Recenzja: Hotline Miami (PS3)

Recenzja: Hotline Miami (PS3)

Jakub Wojtkowiak | 29.06.2013, 11:50

Odebrałem kolejny telefon. Dostałem nowe zadanie, nie wiedzieć od kogo, nie wiedzieć dlaczego - posprzątać biura, pomóc kolesiowi odetkać rury i nie szczędzić mopa. Stoję przed drzwiami - wiem, że za nimi pierwszy z typów obstawia wejście. Życie. Kopniak przesądza sprawę, koleś nawet nie wie co go trafiło. Nie mogę sobie pozwolić na ustępstwa, więc trzeba upewnić się, że nie wstanie - najlepiej butem...

Dwa razy. Tak się złożyło, że miał przy sobie łom. Dobrze, bo za biurkami widzę dwóch kolejnych, z czego jeden ma broń palną. Padnie pierwszy, szkoda ryzykować. Kto by pomyślał, że trafię go tą metalową rurą z pięćdziesięciu metrów w usta? Podbiegam jak najszybciej potrafię, strzelba bezzębnego ścierwa na ziemi staje się moja - zdziwiony znajomek truposza dostaje kulkę na pożegnanie. Przede mną kolejne trzy piętra. Do roboty.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zadajecie sobie właśnie pytanie “co ja czytam” i czy autor jest zdrowy na umyśle? Spokojnie, chorób psychicznych dotychczas nie stwierdzono - powyższy wstęp to opis jednej z wielu misji w Hotline Miami. Bez kolorowania, bez upiększania, a nawet trochę zbyt mało brutalnie, ale mówię jak jest. Ale od początku. Hotline Miami to gra niezależna studia Dennation Games, która premierę miała w październiku ubiegłego roku. Jednakże dopiero teraz produkcja ukazała się na konsole Sony, czyli PlayStation 3 oraz PlayStation Vita (z systemem Cross Buy). Mimo, że od dobrego miesiąca mam grę na PC, podpiętą do Steama, dopiero wersja na PS3 zmotywowała mnie do skończenia tytułu.

hotline2

A więc: lata 80, Miami. Jaskrawe kolory, świetna muzyka, czuć inspiracje filmem Drive. Nasz bohater dostaje liczne wiadomości, które są zapisywane na automatycznej sekretarce. Tu posprzątać, tam wyczyścić a jeszcze gdzie indziej sprawdzić nieruchomość. Oczywiście, wszystko to sprowadza się do wykonania zabójstw na zlecenie. Do tego dochodzą bardzo klimatyczne i pogmatwane scenki przerywnikowe - po których wiemy jeszcze mniej niż przed rozpoczęciem produkcji. Kto za tym wszystkim stoi? Dlaczego bohater wykonuje każde powierzone mu zadanie bez mrugnięcia okiem? Czy jesteśmy w przeszłości, czy wszystko dzieje się teraz? Na te pytania nie postawię przed Wami odpowiedzi. Całość rozgrywki obserwujemy z góry, a świat przedstawiony został w klimacie gier retro. Taki zamysł może kłócić się z brutalnością zaserwowaną w grze, lecz uwierzcie na słowo - produkcja jest bardzo, bardzo sugestywna. Mimo, że na roztrzaskanie czaszki, poderżnięcie gardła czy... wyłupanie oczu składają się bardzo mało skomplikowane animacje... wiemy co się dzieje. Oprawa jest bardzo prosta, nie ma tu żadnych przekombinowanych miejsc - wszystko jest schludne, przynajmniej do momentu, w którym nasz bohater nie pojawia się w akcji.

A dzieję się. Od razu należy wspomnieć, że gra jest bardzo trudna i nie wybacza błędów. Jednakże taki jest zamysł Dennaton Games, mamy ginąć, mamy się irytować i odczuwać frustrację. Ta momentami u mnie była skrajnie wysoka - mam nadzieję, że nie pobudziłem sąsiadów. Lecz słyszałem głosy, że niektórych ten typ rozrywki rozluźnia. Można i tak. Jednakże przejście danego poziomu daje ogromną satysfakcję - trzeba wejść w rytm zabijania, wiedzieć, że za 5 sekund przyjdzie pies, zaraz za nim zbiegnie się pięciu ochroniarzy z prawej, a z pokoju po lewej wypełznie jeszcze trzech. Musimy skoordynować ruch postaci i celowanie, bez momentu zawahania wyrzucić zużytą broń i podnieść nowe cacko. Jak się uda, to wiadomo, że dla takich momentów produkcja warta była każdego wydanego grosza. Taki typ rozgrywki sprawia, że autentycznie poczułem niechęć do tej kupy pikseli na ekranie i czułem satysfakcję z mordowania kolejnych setek cyfrowych istnień. Dla przykładu powiem, że przed skończeniem gry wpadły mi dwa trofea - pierwsze za 1000 (słownie: tysiąc) zgonów, a drugie za zabicie 1989 przeciwników. A do końca był jeszcze kawałek. Mechanika, przynajmniej w zamyśle, nie jest trudna. Początkowo, dysponujemy własną pięścią. Od przeciwników możemy odebrać różnego rodzaju broń białą i obuchową - noże, młoty, tasaki, katany, cegły, butelki i wiele więcej. Oczywiście nie brakło broni palnej - karabiny, strzelby i rewolwery są tu na porządku dziennym, lecz trzeba liczyć się z tym, że wystrzał budzi zainteresowanie u przeciwników na całej planszy. Każdą sztuką posiadanego arsenału można również rzucać, co jest bardzo pomocnym elementem. Jak wspominałem - sama mechanika skomplikowana nie jest, lecz zgranie ze sobą wszystkich elementów tak, aby idealnie skończyć dany poziom to już wyższa szkoła jazdy. Dodatkowo, przed daną misją bohater ubiera maskę symbolizującą konkretne zwierzęta. Oprócz zabiegu, który ma jeszcze zagęścić klimat produkcji, element ten ma także praktyczne znaczenie. Daje przydatne bonusy w grze - jak większa siła bohatera, szybsze bieganie... czy bezpośrednie zabicie wroga uderzeniem drzwiami (które zazwyczaj powoduje wyłącznie chwilowy nokaut).

hotline1

Na rozgrywkę składa się kilkanaście rozdziałów - nie chcę podawać dokładnej liczby, żeby nie psuć nikomu zabawy, gdyż jest to bardzo ważny element narracji gry. Po każdym skończonym rozdziale dostajemy podsumowanie punktowe etapu, a także zostajemy oceniani według amerykańskiej skali ocen (A,B,C i tak dalej). Wyniki możemy później porównywać ze znajomymi czy sprawdzić, jak wypadliśmy na tle całego świata. Specyficzną oprawę gry trzeba polubić, nie ma dwóch zdań. Styl retro pasuje do klimatu, całość jest psychodeliczna i oderwana od rzeczywistości - czujemy się zagubieni. Oczywiście, jeśli ktoś ma dosyć takiej oprawy to Hotline raczej go nie zainteresuje, ale mimo wszystko przekonuję - warto się przekonać . Całości dopełnia niesamowita ścieżka dźwiękowa, która nawet osobno, poza grą, robi wrażenie. Ciężkie rytmy czy klimatyczne przygrywki w trakcie obijania kolejnych twarzy młotem czy innym łomem wciągają w klimat gry i pogłębiają tą sadystyczną rozgrywkę. Same dźwięki gry często potrafią wprowadzić w obrzydzenie, ale ponownie - taki zamysł gry. Jeśli chodzi o techniczne aspekty wersji na PS3, nie mogę się do niczego przyczepić. Gra została bardzo dobrze przystosowana do konsoli - sterowanie padem wymaga chwili przyzwyczajenia, lecz później walczymy wyłącznie ze swoimi słabościami i ułomnościami, nie kontrolerem. Jest natomiast sprawa, która wymaga nagany. Polska kinowa wersja językowa zawiera mnóstwo błędów - “sterowniki” zamiast “sterowania”, “broń palma” czy słowo “bike”, które jest przetłumaczone jako rower, kiedy chodzi o motor to tylko część niewybaczalnych błędów. Chłopaki z serwisu Dubscore zbadali sprawę i dostali odpowiedź od twórców - podobno w grze umieszczona została wczesna wersja polonizacji i wszystko ma być naprawione w nadchodzącej łatce. Tak czy inaczej - tego typu gafy nie powinny mieć miejsca.

hotlin3

Dzieło studia Dennation Games budziło we mnie skrajne emocje w trakcie rozgrywki. Jednakże chwila ochłonięcia po skończeniu trybu fabularnego (który swoją drogą nie powinien Wam zabrać więcej niż 5-6 godzin) i jestem pewny - jest to gra świetna. Pozycja gra na emocjach, wręcz nimi targa. Intryguje ciekawą fabułą i warstwą audiowizualną. Nigdy syndrom “jeszcze jednego poziomu” nie był u mnie tak mocny. Z drugiej strony, jak ktoś nie lubi uczyć się poziomu na pamięć, eskalacja przemocy do niego zupełnie nie przemawia, a do tego nie lubi otoczki “retro”, to niestety Hotline może okazać się pozycją zupełnie nietrafioną. Wszystkim innym gorąco polecam, ale z jedną uwagą na sam koniec. Tak jak Musiol swojego czasu rekomendował szklankę (lub dwie) whiskey do The Darkness II, ja polecam dodanie kilkunastu złotówek, które przyjdzie wydać na chmielowy napój, do ceny końcowej Hotline Miami.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Hotline Miami

Atuty

  • Klimat
  • Świetna ścieżka dźwiękowa
  • Oprawa wizualna
  • Wciągająca mechanika
  • Dobre przeniesienie gry na PS3

Wady

  • Wpadka z polską wersją językową, która nie powinna mieć miejsca

Jeśli szukasz gry, która da ci popalić, to właśnie ją znalazłeś. Hotline Miami ma dla nas jeszcze mniej litości niż Dark Souls - jeden błąd i cały postęp w misji można włożyć głęboko. Niesamowity, psychodeliczny klimat lat '80 dopełnia sprawy.

Jakub Wojtkowiak Strona autora
cropper