Recenzja: Call of Duty: Advanced Warfare (PS4) - Tryb Multiplayer

Recenzja: Call of Duty: Advanced Warfare (PS4) - Tryb Multiplayer

Andrzej Ostrowski | 30.11.2014, 18:23

Nie ma się co oszukiwać. Tryb gry wieloosobowej w Call of Duty: Advanced Warfare jest jednym z najlepszych, jaki widzieliśmy od ostatnich paru lat. Napisanie recenzji tego typu wymaga niestety trochę czasu, aby względnie dobrze zapoznać się z nowościami.

Z tym się polemizować nie da i nawet nie będę próbował. Paweł swego czasu ocenił kampanię pojedynczego gracza na 7/10 i prywatnie się z tym zgadzam. Dlatego jednak poniższy tekst dotyczy tylko i wyłącznie aspektu wieloosobowego. Czytelnicy portalu zapewne wiedzą już, że jako recenzent staram się oceniać przede wszystkim ulubione przez wydawców słowo, czyli „doświadczenie”. Dziś jednak trochę wyłamię się z takiego schematu, bo tej produkcji nie da się ocenić dobrze bez cofnięcia się do poprzednich odsłon CoD.

Dalsza część tekstu pod wideo

Grałem na dwóch konsolach PlayStation 4, dzięki widziałem tytuł na dwóch różnych połączeniach internetowych.

Pierwsze miało 10 Mbps pobierania i 1 Mbps wysyłania, drugie 30 Mbps pobierania i 3 Mbps wysyłania. Obydwa stanowiska mieszczą się w Warszawie. Ostatnia aktualizacja Call of Duty: Advanced Warfare obiecywała nam poprawę jakości połączenia. Rzeczywiście pewne różnice są wyczuwalne, ale lagi wciąż występują przy pierwszej słabszej opcji. Jeszcze wczoraj (29 listopad 2014 roku) udało mi się zrobić gruntowny test porównawczy i generalnie subiektywny wniosek kształtuje się następująco: mając prędkość 10/1, możemy mieć lagi. Tych jednak praktycznie nie doświadczymy przy szybszym łączu, czyli 30/3. Grając na swoim zestawie 30/3, zaobserwowałem lagi, ale raczej u innych graczy. Samemu praktycznie ich nie doświadczyłem. Inaczej było oczywiście na 10/1, gdzie te były obecne, choć też nie na tyle często, aby nie dało się grać. Test jest oczywiście w pełni subiektywny, ale wydaję mi się, że przynajmniej częściowo może tłumaczyć Wam problemy, których mogliście doświadczyć.

Przejdźmy jednak do nowości, bo tych jest całkiem sporo. Oczywiście największą sensacją jest egzoszkielet. Pozwala nam wykonywać wysokie skoki oraz w znacznym przyśpieszeniu „zrywać się” z miejsca (dash) w różne miejsca wokół nas. Oprócz tego możemy wsadzić do niego masę gadżetów. Część pozwoli nam stać się niewidzialnymi, inne zwiększą naszą odporność, a jeszcze inne widzieć wrogów przez ściany. Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że Advanced Warfare będzie zawierało egzoszkielet tego typu, podśmiechiwałem się w duchu, że CoDy zrzynają z Titanfalla, którego jestem ogromnym fanem. Dawno tak bardzo się nie myliłem. Studio Sledgehammer potrafiło zachować kunszt i smak, w efekcie czego egzoszkielet został bardzo elegancko wpleciony w typowo CoDową rozgrywkę. To nie jest coś, co „dominuje” i wyznacza przebieg gry jak w Titanfall. Egzoszkielet jest jedynie dodatkiem mającym jeszcze bardziej przyśpieszyć tempo rozgrywki oraz zwiększyć możliwości opcji taktycznych. W normalnym pojedynku, jeśli nie jesteśmy profesjonalistami, to raczej biegniemy do przodu, zabijemy dwie, trzy osoby i zginiemy od serii w plecy. Profesjonaliści jednak… wow. Widziałem mecz, w którym połowa przeciwnej drużyny to byli członkowie klanu. Dzięki zdolności skoku w ciągu zaledwie kilku chwil zdominowali mapę, strzelając z dachów do niezgranej hołoty, której byłem częścią. Zrobiło to na mnie spore wrażenie, bo bardzo wyraźnie dało mi do zrozumienia, jaka jest różnica pomiędzy profesjonalizmem a graniem „for fun”.

Wymiany ognia są bardzo szybkie i znalezienie wroga zazwyczaj nie trwa dłużej niż góra 20-25 sekund. Mają na to wpływ przede wszystkim mapy. Tych dostaniemy na chwilę obecną 13. Będą przerzucały nas w różne rejony świata i tereny, ale najważniejszym stwierdzeniem byłby fakt, że ich liczba jest wystarczająca, a wielkości - idealne. Nie są ani za duże, ani za małe, w efekcie czego wyuczenie się dokładnie wszystkich map zajmie nam spokojnie kilkadziesiąt, a może nawet i ponad setkę godzin rozgrywki. Budową przypominają mi trochę sprytnie zaprojektowane labirynty. Do wielu punktów na mapach można dostać się tylko za pośrednictwem egzoszkieletu, co jednak odblokuje nam dodatkowe opcje taktyczne. Po paru godzinach rozgrywki wychwycimy w końcu miejsca, gdzie najczęściej odbywają się starcia, ale twórcy zaprojektowali mapy na tyle sprytnie, że nie ma absolutnie problemu, aby zerwać rutynę i wykorzystać labiryntową budowę do własnych celów. Kończy się to najczęściej zajściem wroga od tyłu i eleganckim „killing spree”, gdzie w zaledwie kilka sekund zabijamy 3-5, a nawet 6 osób. To już nie są czasy Counter Strike’a czy nawet poprzednich CoDów, gdzie pojedynki toczyły się zawsze w tych samych miejscach. Mapy mają zbyt wiele dziur i korytarzy, aby nie wykorzystywać ich do zyskania „jeszcze jednego fraga”. W szczególności, że dzięki egzoszkieletowi poruszamy się teraz na wszystkich płaszczyznach, co wręcz wymusza toczenie się strzelanin w każdym możliwym na mapie miejscu.

Niestety mapy nie uniknęły jednej wady. Osobiście byłem tym zaskoczony, bo przez pierwszą godzinę rozgrywki wieloosobowej myślałem, że to jest niemożliwe. W końcu jak w takich warunkach można „kampić”, czyli kryć się w dziurze z karabinem i strzelać do wyskakujących graczy jak do kaczek? Po około pięciu godzinach już wiedziałem jak. „Kampienie” dalej występuje w Advanced Warfare, choć nie jest już tak bezczelne, jak miało to czasami miejsce w poprzednich częściach. Tutaj jednak przybiera nowy poziom. Na mapach jest kilka dziur, w których możemy się ukryć, ale lwią część „kampienia” będziemy uprawiali poprzez wykorzystywanie lekkiej drętwoty umysłowej niektórych graczy. Dość powiedzieć, że wystarczy sobie kucnąć przy ścianie w pomieszczeniu, tuż obok wejścia do niego. Gracze, wbiegając do pomieszczenia, często nie rozglądają się i po prostu biegną do przodu, pozycjonując nas na swoich plecach. W ten sposób spokojnie zbierzemy 3-4 „fragi”, nim w końcu ktoś nas wykurzy z danego miejsca. Nie chodzi o chwalenie się, gdyż „kampienie się” jest naganne, co raczej pokazanie pewnego zjawiska. „Kampienie” w grze istnieje, ale wynika tutaj bezpośrednio z nieostrożności graczy, gdyż nie jesteśmy w żaden sposób skryci. Gdyby ktoś podszedł z innej strony lub zwyczajnie się rozejrzał, to natychmiast zostalibyśmy zdjęci. To już nie jest Modern Warfare, że zasadzamy się ze snajperką w jakiejś niewidocznej dziurze „Kampienie” oczywiście narasta im bliżej końca rundy jesteśmy. W pewnym momencie gra wręcz zamiera na kilka krótkich sekund, bo nikt nie chce być tym „ostatnim” zabitym, którego nieudolność wszyscy gracze będą podziwiali. Na szczęście jednak nie jest to irytujące, bo CoD swoją mechaniką ogranicza takie zachowania do minimum i choć te są nadal obecne, to naprawdę – nie musimy się nimi przejmować.

Czy to wszystko, co ma nam do zaoferowania Advanced Warfare? Skąd tam. Ledwie liznąłem temat, bo grzechem byłoby nie wspomnieć o temacie „kastomizacji”, jak to się modnie mówi teraz w korporacyjnej nowomowie. Po naszemu chodzi oczywiście o dostosowanie zestawu, klas i naszego ekwipunku. Ghost odszedł w niepamięć, bo Advanced Warfare czerpie tutaj bezpośrednio z Black Ops II. Tytuł wykorzystuje system Weź 13 (Pick 13), zamiast znanego z Duchów Weź 10 (Pick 10). Chodzi tutaj o liczbę przenoszonych jednocześnie części ekwipunku. Miła zmiana, w szczególności, że teraz musimy dodatkowo myśleć o zdolnościach egzoszkieletu, które też wypadałoby wybrać. Nowością w porównaniu do poprzednich części jest możliwość przetestowania naszego zestawu na strzelnicy.

Tworzone zestawy to klucz do naszego zwycięstwa. Niestety tutaj pojawia się malutki zgrzyt. Przez długi czas miałem wrażenie, że dużo przedmiotów, które uzyskujemy, jest zwyczajnie zbędne. Z moich obserwacji wynika, że praktycznie każdy wykorzystuje karabinki automatyczne, a jeśli te mają jeszcze kolimator, to już w ogóle jesteśmy w niebie. Sporadycznie widziałem strzelby, ale powiem szczerze, że chyba nigdy nie spostrzegłem gracza z karabinem snajperskim. Sam zresztą go nie używałem, bo szybko zauważyłem, iż nie ma to po prostu sensu. Mapy są na tyle ciasne, że jeśli mamy karabin z kolimatorem, to branie snajperki mija się z celem. Gdzie chcemy trafić, tam zawsze trafimy, bo broń jest stosunkowo celna, a nie ma na mapach niestety wielu miejsc, gdzie możemy rasowo "zakampić” i walić z dużych odległości do wszystkiego, co nawinie się pod lufę. O ile naprawdę nie tęsknie za kamperami, to trochę smutno mi było, że duża część uzbrojenia prawdopodobnie nigdy nie będzie użyta. Większość wymian ognia toczy się na odległości do 10 metrów i musimy mieć broń do tego dostosowaną. Oczywiście nie na każdej mapie tak jest, ale jednak trudno nie uznać wyższości jednego uzbrojenia nad drugim.

Za to jeśli lubicie przebierać swojego wojaka niczym lalkę Barbie, to będziecie wniebowzięci! Możliwości dostosowań ekwipunku jest naprawdę sporo. Może nie na początku, ale wraz z pozyskiwaniem kolejnych rang liczba opcji doprowadza do zawrotu głowy. Oczywiście wygląd nie wpływa na nasze zdolności taktyczne, ale sam spędziłem kilkadziesiąt minut, przebierając swoją żołnierkę w różne ciuszki i… zmieńmy temat. Nowe rzeczy pozyskujemy przede wszystkim poprzez zdobywanie kolejnych rang oraz zrzuty zaopatrzenia. Te ostatnie najczęściej dostaniemy w momencie śmierci. Skrzynkę otwieramy po zakończeniu rundy, co generuje nam kilka losowych prezentów. Czasami będą to śmieci, a czasami broń, którą najchętniej byśmy przytulili także w świecie rzeczywistym. Jest kilka poziomów rzadkości uzbrojenia, ale mechanizm pozyskiwania wydaję się całkowicie losowy.

Trybów gry jest naprawdę wiele. Od typowych, które znamy z wielu innych gier, jak Team Deathmatch czy Domination, aż do nieco mniej typowych typu Ground War, gdzie bierze udział do 18 graczy z wykorzystaniem bardziej klasycznych trybów rozgrywki. Jedynym problemem, jaki miałem z niektórymi trybami było to, iż nie wszystkie są ogrywane z tą samą częstotliwością. Znalezienie graczy do Free-for-all lub Uplinka, w którym musimy zanieść drona do konkretnego miejsca, czasami było trudne i wymagało poczekania paru minut. Martwiące to jest o tyle, że boję się, iż im gra będzie starsza, tym ciężej będzie znaleźć graczy do gry w mniej popularne tryby. Niby zawsze mamy Combat Readiness Program, gdzie możemy walczyć z botami, ale wydaję mi się, że nie o to w Call of Duty chodzi.

Nie będę oszukiwał - naprawdę dobrze bawiłem się w Call of Duty: Advanced Warfare. Gdybym miał wybrać najlepszego shootera wieloosobowego, dostępnego obecnie na PlayStation 4, to właśnie na ten tytuł oddałbym swój głos. I piszę to jako osoba, która zagrywała namiętnie w gry Titanfall i Battlefield 4. Rozgrywka w CoD-ach zawsze przypominała mi bardziej klasyczne i dynamiczne produkcje, jak chociażby wspomniany gdzieś wcześniej Counter Strike. Pod tym względem gra się nie zmieniła i to jest wciąż stare, dobre Call of Duty, które uzyskało świetne odświeżenie w postaci przeniesienia gry w nie tak daleką przyszłość. Sledgehammer Games wiedziało, że postawionym przed studiem zadaniem było „wskrzeszenie” marki i danie graczom czegoś nowego, ale jednocześnie nie odchodzącego od zbudowanej przez lata tożsamości Call of Duty. Wydaję mi się, że deweloper wykonał zadanie na medal. Dostaliśmy dobre Call of Duty. Nie ma tutaj dwóch zdań. Tytuł nie jest pozbawiony pewnych błędów, jak chociażby okazjonalne lagi czy bugi, ale producent łata je na bieżąco. Przynajmniej w tym wypadku do kolejnej odsłony ciężko się przyczepić. Jeśli macie sensowne łącze i chcielibyście postrzelać się z kimś w trybie wieloosobowym – Advanced Warfare można brać śmiało i nie zadawać żadnych pytań.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Call of Duty: Advanced Warfare

Atuty

  • To wciąż stary, dobry CoD
  • Dużo rozbudowanych i ciekawych map
  • Bardzo dynamiczna rozgrywka
  • Problem z „kamperami” wynika głównie z nieuwagi
  • Masa opcji dostosowujących nasz wygląd i uzbrojenie
  • Egzoszkielet bardzo pozytywnie wpływa na dynamikę rozgrywki

Wady

  • Okazjonalne lagi i błędy
  • Nie wszystkie znajdźki są przydatne

Stara formuła w nowym, odświeżonym wydaniu sprawdza się bardzo dobrze. Tryb wieloosobowy spełnia pokładane w nim oczekiwania, a zarazem zmiany nie odchodzą od tego, co w CoD-ach już widzieliśmy.

Andrzej Ostrowski Strona autora
cropper