Recenzja: Short Peace: Ranko Tsukigime's Longest Day (PS3)

Recenzja: Short Peace: Ranko Tsukigime's Longest Day (PS3)

Bartek Wiak | 25.04.2014, 11:00

Od lat głównym producentem dziwnych rzeczy i skrajnych absurdów jest Kraj Kwitnącej Wiśni. Nic nie wskazuje, by sytuacja ta miała ulec zmianie, wręcz przeciwnie. Japonia atakując kolejnymi “innymi” tytułami zdaje się potwierdzać swoją dominację na tym poletku.

Żeby w pełni zrozumieć o co chodzi i czym właściwie jest Short Peace: Ranko Tsukigime’s Longest Day trzeba się najpierw przyjrzeć pierwszej części tytułu tej gry - Short Peace. W lipcu 2013 roku na terenie Japonii swoją premierę zaliczyły cztery krótkie animacje. Każda z nich została przygotowana przez inną ekipę i chociaż pozornie niewiele je łączy to wspólnie tworzą wspaniałą historię, której uzupełnieniem jest wypuszczone niedawno Ranko Tsukigime’s Longest Day. Wszystko to razem tworzy pakiet nazwany Short Peace. Filozofowanie na temat tych produkcji pozostawimy na jakiś inny dzień, wystarczy nam wiedzieć, że każda z pięciu części opowiada o ludzkich przywarach. Animacje, które do tej pory nie miały okazji pojawić się poza granicami Kraju Kwitnącej Wiśni, a są bardzo ważne dla pełnego odbioru gry, możemy znaleźć na płytce z grą, co jest niewątpliwym bonusem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Short Peace: Ranko Tsukigime's Longest Day #27

Dobra, ale na co właściwie narażony jest gracz, który zakupi ten tytuł? Cóż, musi się przygotować na solidną porcję dziwności. Pomiędzy kolejnymi etapami wyświetlają nam się animowane cutscenki (przy czym warto dodać, że występuje tutaj kilka rodzajów animacji), odkrywające przed graczem historię tytułowej bohaterki - Ranko Tsukigime, za dnia jest to zwykła uczennica, jednak wieczorami zmienia się w rasowego zabójcę wyposażonego w skrzypce. Jej celem, o czym wspomina już na samym początku jest zemsta.

Zanim jednak Ranko będzie mogła posmakować radości płynącej ze śmierci oprawcy musi przebiec przez wiele etapów. Na tym też polega większa część zabawy. Biegniemy po dwuwymiarowych mapkach i staramy się pokonać kolejne etapy w jak najkrótszym czasie. Przeszkadzają nam w tym liczne załamania podłogi i krążące potwory. Rozbicie wroga wywołuje efekt łańcuchowy w wyniku którego najczęściej giną kolejne bestie. Całość odbywa się w bardzo dużym tempie i jest dzięki temu bardzo widowiskowa. Wszechobecne kolorowe elementy, rozbłyski i ciągły bieg sprawiają, że gracz musi wytężyć swoje zmysły by być wstanie odbić ataki wroga i jednocześnie nie spaść na inną ścieżkę. Warto dodać, że jeśli biegniemy zbyt wolno to mogą nas dogonić złe siły zobrazowane tutaj jako wyciągnięte dłonie. Forma zabawy ulega zmianie gdy przyjdzie nam walczyć z bossami. Pojedynek z każdym z nich wygląda zupełnie inaczej i dostarcza sporo dobrej zabawy.

Short Peace: Ranko Tsukigime's Longest Day #4

Niestety, gra ma jeden bardzo, ale to bardzo poważny mankament - jest okrutnie krótka, a przy tym dość droga. Pokonanie całej produkcji przy pierwszym podejściu, razem z powtarzaniem kilku etapów zajęło mi niecałą godzinę. Nawet jeśli doliczymy do pełnego wyniku czas potrzebny na zobaczenie czterech animacji to otrzymujemy około dwóch godzin. Niby jest co robić - można zbierać ubranka dla naszej bohaterki, pokonywać złote potwory, czy szukać innych ścieżek, ale drugie, czy trzecie przejście gry dla większości skończy się ukończeniem produkcji na 100%. W każdym razie zdecydowanie nie jest to produkcja dla każdego.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Short Peace Ranko Tsukigime's Longest Day

Atuty

  • Świetnie się komponuje z czterema animacjami
  • Doborowa oprawa graficzna
  • Wysokie tempo rozgrywki
  • Dziwny humor
  • Ciekawy montaż

Wady

  • Niezwykle krótka
  • Zdecydowanie za krótka
  • O wiele za krótka
  • Napisy na cutscenkach nie wyrabiają z tempem

Zdecydowanie nie jest to produkcja dla każdego. Dziwny mariaż japońskiej animacji i gry wideo, który zamyka się w niecałych trzech godzinach - to ciekawy eksperyment, któremu fani anime mogą dać szansę.

Bartek Wiak Strona autora
cropper