Recenzja Dead Space (iOS)

Recenzja Dead Space (iOS)

Mr_Sciera | 01.02.2011, 18:07

Zapraszamy do przeczytania recenzji nowego Dead Space na przenośne platromy firmy Apple. Posiadacze iPhonów - oto wasz Dead Space. Autorem tekstu jest jeden z naszych Czytelników VoytecCFC .

Zapraszamy do przeczytania recenzji nowego Dead Space na przenośne platromy firmy Apple. Posiadacze iPhonów - oto wasz Dead Space. Autorem tekstu jest jeden z naszych Czytelników VoytecCFC .

Dalsza część tekstu pod wideo

xxxxx

 

Uniwersum Dead Space zostało bardzo dobrze wsparte przez EA. Komiksy, filmy i gry uzupełniają się nawzajem bardzo dobrze, choć faktem jest, że swoistymi preludiami do pierwszego i drugiego Dead Space są wspomniane animowane filmy (Downfall i Aftermath), komiksy jak i Extraction, swego czasu ekskluzywny dla Wii, teraz dostępny na PS3 i podbity do rozdzielczości HD. Jednak między pobytem Isaaca Clarka na Ishimurze i The Sprawl, pojawił się nowa luka, którą stara się poniekąd wypełnić gra Dead Space na iOS. I wiecie co? Robi to bardzo dobrze!

 

 

Przyznać trzeba, że Dead Space to dość dziwna marka. Wyśmienita część pierwsza (9- w PSX #135) jak i świetny sequel (9 w PSX #162) przeplatają się z dość średnimi filmami, dobrymi komiksami i wręcz fatalnym Dead Space: Ignition - interaktywnym komiksem (XLA, PSN). Do całego repertuaru dochodzi nowa gra od Iron Monkey Studios, stworzona przy współpracy z Visceral Games, o takiej samej nazwie jak część pierwsza na konsole i komputery PC. Mimo iż brak podtytułu może dziwić, ma to jednak pewne odzwierciedlenie w rozgrywce. Jakie? Śpieszę z wyjaśnieniami.

 

Grę rozpoczynamy na stacji kosmicznej The Sprawl umieszczonej na ostatnim fragmencie jednego z księżyców Staurna o nazwie Tytan. Wcielamy się w postać inżyniera (a jak!) o pseudonimie Vandal. Został on wysłany na misje przez Unitologów. Jest ona ściśle tajna i nikt nie może poznać jego tożsamości. Działa pod pseudonimem, a rozmawia przy użyciu modulatora głosu, dzięki któremu brzmi jak nieślubne dziecko Dartha Vadera i Optimusa Prima.

 

Wbrew moim wcześniejszym przypuszczeniom, fabuła zgrabnie komponuje się z uniwersum i nie odstaje od reszty. Jest to jeden z podstawowych atutów tej gry, bo po takim gniocie jak Ignition spodziewałem się, że będzie to raczej napychacz kieszeni EA z okazji premiery Dead Space 2. Co prawda data premiery pokrywa się z sequelem horroru Isaaca Clarka i jej głównym celem było zwiększenie dochodów z marki, lecz grając w ten tytuł tego nie odczuwasz.

 

Wcześniej wspomniałem, że gra stara się wypełnić swoistą lukę jaką twórcy stworzyli pomiędzy obiema grami z Clarkiem. Prawda jednak jest taka, że mobilna wersja ma miejsce tuż przed wydarzeniami z drugiej części.

 

Sam gameplay jest największą niespodzianką. Bardzo zaskoczony byłem z jaką finezją i prostotą zarazem, twórcy przenieśli feeling Dead Space na iPhona i iPada. Do poruszania postacią posłuży nam lewa strona ekranu, a dokładnie jego dolna część. Wyciągnięcie broni to tapnięcie prawej strony, a oddanie strzału - powtórne tapnięcie. Użycie stazy wiąże się z wycelowaniem w przeciwnika i stuknięcie miernika na kombinezonie Vandala. Do jego dyspozycji oddane są znane z pierwszej części bronie, np. takie jak Plasma Cutter, czy też Line Gun. W czsie gry, Gracze użyją jednak 2-óch zupełnie nowych broni, które wcześniej nie pojawiły się w uniwersum. Plasma Saw to piła, która przydatna jest w zwarciu z Nekromorfami (jeżeli te nas zaatakują). Używamy jej by się uwolnić na zasadzie QTE. Druga, Core Extractor jest znacznie potężniejsza. Ciężka, jej przeładowania są mozolne, a amunicja występuje rzadko przydaje się w kilku momentach, w których jest naprawdę gorąco. Posłuży nam do eksterminacji najcięższych Nekromorfów, gdyż miota potężnym strumieniem energii. W zasadzie każdy z rozdziałów posiada moment, w którym w całym pomieszczeniu włączają się światła alarmowe. Wiadomo wtedy, że będzie się działo.

 

W tej grze wraca to co najlepsze z pierwszego Dead Space - zerowa grawitacja (nie ma swobodnego latania tylko wycelowanie i przeskok z platformy na platformę, zmieniając przy tym orientacje), rozwijanie RIG’a, broni i stazy przez węzły mocy. Kupowanie w sklepach bronii, amunicji i kombinezonów. Po przejciu gry odblokowuje się najwyższy poziom trudności i New Game +, tak jak w innych grach z serii. Czy jest strasznie? Poczucie zaszczucia nam towarzyszy, a potęguje je gra na słuchawkach. Twórcy też proponują to swoistym komunikatem przy włączeniu gry. Iron Monkey Studios użyli jednak znanych trików jak podnoszący się Nekromorf dopiero w momencie, gdy do niego podejdziemy, lecz stosują to dosłownie kilka razy. Czujemy się osamotnieni, wystraszyć możemy się kilka razy, lecz dalej w tym aspekcie przoduje konsolowy brat. Amunicji brakuje nam cały czas i trzeba liczyć się z posyłanymi w przeciwników pociskami. Design lokacji przypomina bardzo Ishimure, a początki większości chapterów są identyczne jak w konsolowym DSie - stacja, sklep i stół do ulepszania ekwipunku.

 

Sama rozgrywka podzielona jest na 12 rozdziałów i zajmie mniej więcej 4 godziny na jej ukończenie. Wynik dość przyzwoity jak na grę na iPhona/iPada. Oczywiście przygodę można sobie wydłużyć przy kolejnych podejściach na wyższych poziomach z NG+, lecz zawsze liczy się ten pierwszy raz.

 

Wspomnę jeszcze o grafice, która wyróżnia się wsród innych gier na iOS. Jest naprawdę świetna i może stanąć w szaranki z Infinity Blade. Gra wspiera wszystkie modele iPhona co niestety wiąże się ze spadkiem płynności. Jako, że na iPhonie 4 i 3GS działa bez żadnych problemów tak na 3G boryka się z dużymi dropami. W miejscach gdzie atakuje nas wiele Nekromorfów, przeradza się w istny pokaz slajdów, przez który nie mając wpływu na grę, najczęściej zmuszeni będziemy kontynuować od poprzedniego checkpointu. Jak zawsze w takich przypadkach będzie trzeba czekać na update z poprawą płynności. Chwali się jednak to, że posiadacze starszych telefonów Appla mogą zagrać w ten tytuł. Radziłbym wtedy wyłączyć wszystkie inne aplikacje i nastawić się na to, że bateria zostanie szybko pochłonięta. Bonusem jest fakt, że za zarejestrowanie gry na swoim EA ID, odblokowane zostaną dodatkowe bajery w Dead Space 2.

 

Reasumując jest to tytuł zdecydowanie warty ogrania, jeden z najlepszych na tą platformę. Bardzo dobrze komponuje się z uniwersum i dla fanów Dead Space posiadających iPhona tudzież iPada - pozycja obowiązkowa. Cena również nie odstrasza, bo zamiast kosztować standardowe 7.99 euro w premierę, stanowić będzie koszt 5.49 ojro. iPadowa wersja HD już niestety w ten standard się wpisuje. Jeżeli możesz sobie na to pozwolić - kupuj, ściągaj i graj bo warto!

 

zalety:  bardzo dobrze wypełnia uniwersum, gameplay, stary dobry Dead Space, finał

wady: spadki płynności na starszych modelach, dla niektórych czas gry

ocena: 8

Źródło: własne
Mr_Sciera Strona autora
cropper