Recenzja: Toki Tori (PS3)

Recenzja: Toki Tori (PS3)

Jaszczomb | 01.02.2014, 14:55

Ponad 12 lat temu na GameBoy Color ukazała się gra logiczna z wesołym kurczaczkiem w roli głównej. Logiczna. Ze zwierzątkiem. Wielu z Was szufladkuje właśnie Toki Tori. Błąd! Nie jest to tylko trochę dłuższa i nieco ładniejsza flashówka. Studio Two Tribes BV wie, jak porządnie rozbudzić Wasze szare komórki.

Mamy tu do czynienia z logicznym platformerem 2D, w którym kurczak Toki Tori stara się zebrać wszystkie jajka porozrzucane po planszach. Sprawę utrudnia mała ruchliwość naszego bohatera, nie umie nawet skakać, lecz niczym agent 007 wyposażony jest w odpowiednie gadżety. Wraz z kolejnymi światami dostajemy nowe bajery - a to stawiany mostek, a to działo zamrażające, kiedy indziej teleport - standardowe wyposażenie kurników wsi na wschodzie Polski.

Dalsza część tekstu pod wideo

Same plansze podzielone są na cztery światy i kilka poziomów trudności. Te z zakładki Easy pozwalają zapoznać się z mechaniką i wykorzystywaniem dostępnych narzędzi na różne, nietypowe sposoby. Normal składa się z dwunastu podstawowych wyzwań dla każdego ze światów, a Hard ostatecznie sprawdzi nasze obeznanie z grą i umiejętne planowanie. Dodano także kilka plansz w dziale Bonus, które zostały wprowadzone w smartfonowej odsłonie (odświeżone Toki Tori odwiedziło już Nintendo Wii, iPhone’y i pecety).

Tytuł od rzeszy innych logicznych popierdółek odróżnia stale i rozsądnie zwiększające się wyzwanie dla gracza. Nieszablonowe myślenie i planowanie trasy ze sporym wyprzedzeniem szybko okazuje się niezbędne, szczególnie na Hardzie. Zwykle jeden zły ruch przekreśla nasze szanse na ukończenie planszy, toteż korzysta się często z opcji cofania czasu. Gadżety są limitowane, lecz kilka minut wprowadzania planu w życie nie powinno przekreślać złe wykorzystanie teleportu. I nie przekreśla, chociaż często warto zrestartować i spojrzeć na wszystko od początku.

Tutaj nic się nie marnuje. Przeciwnicy po zamrożeniu robią za dodatkową platformę, lecz najpierw będzie trzeba wykorzystać cenny mostek, żeby potworek doszedł na odpowiednie miejsce. Gdyby jednak nie brać wcześniej podniesionego jajka, odbiłby się od niego i sam tam poszedł. Przy obszerniejszych planszach koszmarnie trudno ogarnąć wszystkie te zależności, ale ostatecznie całość nabiera sensu i po ukończeniu poziomu można poklepać się po pleckach i powiedzieć „Brawo, ja, dobrze się spisałem”.

Po leśnych klimatach, nawiedzonym zamku i toksycznych ściekach wchodzimy do świata podwodnego. Tutaj gra wywraca dotychczasowe założenia, oddając do dyspozycji „latanie” w bąblu. Mocno ograniczone, ale wymaga zmiany postrzegania plansz. Na początku myślałem o tym, jak o ciekawej odskoczni, późniejsze plansze zaczęły stresować, ale po ich pokonaniu uświadomiłem sobie, że to kolejny sprawdzian myślenia „outside the box” - zbytnio ograniczyłem umysł i gra to wykorzystała. Za wytknięcie tego błędu jestem twórcom wdzięczny.

Nie obyło się jednak bez zgrzytów. Właściwie jednym, ale bardzo poważnym - gra ma brzydki nawyk zawieszania się na sekundę-dwie przy nagłym cofaniu czasu czy używaniu specjalnych umiejętności bohatera. Wytrąca to z płynnego wykonywania obmyślonych planów i zwyczajnie denerwuje - gierka waży jakieś 100 MB i wiesza się na maszynie odpalającej płynnie Beyond: Dwie Dusze czy Uncharted? Tej optymalizacji nie zniesie nawet kura. ha ha

Wspomniane wersje na Wii, PC i telefony odróżniało jedno - możliwość sterowania kursorem (lub dotykanie), a  tutaj wszystko dzieje się na żywo, pad daje nam stałą kontrolę nad Toki Tori. A może by tak zaszaleć i wyjąć z szafy Move’a? Kontrolerem ruchowym możemy wskazywać miejsca docelowe i czekać, aż kurczak wykona ustalone czynności, lecz na dłuższą metę ani to specjalnie bardziej precyzyjne, ani wygodne.

W grach tego typu ważne są nieodpychająca grafika i motyw muzyczny, który nie doprowadzi do szału. Tutaj się spisano - kurczak jest uroczy, podczas nicnierobienia zabawia animacjami, a gdy kręcimy nim na zmianę w lewo i w prawo to w końcu robi mu się niedobrze i musi odsapnąć. Uroczej ptaszynie rozwalamy błędnik przy całkiem przyjemnych, odmiennych dla każdego świata kawałków, dołączonych dodatkowo na soundtracku.

Na koniec zostawiłem sobie zakończenie. Bo czym może zaskoczyć logiczna gra z wesołym kurczaczkiem w roli głównej? Oj, może. I z tego powodu, oraz dobrych 6-10h gry (Hard daje w kość), Toki Tori jest wart tych 19 zł. Chociaż takie rzeczy powinny wychodzić na Vitę.

Źródło: własne

Atuty

  • Rozsądnie rosnący poziom trudności
  • Wymuszenie nieszablonowego myślenia
  • Zakończenie!
  • Soundtrack

Wady

  • Zacina się, kurczę

Porzućcie schematy myślowe, tutaj wymagają od Was oryginalnego myślenia. Gra dla mających jaja.

7,5
Jaszczomb Strona autora
cropper