Recenzja: Ultra Street Fighter IV (PS3)

Recenzja: Ultra Street Fighter IV (PS3)

Piotr Kaźmierczak | 10.07.2014, 15:50

Seria Street Fighter znana jest z tego, że żadna jej większa odsłona (poza częścią pierwszą) nie może obyć się bez kolejnych, udoskonalonych edycji. Wielu taki stan rzeczy wkurza – w końcu gracze „zmuszani są” przez firmę Capcom do płacenia ponownie za częściowo ten sam produkt. A jak jest z , czyli najnowszą wersją czwartego „Ulicznego Wojownika”? Do kogo jest skierowana ta pozycja, no i czy mimo wszystko warto ją kupić? 

Oryginalnego Street Fightera IV nabyłem niedługo po jego premierze i spędziłem przy tym tytule kilkadziesiąt godzin. Wprawdzie znałem już wówczas serię Street Fighter od ładnych kilkunastu lat, ale to dopiero przy okazji czwórki nauczyłem się technik niezbędnych do walki z innymi, bardziej zapalonymi w bijatykach graczami (a i tak szło mi raczej przeciętnie). Następnie przyszedł czas na Super Street Fightera IV, ale w przypadku tej produkcji zacząłem już niestety odczuwać znużenie konwencją i dość szybko ją porzuciłem. Za kolejną inkarnację, czyli Super Street Fighter IV: Arcade Edition nie brałem się już wcale, a teraz, po dłuższym okresie przerwy, przyszło mi stanąć w szranki z następnym epizodem tej niekończącej się sagi nazwanym (jakże zgrabnie…) .

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Powyższy tytuł jest tak w zasadzie nakładką na Arcade Edition, bądź też „zwykłego” Super Street Fightera IV, ściąganą poprzez sklepik PS Store (wersje pudełkowe pojawią się w sierpniu). Na pierwszy rzut oka widać to wyraźnie - jedyna dostrzeżona przez mnie różnica stylistyczna w głównym menu polegała na dodaniu znaczka „Ultra” po prawej stronie ekranu. O tym, że nie jest to pełnoprawny produkt świadczą również takie kwiatki, jak nieprzygotowanie dla nowych postaci znanego już z poprzednich wersji trybu wyznań. Kwestia ta jest o tyle deprymująca, że według mnie wyzwania pełnią dużo lepszą rolę w nauce systemu walki i ciosów niż opcja treningu. W tym drugim po raz kolejny zabrakło mi filmików pokazujących jak wykonywać dane akcje i dobrze skonstruowanego samouczka, który za rączkę prowadziłby nieobeznanych z tą serią mordobić ludzi.

 

 

Szkielet rozgrywki pozostał oczywiście ten sam i raczej nie można się było spodziewać, że Capcom go przemodeluje.  jest więc bijatyką w środowisku 2D, w której osią systemu walki jest kręcenie tzw. ćwierć kółek na krzyżaku pada, czy też na specjalnym kontrolerze zwanym Arcade Stickiem (akurat ta seria, jak mało która zyskuje przy korzystaniu z tego drugiego urządzenia). Oczywiście liczą się tu też odpowiednie kombinacje przycisków wciskanych w danej kolejności, jak i dobre wyczucie momentu do zadania ciosu. Opanowanie podstaw nie należy jednak do rzeczy skomplikowanych i każdy powinien sobie z tym poradzić (co oczywiście nie oznacza, że będzie zaraz wymiatał). Wystarczy jednak odpalić tryb sieciowy, by przekonać się, że nawet poznanie wszystkich ważnych ruchów danej postaci nie gwarantuje sukcesu.

 

No dobrze, a co nowego do już sprawdzonego schematu wprowadza wersja Ultra? Przede wszystkim możliwość wyboru tzw. Ultra Double Combo, czyli opcji, dzięki której nasz zawodnik jest w stanie użyć podczas jednej potyczki aż dwóch różnych ultra combosów. Już wcześniej (od czasu Super Street Fightera IV) postacie miały do wyboru dwie z takich akcji, ale przed walką musieliśmy się zdecydować na którąś z nich, a przeciwnik widział, którą wzięliśmy. Możliwość użycia obu w jednym pojedynku ma więc oczywiste znaczenie w taktyce - oponent nie może być pewien, który z combosów zechcemy odpalić w danej chwili, a przez to trudniej mu przygotować blok, bądź unik. Gracze korzystający z Ultra Double Combo muszą jednak wiedzieć, że opcja ta w znaczący sposób obniża siłę takich ciosów (najczęściej o 25%).

 

 

Następną nowością jest Red Focus Attack, czyli nieco zmieniona wersja zwykłego Focus Attack. Różnica polega na tym, że załączając RFA możemy bez konsekwencji przyjąć na klatę większą liczbę uderzeń niż w przypadku poprzednika, ale też tracimy wówczas aż dwa poziomy paska ciosów specjalnych.

 

Kolejną dużą nowinką jest opcja wydłużenia czasu wstawania po zaliczeniu gleby. Ma to duże znaczenie dla wszystkich wymiataczy, którzy wyliczali dotąd czas potrzebny do powstania przeciwnika z ziemi, a co w konsekwencji pozwalało im wyprowadzać kolejne miażdżące ciosy. Tym razem o coś takiego będzie znacznie trudniej.

 

Capcom dodał też do wersji Ultra nowe tryby. Pierwszy z nich pozwala na wspólny trening z inną osobą poprzez sieć, a drugi, czyli Elimination to poprawione walki drużynowe. W tym ostatnim naprzeciw siebie staje po trzech zawodników w każdej z ekip (oczywiście pojedynki toczą się w systemie 1 na 1). Zwycięzca danej potyczki bije się z następnym graczem drużyny przeciwnej, ale jego uszczuplony wcześniejszymi zmaganiami pasek życia nie zostaje nawet w połowie odbudowy.

 

 wzbogacony został też o opcję wysyłania nagrań wideo z naszych pojedynków bezpośrednio na Youtube’a, a także o niezwykle fajną rzecz - możliwość wyboru którą wersją danej postaci chcemy grać. Dla przykładu, można postawić na Ryu ze SF IV, czy też Ryu z Super Street Fightera IV i tak dalej. Ma to znaczenie o tyle, że w każdej z tych wersji siła, odporność i inne statystki zawodników ulegały zmianom. Ta całkiem ciekawa nowinka nie działa jednak w trybach sieciowych.

 

Do gry dodano również sześć nowych aren. Pojawiły się one jednak wcześniej w Street Fighter X Tekken i mówiąc szczerze jakoś specjalnie mnie nie zachwyciły, a choćby miejscówka z krwiożerczymi dinozaurami w tle nie do końca współgrała mi z klimatem całości.

W USFIV zmieniono też oczywiście inne drobne elementy, które polepszać mają równowagę między występującymi w turnieju postaciami. Są to jednak takie niuanse, że wychwycą je zapewne wyłącznie najwięksi miłośnicy Street Fighterów. Z opinii kilku takich zapaleńców wnioskuję, że Capcom wykonał w tym zakresie naprawdę dobrą robotę.

Ostatnim dużym aspektem, który wyróżnia  na tle pozostałych odsłon jest pięciu nowych zawodników. To odpowiednio: Decapre, Elena, Hugo, Poison i Rolento. O ile końcowe cztery charaktery są znane fanom Capcomu (a i zostały, po odpowiednich modyfikacjach, wyjęte ze Street Fighter X Tekken) o tyle Decapre jest kompletną nowicjuszką, którą cała branża zdążyła już ochrzcić mianem Cammy w masce. Pod względem wyglądu faktycznie widać podobieństwo, ale już styl gry obiema kobietkami prezentuje się zgoła inaczej. Decapre jest naprawdę mocną, ale też dość wymagającą zawodniczką i ciężko ją będzie opanować komuś, kto tylko od czasu do czasu włączy omawianą grę (ja się poddałem). Jest jednak również postacią niezwykle ciekawą, która dzięki sprytnemu zabiegowi posiada w zasadzie trzy Ultra Combo (drugie z nich może być wykonane na dwa różne sposoby, przy użyciu innego zestawu ruchów). Z pewnością stanowi więc dobrą alternatywę, dla pozostałych, szkoda tylko, że deweloperzy nie zadbali o jej lepszy design (zabrakło czasu, pieniędzy, a może pomysłu?).

Największą wartością USFIV (ale też wszystkich wcześniejszych wersji czwartego Street Fightera) jest ogromna frajda płynąca z rozgrywki. Tu nie chodzi o zgłębianie fabuły (chociaż ta oczywiście została zaimplementowana), a o poznanie systemu walki i o pojedynki toczone z innymi graczami. W tym wymiarze  sprawdza się rewelacyjnie i na długie godziny przyciąga do ekranu telewizora. Czy liczba zmian przekona kogoś posiadającego już Arcade Edition do zakupu tego dodatku? Na to każdy musi sobie odpowiedzieć indywidualnie. Z pewnością jest to jednak pozycja dla tych najbardziej doświadczonych, którzy żyją tą serią, biorą udział w turniejach i znają ją na wylot. Jeżeli natomiast chodzi o początkujących graczy w świecie Ulicznego Wojownika, to na ich miejscu mocno bym się zastanowił. Owszem, USFIV jest najlepszą i największą pod każdym względem edycją czwartego Street Fightera, ale przez to jest też odsłoną najbardziej skomplikowaną. Podstawowa czwórka jest po prostu bardziej przystępna, właśnie ze względu na wszystkie ograniczenia (a także dużo mniejszą liczbę postaci). Jeżeli więc dopiero chcecie zacząć przygodę z tą serią dobrze przemyślcie sobie to, co napisałem.

Pomimo kilku wad po prostu nie wypada mi przyznać tej grze niskiej noty. Nawet biorąc pod uwagę, że jest to tylko odgrzany (po raz kolejny) kotlet, to nadal smakuje on wyśmienicie. Zmiany, które przynosi USFIV również wypadają na plus, jedynie garnitur nowych zawodników (poza Decapre) jest tu czymś do czego mogę mieć zastrzeżenia (sam wybrałbym innych bohaterów z tego szerokiego uniwersum). Biorąc jednocześnie pod uwagę nieco już podstarzałą oprawę graficzną ocena 8/10 z małym minusikiem wydaje mi się najbardziej właściwa.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Ultra Street Fighter IV

Atuty

  • Nowe tryby
  • Udoskonalona mechanika
  • Frajda płynąca z rozgrywki

Wady

  • Grafika już nie zachwyca
  • Niedorobione elementy pokroju niedostępnych wyzwań dla nowych postaci
  • Brak dobrze skonstruowanego samouczka

Największa, najbogatsza, najbardziej dopieszczona edycja Street Fightera IV. Dla maniaków to pewny zakup, ale dla nowicjuszy może się okazać zbyt skomplikowana.

Piotr Kaźmierczak Strona autora
cropper