Recenzja: Borderlands 2 (PS Vita)

Recenzja: Borderlands 2 (PS Vita)

Jaszczomb | 30.05.2014, 18:01

„Diablo FPS”, jak zwykło się nazywać serię Borderlands. Wielki świat, dziesiątki questów, zatrzęsienie broni i miejsce na grind - a teraz można to robić także poza domem na PS Vicie i to postacią importowaną z PS3. Czy może być lepiej?

Od początku port budził kontrowersje. Mniejsza precyzja i liczba przycisków niż na padzie, ogromna gra mająca zmieścić się na czterogigowej karcie, obowiązkowe obniżenie jakości warstwy audiowizualnej. Wciąż jednak, pomimo wielu ustępstw, miało to być rewelacyjne Borderlands 2, które zabierzemy ze sobą w kieszeń i zagramy w podróży czy na wykładzie. Za chwilę o tym, jak wyszło. Najpierw jednak odbębnijmy akapit o samej grze.

Dalsza część tekstu pod wideo

Przybywamy na planetę Pandorę jako jeden z Vault Hunterów – osób szukających mitycznych grobowców z wielkimi skarbami. Z perspektywy pierwszej osoby trzeba wystrzelać sobie do nich drogę, spotykając w trakcie przygody masę wyrazistych postaci i jednego z najbardziej wyrazistych czarnych charakterów w grach w ogóle. Wszędobylski humor, miliony losowo generowanych broni i rozbudowane drzewka umiejętności sprawiają, że na jednym przejściu gry się nie kończy. Tylko żeby mieć na to czas... Tu wchodzi konsola przenośna!

Jedną z największych bolączek oryginału były częste doczytywania tekstur i podobnie jest na PS Vicie, ale nawet po zaskoczeniu tych właściwych, nie za bardzo jest na co patrzeć. Cel-shadingowa grafika nie odstrasza, przeciwnicy są wciąż dość szczegółowi, zaś ucierpiały głównie lokacje. Jestem pod wrażeniem zmieszczenia tego wszystkiego w pliku ważącym niewiele ponad 3 GB i byłbym w stanie zaakceptować taki stan rzeczy, gdyby tylko gra chodziła płynniej.

Bo z płynnością jest różnie. 20-30 klatek na sekundę, z chwilowymi dropami przy doczytywaniu lub większym zamieszaniu na ekranie. Wystarczająco, by w miarę bezstresowo strzelać do przeciwników, lecz tylko w pierwszej połowie gry. Próbowano uratować framerate znikającymi ciałami położonych wrogów – po zabójstwie przeciwnik wybucha, tak samo jak przy potraktowaniu go potężnych wybuchem w stacjonarnej wersji Borderów – ale na wyższych poziomach granie staję się męką.

Świetnie wyszło celowanie. Gdy mierzymy z broni, możemy skorygować celownik przemieszczając Vitę w przestrzeni, podobnie jak w Uncharted: Złota Otchłań. Jest to rozwiązanie zaskakująco wygodne i z tego powodu najczęściej używałem snajperki. Gorzej z bliższym dystansem – łatwo wroga zgubić, a strzały z biodra nie są zbyt celne. Analogi Vity nie ułatwiają orientacji, przez co ginie się o wiele częściej. Jestem zagorzałym przeciwnikiem asysty przy celowaniu, ale tutaj okazała się obowiązkowa.

W kwestii dźwięku jest całkiem nieźle, jeśli tylko nie podłączycie słuchawek. Wtedy słychać niższą jakość audio, acz nie ma tragedii. Problematyczne mogą być zaś urywane dialogi i ciężko zdążyć przeczytać napisy w trakcie walki. Same głośniczki handhelda spisują się dobrze, nie ma problemu w ocenie skąd ktoś strzela.

By nadrobić brakujące przyciski, gra wykorzystuje przedni i tylny panel dotykowy, a całość możemy dowolnie obłożyć pasującymi nam czynnościami. Z tyłu umieszczono sprint i atak wręcz, więc nawet przypadkowe dotknięcie podczas trzymania konsolki nie sprawia kłopotów, a zawsze można to zmienić. Przenoszenie postaci działa (chociaż mający premierę wcześniej Amerykanie musieli na to poczekać), lecz nie można tego powiedzieć o wprowadzaniu kodów SHiFT (złote klucze, dodatkowe stroje). Trofea są wspólne z wersją na PS3 (zapomnijcie o drugiej platynie), a kooperację ograniczono do dwóch graczy.

Kupując Borderlands 2 (PS Vita) dostajecie pakiet DLC (szczegóły w ramce), chociaż wersja recenzencka składała się z ważącej 3,2 GB podstawki i czymś ważącym 300 MB, co za nic nie chce działać. W efekcie nie miałem szansy sprawdzić dwójki dodatkowych postaci.

Czy należy oceniać port porównując go z wersją na PS3? Jak na standardy handhelda mamy jedną z najbogatszych zawartościowo gier. Z drugiej strony brakuje precyzji i wygody oryginału, który zresztą da się kupić nieco taniej. To wciąż zapewniająca masę frajdy produkcja, a jeśli gracie ze znajomym, to te drobne wpadki, jak brak cieni czy znikanie pojazdu przy zmianie lokacji, stają się mniej istotne. Tylko po co się męczyć?

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Borderlands 2

Atuty

  • Wciąż grywalna mimo ustępstw
  • Celowanie z wykorzystanie żyroskopu
  • Zmiana funkcji przycisków

Wady

  • Doczytywanie tekstur
  • Spadki animacji
  • Gubiące się kwestie dialogowe
  • Problemy z kodami SHiFT

Jako ciekawostkę można wziąć, by pobawić się żyroskopowym celowaniem czy przejść kilkanaście misji pobocznych poza domem. Ale szału nie ma.

Jaszczomb Strona autora
cropper