Recenzja: Dark Souls II (PS3)

Recenzja: Dark Souls II (PS3)

Bartek Wiak | 11.03.2014, 12:14

Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”. Cytat z Boskiej Komedii Dantego Alighieri idealnie opisuje nasze wejście do królestwa Drangelic - świata nieumarłych. Seria gier z Souls w tytule od zawsze dawała nam w kość, a gracz stawał przed prostym wyborem: albo zostanie “mistrzem”, albo pójdzie pograć w coś innego.

Dark Souls II z dumą kontynuuje tradycje serii i daje nam porządnego kopa w cztery litery przy każdej nadarzającej się okazji. Ma jednak szereg usprawnień, które sprawią, że nawet Ci mniej wytrwali gracze będą chcieli zrozumieć zasady rządzące tym światem. Wprowadzono między innymi przyjazny, zaludniony HUB w postaci wioski Majula, udostępniono “szybką podróż” działającą między ogniskami już od samego początku gry, a jeśli chodzi o warstwę fabularną, która moim skromnym zdaniem jest bardzo wciągająca, sprawiono, że jest ona trochę łatwiejsza do śledzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.

Początek gry jest znacznie bardziej naznaczony fabularnie (nie trzeba niczego szukać, wszystko dostajemy na tacy) niż start pierwszego Dark Souls. Wita nas filmowe wprowadzenie, tłumaczące w dość pokrętny sposób kim jest główny bohater i dlaczego udaje się w to dziwne miejsce. Kontrolę nad postacią uzyskujemy w momencie gdy leży on na podłodze, w miejscu przypominającym starą świątynię. Z tego miejsca wychodzi tylko jedna ścieżka, a na jej końcu widać światło. Dark Souls II potrafi utrzymać nieprzyjazny klimat i udowadnia to już pierwszymi minutami zabawy. Boimy się podążyć ścieżką ku światłu nie będąc pewnym co na nas tam czeka, a jednocześnie, aż się w nas gotuje by tam pobiec i dowiedzieć się co dalej.

Dark Souls II #159

Kreator postaci również uległ sporym zmianom. Jest teraz wpleciony w fabułę, zamiast pojawiać się na samym początku. Do wyboru mamy 8 klas postaci. Nie jest to jednak sztywny podział wyznaczający jakieś specjalne blokady. Zależnie od tego co wybierzemy zaczniemy z różnymi początkowymi statystykami i różnymi przedmiotami. Kilka poziomów może sprawić, że z wojownika zrobimy maga, a z kapłana bandytę. To kim stanie się nasza postać jest zależne tylko i wyłącznie od naszych upodobań. Jeśli świetnie gra się nam korzystając z dużego miecza, ale czasem chcielibyśmy komuś przywalić z jakiegoś efektownego zaklęcia, to nic nie stoi na przeszkodzie byśmy to uczynili. Istnieje również możliwość pełnej zmiany klasy. Jeśli posiadamy w swoim ekwipunku specjalny, ciężko dostępny przedmiot. Lepsze to niż nic.

„Nie człowiek, jednak z ludzkiego plemienia”

Kim właściwie jest główny bohater? W wyniku działania klątwy stał się nieumarłym. Oznacza to, że stracił swoją duszę i potrzebuje dusz innych istot. Jeśli chce zdjąć klątwę potrzebuje dusz króli. Takich potworków jak my, po Drangleic lata cała masa. Jako nieumarły mamy dwie formy. Możemy wykorzystać ludzką kukłę, by przypomnieć bohaterowi kim był za życia i jednocześnie przywrócić mu ludzką twarz. Każdy zgon jednak prowadzi do degeneracji, na skutek której z człowieka stajemy się pustym. O ile w Dark Souls stan ten oznaczał ograniczoną ilość flaszek estus (mikstur leczniczych, odnawiających się przy ogniskach) i brak możliwości przyzywania innych wędrowców to w drugiej części gry sprawy mają się trochę inaczej. Każdy kolejny zgon sprawia, że nasz pasek życia maleje i będzie to trwało, aż osiągnie połowę swojej długości.

Siadłem ma karku strasznego stworzenia;
Chcę wołać Pana mego, niech mię broni!...

Fabuła, fabułą, ale nie z tego słynie seria Souls. Na pierwszym planie od zawsze pojawiała się walka. Ten motyw również uległ lekkim zmianom. Prawdziwi weterani Dark Souls będą mogli zauważyć drobne różnice, które skutecznie utrudniają potyczki. Wspomniałem już o skracającym się pasku życia, ale jest to jedynie wstęp do całości. Zmniejszono nam ilość początkowych buteleczek z estusem, zamiast 5 dostajemy 1. Zwiększono odległości między ogniskami, co przy ograniczonej ilości mikstur i krótkim pasku życia stanowi sporą przeszkodę. Zajęto się również drobnicą, o której ktoś nie grający wcześniej w Dark Souls nie miałby pojęcia - odbijanie ataków jest jeszcze trudniejsze, wymaga idealnego wyczucia czasu. Okres, w którym jesteśmy w stanie odbić cios został skrócony do takiego poziomu, że niemal przestałem z tego korzystać.

Dark Souls II #152

Cały system walki podobnie jak w innych grach serii, oparty jest na staminie. Wykorzystujemy ją do wszystkiego - ataku, obrony, przewrotu, biegu. Musimy ją też bacznie obserwować, bowiem najgorszym scenariuszem podczas walki jest zużycie całej staminy w momencie, gdy wróg wyprowadza cios. Na nic zda się tutaj bezmyślne klikanie guzików na padzie, każda akcja musi być z wyprzedzeniem zaplanowana.

Starcia z bossami, podobnie jak w przeszłości, są bardzo ekscytującym momentem. Wyobraźcie sobie, że stajecie naprzeciw kamiennego olbrzyma wyposażeni jedynie w malutką, obitą skórą, drewnianą tarczę i krótki miecz. Powodzenia. Każdy z przeciwników w grze został zaplanowany z głową, a do pokonania napotkanych monstrów nie wystarczy poznać schematów ich zachowań - musimy się jeszcze wykazać zręcznością. Gwarantuje, że nie będziecie narzekać na przeciwników i chociaż Ci o większym znaczeniu wydają się być łatwiejsi do pokonania niż w poprzedniej odsłonie, to nadal stanowią wyzwanie. Każdy, nawet najmniejszy błąd może skutkować śmiercią.

Nie znać, co kryją ogniste zasłony,
A każda sobą zasnuła grzesznika.

Cały świat został wykonany z niezwykłą starannością i w taki sposób, że gracz czuje potrzebę zwiedzania. Zbaczając z głównej drogi nie liczyłem jedynie na znalezienie lepszego sprzętu, poszukiwałem kolejnych wyzwań. Poza tym spacer po świetnie przygotowanych lokacjach dostarcza dużo przyjemności. W Dark Souls II zwiedzimy przeróżne miejsca: raz będzie to świątynia na świeżym powietrzu, raz podziemne tunele zalane wodą, a kiedy indziej trafimy do ruin zamku. Jest jednak coś co łączy te wszystkie wspaniale prezentujące się lokację - ciągłe zagrożenie.

Dark Souls II #139

Gdy udajemy się w jakieś miejsce po raz pierwszy, musimy być niezwykle czujni. Dlaczego? Posłużę się świetnie znanym przykładem z pierwszej części gry, by nikomu nie zepsuć zabawy z odkrywania świata dwójki. Wędrujemy przez ciemne podziemia, znajdujemy się wąskiej ścieżce, po lewej mamy ścianę, po prawej otchłań. Co jakiś czas mijamy pochodnie i nic nie znaczące elementy otoczenia. W pewnym momencie umieramy. Co? Jak? Otóż w ścianie była wnęka wielkości szkieletu, a ten wykorzystał nadążająca się okazję i kopniakiem posłał nas w otchłań. Tak, taka nieprzyjazna atmosfera towarzyszy nam również w drugiej części gry. “Stala czujność”.

Dark Souls II #94

From Software dokonało czegoś niesamowitego. Zdołali wyśrodkować poziom trudności gry w taki sposób, by jej przejście było bardzo trudnym wyzwaniem, które, mimo wielu przeciwności, wciąż gracz podejmuje. Świetnie wyglądające lokacje, ciekawe projekty przeciwników i nieograniczona możliwość rozwoju bohatera tylko dodają tytułowi smaczku. Wszystko to wsparte jest znakomitą warstwą fabularną, która chociaż trochę ukryta i wymaga rozmawiania po kilka razy z każdym NPC, potrafi zainteresować.

PS. Nie wspomniałem o zabawie w trybie sieciowym, gdyż ten był niedostępny w momencie gdy produkcję ogrywałem.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dark Souls II.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dark Souls II

Atuty

  • Fabuła
  • Wymagający poziom trudności
  • Świetnie zaprojektowane poziomy…
  • … i przeciwnicy
  • Delikatna, tworząca tło warstwa audio

Wady

  • „Tańczące zwłoki” (te, które już zabijemy)
  • Rozmowy z NPCami prowadzone przez ściany
  • Czasem ataki wrogów przechodzą przez otoczenie (np. mur)
  • Ppadki animacji

Dark Souls II to godny wpis do serii Souls. Gra, mimo że uległa kilku zmianom, nadal jest równie, jeśli nie bardziej, grywalna od poprzedniej części. Coś dla prawdziwych “core'owych” graczy.

Bartek Wiak Strona autora
cropper