Recenzja: Virtua Fighter 5: Final Showdown (PS3/PSN)

Recenzja: Virtua Fighter 5: Final Showdown (PS3/PSN)

Paweł Musiolik | 23.06.2012, 17:34

Wydawanie gier w reedycjach, kolekcjach HD i wszelakich remasterach weszło developerom w nawyki. Raz, że to łatwiejsze niż wykreowanie nowej marki, dwa – mniejszy wkład własny bo większość rzeczy już jest, trzy – ludzie kochają sprawdzone marki. SEGA w przypadku Virtua Fighter 5: Final Showdown trochę zaryzykowała, mimo że gra już na początku panowania PlayStation 3 zjawiła się w sklepach, to jednak w stosunku do tej wersji brakowało jej jednego – gry przez sieć. I to właśnie w tej edycji ten minus został naprawiony.

Gdyby ustalić jakąś sensowniejszą klasyfikację bijatyk, to produkcję SEGI na pewno umieściłbym pośród tych mniej widowiskowych, trudniejszych do opanowania, realniejszych, ale niesłychanie rajcujących. Nie mamy tutaj łatwo wykonywalnych, niekończących się juggli, zapomnieć możemy o naprzemiennym wciskaniu dwóch przycisków by pokonać każdego, kto chce zagrać normalnie. Może to nieco na wyrost, ale w przypadku Virtua Fighter 5 trzeba jednak znać postać i robić coś więcej niż ciągłe atakowanie bez pomyślunku. Jednak ciężko ocenić coś, co już raz się kiedyś grał o i oceniało, zwłaszcza, że jedyną sensowniejszą nowością jest dodany właśnie tryb online. Jednak podejrzewam, że mało kto miał do czynienia z oryginalnym wydaniem pudełkowym.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ale to nie tak, że nie ma żadnych zmian. W stosunku do sześcioletniej już gry, uproszczony został system ucieczek z chwytów, który w oryginale opierał się na znajomości poszczególnych chwytów, użycia odpowiedniej kombinacji i kierunku ucieczki. Teraz kierunki są tylko 3 i łatwiej jest się wyrwać gdy przeciwnik nas złapie. Do tego doszło parę mniejszych lub większych zmian, które zauważą tylko hardkorowi gracze, bo te dosięgnęły zmiany w klatkach animacji niektórych ciosów. Nowe są także 2 postaci – Jean Kuno, który faktycznie jest nowicjuszem i powracający po przerwie w VF4 – Taka-Arashi. Oprócz nich wracają takie sławy Virtua Fighterowe jak Akira, Lei Fei, Kage czy Pai.

Walka każdą z postaci różni się od siebie zarówno mocą ciosów, jak i szybkością, co jest wynikiem różnych, znanych ze świata prawdziwego stylów. Podstawowy podział na 3 przyciski, gdzie jeden odpowiada za ataki rękoma, drugi steruje nogami, a trzeci odpowiada za blokowanie ciosów. Standardowe kombinacje chwytów z różnych pozycji także się znalazły. I mimo skomplikowanego systemu gry, który znacznie różni się od takiego Tekkena, to jednak łatwo zacząć grę z tym tytułem. Możemy próbować walczyć prostymi kombinacjami, ale i tak w ich przypadku musimy mieć odpowiedni timing.

Największa nowina – gra przez sieć zdecydowanie wypadła tutaj najlepiej, choć początkowo nie miałem za dobrego zdania o tym aspekcie rozgrywki, gdyż najzwyczajniej w świecie wyszukiwanie graczy mi nie działało. Jednak nie wiedzieć czemu – dzień później problem zniknął sam z siebie i od tego momentu wyszukiwanie gier było błyskawiczne i łączyło idealnie. A nawet jeśli były jakieś problemy i znalazło kogoś o słabszym łączu, to lagi były rzadkością. Dla tych, którzy nie lubią gier rankingowych z losowymi ludźmi – jest opcja tworzenia prywatnych pokoi na swoich zasadach.

A jak wypada kwestia grafiki i muzyki w tym tytule? Widać niestety, że to wiekowa gra. Mimo drobnych poprawek w grafice, to już nie to samo i nawet jeśli potraktujemy to jako tytuł z cyfrowej dystrybucji – czuć, że się zestarzał. Dobrze, że w bijatykach grafika nie jest aż tak ważna by czerpać niekończące się pokłady radości. Kwestia ścieżki dźwiękowej – podobnie jak w Virtua Fighter 5 nie jest źle. Co prawda żaden tytuł nie zapadł mi na dłużej w pamięci, jednak nie denerwowały mnie w trakcie walk żadne słabsze utwory.

Dla kogo jest więc ten tytuł? Dla każdego, kto chciałby zagrać w bardziej techniczną niż widowiskową, ale nierealną bijatykę. Za taką cenę, za jaką jest sprzedawana gra (89 zł za wydanie z wszystkimi dodatkami), warto się skusić. A jeśli komuś nie są potrzebne dodatki do edycji postaci, to za połowę tej kwoty otrzymuje w pełni funkcjonalną grę.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Virtua Fighter 5: Final Showdown

Atuty

  • Dobrze działający online
  • Techniczna walka
  • Różnorodność postaci
  • Dobry samouczek
  • Stosunek cena/jakość na plus

Wady

  • Słaba grafika
  • Mało trybów gry

Najbardziej techniczna bijatyka z początków ery PS3 powraca w dopakowanym wydaniu. Jeśli szukacie spokojnej i powolnej bijatyki której trzeba się nauczyć, to właśnie macie Virtua Fighter 5.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper