Recenzja: Sorcery: Świat Magii (PS3)

Recenzja: Sorcery: Świat Magii (PS3)

Paweł Musiolik | 21.05.2012, 16:00

PlayStation Move to takie dziecko Sony z ogromnym talentem, jeszcze większym potencjałem, ale z wielkimi problemami w rozwinięciu skrzydeł poprzez brak dróg rozwoju. Move do tej pory motał się pomiędzy popierdółkami imprezowymi, wszelakimi grami sportowymi, by na jakiś czas zaczepić się przy „celowniczkach”. Jednak nikt nie liczy ich jako poważnych tytułów tworzonych pod PS Move.

Na Sorcery: Świat Magii przyszło nam czekać bardzo długo. Po ponad dwóch latach od zapowiedzi gra trafiła do czytników naszych konsol i pokazuje, że warto odkurzyć kontroler ruchowy. Gra jest jednym z pierwszych tytułów drugiej generacji wykorzystujących kontroler PlayStation Move. Widać to w precyzji odczytywanych przez kamerkę PS Eye ruchów. Bo to trzeba zaznaczyć już na samym początku – gra sczytuje prawie idealnie nasze ruchy z rzadka zdarzają się jej jakieś błędne detekcje machania naszą ręką. Największy problem ma gra z wykrywaniem szybkich ruchów kolistych, które mają na celu na przykład wywołać czar wiru powietrznego o czym będzie w dalszej części. Technicznie pod tym względem jest bardzo dobrze i przy odpowiednim ustawieniu kamery, dobrej kalibracji i przykładania się do gry – nie powinniśmy napotkać problemów. Najlepiej w grze sprawdzałoby się combo Navi Controler i PS Move, jednak spokojnie można grać na Dual Shocku i PS Move, nie odczujemy znaczącej różnicy, no może oprócz małego dyskomfortu trzymania pada. Dlaczego zacząłem od tego aspektu recenzję? Bo powiedzmy sobie szczerze, gdyby to było skopane lub mało precyzyjne, to gry by nic nie uratowało, niezależnie od historii i pozostałych elementów. Na szczęście oswojenie z Movem przyszło bardzo łatwo.

Dalsza część tekstu pod wideo

Szybka kalibracja, którą każdorazowo przeprowadzamy na starcie ma na celu zdeklarowanie gdzie są miejsca w które będziemy machać różdżką. Ma to ogromne znaczenie gdyż będziemy nie raz w grze musieli odpowiednio wysoko lub pod odpowiednim kątem rzucić czar. A wybierać jest z czego, bo oprócz zwykłego czaru, który mamy od samego początku, wraz z postępami w grze otrzymujemy możliwość rzucania czaru lodu, ognia, powietrza, błyskawic i ziemi. Oczywiście każdy czar ma alternatywne działanie, a i możemy miksować ich działanie. Stworzenie ognistego wiru, który rozrzuca płonące kule nie raz ocali nam pośladki w trakcie gry. Oprócz używania zaklęć w walce, w trakcie której automatycznie lockujemy się na przeciwniku którego atakujemy, czarów używamy poza to rozwiązywania bardzo prostych zagadek, które wymagają odpowiedniego użycia czasu lub w odpowiedniej kolejności. I jeśli już przy walce jesteśmy, to wyłania się jeden z problemów tego tytułu – problemy z kamerą. Parę razy zdarzyło mi się tak, że kamera kompletnie pokazywała mi nie to co chciałem, a jej ręczne ustawienie na niewiele się zdało. Na szczęście nie skutkowało to zgonem, ale czasami kamera odprawia konkretne harce jakby żyła własnym życiem i uznawała, że idzie na piwo w trakcie ważniejszych wydarzeń w grze. Miłym patentem jest zbieranie składników na mikstury i własnoręczne ich tworzenie. Tak stworzone mikstury na stałe zwiększają nam nasze umiejętności, jednak musimy rozważnie wybierać które wypijemy, gdyż jest to fizycznie niemożliwe by użyć każdego eliksiru.

Sama gra opiera się na pewnym schemacie, który dosyć szybko się ujawnia. Dłuższa eksploracja, później walka w trakcie której pokonujemy od paru do parunastu przeciwników, później znowu walka, zdobywamy czar, pokonujemy bossa i wracamy do punktu wyjścia. Byłoby to monotonne, gdyby nie to, że zostało zrobione to z pomysłem, a różnorodność zwiedzanych lokacji robi bardzo pozytywne wrażenie. Chodząc po takich lokacjach jak Las Wróżek dosłownie czujemy klimat baśni opartej na irlandzkich wierzeniach. Bo to właśnie te zostały wykorzystane w grze. Pomysł bardzo dobry, bo temat mało wałkowany i nie czujemy przesytu nim, dlatego tak łatwo i przyjemnie się go chłonie. Ogółem rzecz biorąc, to całość zapakowana jest w bardzo ładne pudełko, które ma w sobie ponadprzeciętną zawartość. Użycie Unreal Engine 3 wyszło grze na dobre, choć widać, że silnik jest ostro zmodernizowany. Bardzo ładne efekty czarów, brak spadków animacji w grze nawet przy większej zadymie to bez wątpienia plus tego tytułu jeśli chodzi o oprawę audiowizualną.

Ale może już dosyć o technikaliach, kiedy te prezentują się na tyle dobrze, że nie wpływają na grę. Skupiłbym się na fabule, wypunktowałbym ją gdyby nie fakt, że jest ona cholernie szablonowa jak w każdym dowolnym kinie fantasy kierowanego ku kinom familijnym w Polsacie. Jest sobie czarodziej Dash, jego uczeń Finn, kotka Erline i główna zła – Królowa, opanowana przez mroczną esencję koszmaru. I tak jak we wszystkich tych szablonach, nieudacznik Finn wyrusza w podróż, która skończy się konfrontacją ze złą królową, po drodze walcząc z przeciwnikami i stając się prawdziwym czarownikiem. Dla nas historia naiwna, ale dla młodszych całkiem strawna. Jednak nie znaczy to, że gra kierowana jest tylko dla młodzieży i dzieci. Łatwa ona nie jest, ale z drugiej strony siwych włosów na głowie nam nie napędzi. Oczywiście jest możliwość wyboru poziomu trudności, jednak na średnim myślę, że poradzi sobie każdy, kto na początku gry opanuje sterowanie.

W trakcie rozgrywki o odpowiedni poziom dbają rozmówki i przekomarzanie się Erline z Finnem, który traktowany przez kotkę jest tak jak zasługuje – zuchwały ale i głupi czarodziej, który musi być temperowany w swoich heroicznych zapędach. Ich gry słowne zaliczam jako ogromny plus, zwłaszcza w polskiej wersji językowej gdzie głosy zostały podłożone przez Krzysztofa Królaka i Beatę Wyrąbkiewicz, a i rola dla Piotra Fronczewskiego się znalazła, który podłożył głos Dashowi i jednocześnie poprzez to staje się najjaśniejszym punktem polonizacji. Sama polska wersja prezentuje się bardzo dobrze, do czego Sony zdążyło nas przyzwyczaić. Teksty mówione wraz z tymi pisanymi dopasowane są do młodszych, jednak na tyle, by starsi nie czuje się infantylnie w trakcie gry. Na szczęście uniknięto różnic w głośności nagrań lub innych wpadek, które mogłyby prowadzić do zniechęcenia polonizacją. Warstwa audio w grze również wypada dobrze, nie mamy co prawda jakiegoś utworu, który zapadnie nam w pamięć, ale ścieżka dźwiękowa na tyle wpasowała się w grę, że kompletnie nam nie przeszkadza. Efekty dźwiękowe także wypadły dobrze. Wszelakie wybuchy, tłuczone dzbany, efekty czarów – wszystko brzmi tak jak powinno i o ile można tak to nazwać - naturalnie.

Szkoda tylko, że to jest tytuł na jeden raz. Kończąc go nie mamy kompletnie nic do robienia. Owszem, możemy w trakcie przechodzenia zbierać skarby i skrzynie lub porwać się na zdobycie wszystkich trofeów, ale to jednak jest zdecydowanie za mało. Bardzo wprawionych graczy może odstraszyć niski próg wejścia i później poziom trudności, który jak wspomniałem, kierowany był raczej w kierunku młodszych. Bo właśnie dla nich jest ta gra, która dodatkowo sprzedawana będzie w niższych cenach niż gry standardowe. Nie znaczy to jednak, że nie dostarcza tyle samo uciechy.

Wręcz przeciwnie. Przy Sorcery bawiłem się dużo lepiej niż przy niektórych wielkich tytułach blockbusterowych. Beztroska sielanka kina familijnego czasami się wylewa z telewizora. Mimo że Finn jest jakiś taki bezpłciowy, to przypadnie do gustu młodym, gdyż zawsze mogą zastąpić sobą jego postać, może nie czysto technicznie w grze, ale mniejsze dzieci bardziej identyfikują się z takimi bohaterami. Studio The Workshop odwaliło kawał dobrej roboty i udało im się stworzyć wciągający i poważny tytuł, który korzysta z kontrolera PlayStation Move. Szkoda, że okupiono to długością rozgrywki, który kończy się po niecałych 6 godzinach.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Sorcery: Świat Magii

Atuty

  • Dobre wykorzystanie wierzeń irlandzkich
  • Kolorowa grafika
  • Dobra polonizacja
  • Prawie idealne wykorzystanie PS Move
  • Przystępna dla młodszych graczy

Wady

  • Krótki czas gry
  • Po ukończeniu głównego wątku nie ma nic co nas przyciągnie ponownie

Jeden z nielicznych tytułów, który dobrze wykorzystuje PS Move nie będąc jednocześnie grą niezdatną do użytkowania. Produkcja idealna dla naszych pociech, ale i starszy gracz coś dla siebie tutaj znajdzie.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper