Recenzja: F1 2012 (PS3)

Recenzja: F1 2012 (PS3)

[email protected] | 29.09.2012, 13:00

Ayrton Senna kiedyś wspominał, że najwspanialszą serią wyścigową, w której miał okazję brać udział były wyścigi gokartów. Zero polityki - tylko człowiek i maszyna, którą ma za zadanie opanować. Wynik był zawsze uzależniony od umiejętności kierowcy. Czyste ściganie i niezwykłe emocje. Cóż, w F1 2012 dostajemy "troszkę" większe gokarty, ale i o politykę się martwić nie musimy.

Czy w związku z tym twórcom ze studia Codemasters Racing udało się zawrzeć emocje, prędkość i nieprzewidywalność królowej sportów motorowych? I tak i nie. Ale od początku. Zaczynając naszą wirtualną karierę wyścigowego kierowcy F1 musimy przejść serię banalnych testów przygotowawczych. Przed każdą z prób dowiadujemy się czegoś na temat kluczowych spraw technicznych związanych z wyścigami. Tak też wytłumaczone zostanie działanie systemu KERS (Kinetic Energy Recovery System - system służący  odzyskiwaniu części energii kinetycznej w trakcie hamowania - skumulowana energia pozwala na krótki czas, co okrążenie, wyzwolić dodatkowe 80 koni mechanicznych przydatnych podczas obrony pozycji, ataku czy po prostu wykręcenia dobrego czasu okrążenia), DRS (Drag Reduction System czyli ruchome tylne skrzydło. Kiedy system jest włączony, pojazd stawia mniejszy opór powietrza, co pozwala na szybsze rozwinięcie większej prędkości maksymalnej niż przy “zgaszonym” skrzydle. O ile w przypadku treningów oraz kwalifikacji używanie DRS nie jest ograniczone, tak w trakcie wyścigu na torze są wyznaczone strefy w których systemu można używać - i to pod kilkoma warunkami które kierowca musi spełnić).

Dalsza część tekstu pod wideo

Oprócz nauki działania i używania tych systemów dowiemy się jak poprawnie wchodzić w zakręty, poznamy różnice w jeździe na mokrym torze oraz zobaczymy jakie są dostępne typy opon i czym one się różnią. Fani F1 raczej z wszystkimi przedstawionymi elementami będą zaznajomieni, ale dla osób niezorientowanych w tym sporcie Test Młodych Kierowców jest bardzo dobrym rozwiązaniem . Wszystko czytelne i jasno wyjaśnione. Za zaliczanie poszczególnych etapów dostajemy medale oraz tzw "szewrony" - w zależności jak nam poszło w danej próbie dostaniemy różną ilość "szewronów" oraz oczywiście medale wytworzone z różnych kruszców. A warto się postarać gdyż od tych wyników zależy jakim zespół będziemy mogli sobie wybrać na start naszej kariery. Kolejno, zaczynając od najsłabszych, są to: HRT, Marussia, Caterham, Torro Rosso, Sahara Force India oraz Williams. Do rozpoczęcia głównego trybu w grze, wybrałem "ten drugi" zespół z logiem byka - Torro Rosso, z “buta” wyrzucając J.E Vergne'a z jego bolidu.

Tryb kariery może trwać pięć sezonów. Kalendarz wyścigów jest bliźniaczy z prawdziwym sezonem F1. Przed dniem sądu, możemy sprawdzić maile, które do nas dotarły - głównie gratulacje i zapewnienia od mechaników, że robią co w ich mocy aby dostarczyć nam najlepszą możliwą maszynę. Oprócz maili są także wycinki z gazet, tutaj także nic odkrywczego nie znajdziemy. Mamy również dostęp do ofert składanych naszemu kierowcy przez konkurencyjne zespoły. Ale czas zmierzać na tor. Dla najbardziej wytrwałych przewidziano możliwość wyścigów na 100% długości. Ja, z racji małej ilości wolnego czasu do dyspozycji ustawiłem długość na 25%, oczywiście wszystkie asysty wyłączyłem, skrzynię biegów ustawiłem na manualną (automatyczna skrzynia dla mnie może nie istnieć w grach!) a trudność przeciwników pozwoliłem sobie ustawić na poziom... średni. Zrobiłem źle, bo nauczony poprzednią serią wiedziałem, że na wyższych poziomach nawet nie mam co próbować walczyć z czasami kręconymi przez wirtualnych kierowców. Ale już w pierwszych kwalifikacjach zdołałem zdobyć zakładane przez zespół 14 miejsce (które i tak straciłem, ale to inna sprawa).

Ale, przecież już rozpoczyna się weekend Grand Prix! I tutaj pierwszy minus dla maniaków F1 - i głównie tych którzy ustawiają 100% długości wyścigu. Dostępna jest tylko jedna, godzinna, sesja treningowa. Może nie wystarczyć czasu na dostrojenie samochodu pod siebie - ustawienie odpowiedniej aerodynamiki, docisku, długości poszczególnych biegów czy innych zmiennych (wszystko niestety, lub stety - zależy co kto woli, odbywa się za pomocą prostych suwaków). Kwalifikacje są już normalnie podzielone na trzy etapy, tak jak Bóg przykazał.

W moim przypadku sesja kwalifikacyjna zakończyła się na 14 miejscu, zakładanym przez zespół minimum do osiągnięcia w trakcie sobotnich eliminacji. A tutaj przykra niespodzianka - zapomniałem o karze z początku sesji, która dodała mi 10 sekund do czasu oficjalnego, co skutkuje... startem z 24 miejsca - końca stawki. A to źle, bo jak widać szefostwu apetyt rośnie w miarę jedzenia - wyścig miałem skończyć już minimum na 12 pozycji. Do pierwszego zakrętu zastanawiałem się czy zdołam nadrobić chociaż kilka miejsc. A zastanawiałem się tylko do pierwszego zakrętu, gdyż wtedy rozwiały się moje wątpliwości - dam radę. Sztuczna inteligencja w grze... to po prostu kretyni! Pierwsza szykana - wszyscy grzecznie ustawiają się w procesję, a ja po wewnętrznej awansuję do połowy stawki. Na wyjściu opróżniam resztki baterii systemu KERS, które pozostały po starcie, i punktowana pozycja moja. Kolejny ostry zakręt, bam. Ustawianie się przeciwników w kolejkę jak za komuny po papier toaletowy skutkuje nad wyraz wczesnym hamowaniem - i skasowaniem przez zaskoczonego Jakuba połowy stawki. Na szczęście jest flashback - przewijam powtórkę do bezpiecznego momentu i wiedząc już czego się spodziewać wskakuję na trzecią pozycję której nie oddaję do końca wyścigu na torze przy Albert Park Lane. Tak jest - pierwszy wyścig w karierze F1, pierwszy wyścig kariery w F1 2012 - w powiedzmy szczerze - bolidzie średniej klasy - zdobywam podium oraz najlepszy czas wyścigu. Zdecydowanie polecam wyższe poziomu trudności, ale też nie liczcie na cuda - dalej jest kolejka do zakrętu a kierowcy zachowują się idiotycznie (polecam uważać na tych dublowanych, lubią hamować przed nosem). System kar także kuleje - AI z włączonym systemem DRS próbuje mnie wyprzedzić na prostej. Twardo trzymam się lewej krawędzi toru, nie skręcam nawet o centymetr. Wirtualny Raikonen zachowuje się raczej jak prawdziwy Grosjean i lekkomyślnie wyprzedza mnie jadąc dwoma kołami po trawie, prawie szorując o ścianę. A ja dostaję karę przejazdu przez pit stop za "blokowanie przeciwnika". Z kolei za perfidne ścięcie szykany dostaniemy... nic nie dostaniemy, w większości przypadków.

W trakcie jazdy z łatwością można zauważyć że prowadzenie bolidu jest łatwiejsze do opanowania niż w poprzedniej odsłonie (w którą, przyznam się bez bicia, nie grałem wiele). Mimo to zmiany nie są kolosalne, raczej kosmetyczne. Bardzo ciężko wywołać niekontrolowany obrót bolidu, trzeba bardzo przesadzić aby stracić kontrolę, chyba że próbujemy używać systemu DRS na zakręcie, wtedy lubi obrócić. Nawet używając systemu KERS już na wyjściu z zakrętu, trzymając gaz do dechy - wyjdziemy z tego obronną ręką. A jak mówiłem, gram bez asyst.  Na padzie łatwiej dostać "spina", ale też nie jest to banalne (dodam że cały czas grałem na kierownicy Logitech Driving Force Pro, na padzie tylko w trybie podzielonego ekranu). Dobrze, że czuć różnicę między zimnymi a dogrzanymi oponami - czego nie można powiedzieć o różnicach między poszczególnymi dostępnymi mieszankami. Wyścig  w trakcie deszczu już do najłatwiejszych na szczęście nie należy. Tutaj trzeba walczyć z podsterownością bez przerwy. Mimo wszystko mam wrażenie, że w tej serii, bolidu nie da się wyczuć, model jazdy stoi okrakiem między nieudolną próbą stworzenia symulacji a czysto zręcznościowym podejściem do tematu. Dziwne, bo "niedzielni" gracze raczej nie będą katować tej gry non stop żeby opanować bolid do perfekcji, a Ci którzy F1 2012 kupują w pełni świadomie raczej oczekują od gry wyzwania. A tego nie dostają - ani w postaci wymagającego modelu jazdy, ani w postaci trudnego do pokonania, godnego przeciwnika na torze.

Już raz użyłem porównania do poprzedniej edycji gry, F1 2011. Zmiany są na prawdę małe. Grafika, bardzo podobna. Model jazdy, jak wspominałem, nieco bardziej przystępny dla początkujących, aczkolwiek ciągle podobny do tego z edycji z poprzedniego roku. Tory wyglądają nieco lepiej, chociaż... co oni zrobili z Singapurem? Ten tor wyglądał lepiej nawet w F1 2010! Oprócz tego, wszystkie są bardzo dobrze zrobione, podobnie jak modele bolidów. Ale ok, w poprzedniej edycji też było fajnie! Mimo ostrej krytyki ze strony społeczności, zjazd i wyjazd z pitstopu dalej odbywa się automatycznie, tak samo w przypadku interwencji samochodu bezpieczeństwa. To jest słabe. Co można zaliczyć na plus dla wersji z roku 2012 to dźwięki. Te są świetne, szczególnie silniki. Jeśli ktoś dysponuje dobrym systemem audio, to poczuje się jak na torze. Do tego w wersji 2012 dodano dwa nowe tryby - wyzwania w trybie mistrzowskim (pozwalające na odegranie kilku scenariuszy założonych przez twórców z góry. Na przykład wyzwanie o nazwie “człowiek statystyka” zakłada że mamy dogonić i wyprzedzić Sebastiana Vettela jednocześnie ustanawiając rekord okrążenia. Scenariusze są całkiem ciekawe, szkoda że jest ich tak mało, bo tylko siedem. Tutaj aż się prosi o dodanie dawnych, historycznych bolidów wraz z legendarnymi pojedynkami mistrzów. Na poziomie łatwym są formalnością, ale na wysokim - można się zdrowo napocić. Drugim nowym trybem są wyzwania sezonowe. Można to określić zmodyfikowanym trybem kariery - sami dobieramy z kim chcemy się ścigać. Jeśli pokonamy wybranych kierowców w przynajmniej dwóch z trzech prób wyścigowych, przejmujemy jego kontrakt i startujemy w danym zespole.

Gra została także w pełni zlokalizowana. Niestety błędy, które można było usłyszeć wersji demonstracyjnej gry dalej występują - urywanie monologu i babole typu "bolidy Formuły pierwszej" czy "Jenson" wymawiane zgodnie z zapisem tego imienia - bolą. Pomijając te kilka wpadek, po kilku minutach można się przyzwyczaić i komentator oraz inżynier wyścigowy przestają przeszkadzać. Chociaż w przypadku tego ostatniego mogą irytować ciągle powtarzane takie same kwestie. Mimo tego całego narzekania trzeba przyznać jedno - gra potrafi pisać bardzo dobre i dramatyczne scenariusze. Tak dobre, że na moment nie myśli się o wszystkich wadach, tylko chce naprawić błąd, nadrobić stracony czas, obronić pozycję czy po prostu dojechać do mety. Tutaj znów posłużę się przykładem mojego pierwszego Grand Prix. Jak wspominałem, dojechałem trzeci. Jednak przez moment była szansa na wyższą pozycję. Włączyłem trzecią mieszankę paliwa, która pozwala wycisnąć ostatnie soki z silnika, lecz paliwo dużo szybciej zostaje zużywane. Na dwa okrążenia przed metą traciłem 0,9 sekundy do drugiego Grosjeana. Myślę - banał. Bolid na najwyższych obrotach, na wyjściu z zakrętu KERS, zaraz później strefa DRS - to nie może się nie udać. Cóż, mogło. Przedobrzyłem, straciłem szansę na lepszą pozycję. Do tego prawie dogonił mnie czwarty zawodnik, a inżynier wyścigowy poinformował o konieczności oszczędzania paliwa, gdyż inaczej będziemy pchać bolid do mety. Mieszanka oszczędna, resztki baterii w KERS i ciągła defensywa. Jak do tego dojdzie nam wyścig w zmiennych warunkach pogodowych, deszcz spadnie w środku wyścigu - czuć moc. Nic nie widać, a czasy kręcić trzeba! Emocje niesamowite, dla takich momentów, które w grze można mnożyć, warto zagrać.

Na dobrą sprawę nie wiem dla kogo gra jest kierowana. Ktoś kto nie jest zainteresowany F1 raczej potraktuje tę grę jako ciekawostkę. Fani tego sportu albo mają poprzednie edycje albo... od dłuższego czasu ogrywają, przykładowo, wspaniałą symulację jaką jest rFactor z modami do F1. W porównaniu do tej pecetowej produkcji, którą przywołałem, cóż, F1 2012 wygrywa tylko ilością trybów gry, w tym kariery i wyzwań oraz całą gamą licencjonowanych kierowców wraz z zespołami. Ale jak mówiłem, raczej ciężko rozpatrywać ten tytuł jako symulację. Z kolei jako czysty arcade także nie. Czuję że twórcy potrzebują solidnego kopa w cztery litery, muszą się zastanowić, w którą stronę iść z tą serią. Brak konkurencji zdecydowanie nie pomaga. Bo jak już powszechnie wiadomo, co jest do wszystkiego to jest do... niczego. Paradoksalnie, do całego marudzenia na brak innowacji i postępu, gra poprzez momenty wspaniałej walki i obrony na torze podczas wyścigów w trybie kariery sprawiała, że zapominałem o tym, że coś mi się nie podoba - co poniekąd odpowiada twierdząco na pytanie zadane we wstępie. Ale jak masz F1 2011 w swojej kolekcji, a nie zależy Ci na uaktualnionych licencjach i zawodnikach - odpal starszą wersję. Jak myślisz Maurycy? Żegna państwa Andrz... Jakub!

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry F1 2012

Atuty

  • Momenty intensywnej walki na torze które czasem potrafią Przyćmić minusy gry
  • Pełna licencja zawodników oraz bolidów
  • Jazda na mokrym torze
  • Tryb wyzwań

Wady

  • Bardzo małe zmiany w stosunku do poprzednich części
  • Nijaki model jazdy
  • Błędy w polonizacji
  • Brak trzech sesji treningowych

Formuła 1 jak co roku stara się wjechać z hukiem na konsole, jednak jak co roku brak większych zmian pokazuje, że Codemasters odcina kupony od serii w sposób skandaliczny.

cropper