poczekać na jakaś obniżkę, bo premierowa cena jest po prostu koszmarnie nieadekwatna do zawartości.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry J-Stars Victory Vs

Atuty

  • Dobór i różnorodność postaci
  • Prosty system walki

Wady

  • Chaotyczna kamera i rozgrywka
  • Uboga zawartość
  • Skopany kod sieciowy

J-Stars Victory+ to naprawdę fajny pomysł na serię, ale niestety tym razem zawiodło wykonanie. Gra dostarczy frajdy fanom, ale ci szybko wycisną z niej ostatnie soki i rzucą w kąt, bo na próżno szukać tu głębi.

Czy chcecie podobny Przegląd eRPeGowy z Gamescomu?

Tak
42%
Nie
42%
Zwisa mi to
42%
Pokaż wyniki Głosów: 42
cropper