Recenzja: Call of Duty: Modern Warfare 3 (PS3)

Recenzja: Call of Duty: Modern Warfare 3 (PS3)

rogerio | 16.11.2011, 20:25

Battlefield 3 miał zgnieść, przeżuć, zagryźć i zetrzeć konkurencję ze strony Activision na wiórki. Ogromna kampania marketingowa, rozbuchana do niewyobrażalnych wręcz rozmiarów, dawała nadzieję na zdetronizowanie serii Call of Duty z tronu lidera pierwszoosobowych strzelanin. Bobby Kotick siedział jednak cicho. Infinity Ward również nie reagowało na zaczepki Electronic Arts, o których przeczytać mogliście w kilkunastu newsach na PS3Site Polska.

III Wojna Światowa stała się w Modern Warfare 3 faktem. Rosjanie przeprowadzają finalna inwazję na Stany Zjednoczone, a we wszystko wplątują się gospodarcze potęgi Europy Zachodniej. Gra wita nas widokiem rozkurzonego i niemal oblężonego Nowego Jorku z motorówkami szusującymi po falach między rosyjskimi lotniskowcami oraz śmigłowcami, które co rusz patrolują przestrzeń powietrzną Manhattanu. Wiem, to niedorzeczne, ale seria Call of Duty od zawsze charakteryzowała się raczej mało prawdopodobnymi sytuacjami i iście mistrzowskim ich prowadzeniem. Tym bardziej, że po chwili rzucani jesteśmy w najdalsze zakątki Afryki, by po zakończeniu kolejnej misji bronić skóry rosyjskiego prezydenta i przy okazji patrzeć, jak największe europejskie stolice, takie jak Paryż, Londyn czy Berlin, niemal upadają na naszych oczach. Skala wydarzeń jest momentami tak ogromna, że możemy tylko zakrzyknąć "że co!?".

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy jest intensywnie tak jak za starych, dobrych czasów? Cóż, nie mogło być inaczej. To znaczy mogło, i w sumie jest, bo Modern Warfare 3 to najbardziej dynamiczna odsłona serii, zostawiająca pod tym względem konkurencję z Electronic Arts daleko, daleko w tyle, a także przebijająca to, co do tej pory udało się wysmażyć "staremu" Infinity Ward oraz Treyarch. Co więcej, mnogość i pomysłowość wątków intensywnego prowadzenia akcji potrafi w grze przyprawić o zawrót głowy. Że też wspomnę tylko o pościgu motorówką, upadku naszego żołnierza z ogromnej wysokości (oczywiście po wybuchu, jakże by inaczej...) i kontrolowania "ślizgu tyłkiem" w przepaść czy rozwalania w drobny mak lotnictwa nieprzyjaciela za pomocą mini-guna przymocowanego do śmigłowca. Pomijam już oczywiście fakt absurdalnej wręcz epickości najnowszej produkcji Infinity Ward. Każdy gracz doskonale bowiem wie, że filmowość to w Call of Duty podstawa. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że Activision co rok oferuje nam możliwość "przewiezienia" przez emocjonującą i pełną zwrotów akcji historię, która kosztuje co prawda niespełna 200 PLN, ale jest za to ogromnie przyjemna, satysfakcjonująca i nie daje chwili wytchnienia. Oczywiście, nie przeczę, znajdziemy tutaj takie absurdy jak zdalnie sterowany robocik z przymocowanym mini-gunem, który jedną salwą strąca trzy śmigłowce, szatkuje szesnastu oponentów, a przy okazji wysadza w powietrze pół miasteczka, ale z drugiej strony należy Infinity Ward oddać honor, iż z takiego materiału potrafią stworzyć jeden z najbardziej grywalnych tytułów tegorocznego okresu bożonarodzeniowego. Poza tym, dlaczego niby mamy nie akceptować absurdalnego rodzaju prowadzenia akcji w grach, skoro film od lat nią ocieka i jakoś nikt z tym nie walczy? Ba! Jest to bardzo przyjemne, albowiem pozwala zrobić to, czego "w realu" nie moglibyśmy dokonać nigdy. Miłośnicy realistycznego podejścia do tematu z pewnością powinni jednak wybrać trzeciego Battlefielda. A reszta...

...reszta powinna przygotować się na fenomenalne zwroty akcji. Fajne w Modern Warfare 3 jest to, że nigdy nie wiadomo, co czeka nas za rogiem. Podział na misje "skradankowe" i "rozpierduchowe" już nie istnieje. Lata temu, gdy rozpoczynaliśmy misję dzierżąc karabin snajperski w rękach, mieliśmy absolutną pewność uczestniczenia w przekradaniu się za plecami wroga. Modern Warfare 3 udaje się jednak połączyć nie tylko misje sabotażowe, ale i totalną rozpierduchę, emocjonujące ucieczki czy walkę z czasem, którą udaje nam się wygrać zazwyczaj "w ostatnim momencie". Do grania w Modern Warfare 3 polecam butelkę niegazowanej wody mineralnej. Serio, ta gra jest AŻ TAK INTENSYWNA. I przy okazji oferuje szeroką gamę głęboko zapadających w pamięć "momentów", w przeciwieństwie do jakiejkolwiek konkurencji.

Rozgrywka natomiast nie zmieniła się ani o jotę. Poważnie. Na forach da się jednak usłyszeć głosy, iż "skoro Infinity Ward już w 2007 roku opracowało perfekcyjny system gry, to i po co go zmieniać?". Cóż, trudno się z tym nie zgodzić, bo Modern Warfare 3 bawi wręcz doskonale. Nadal mamy tutaj do czynienia z pełnymi 60 klatkami na sekundę, efektem czego poczucie dynamiki jest takie, jak nigdzie indziej. Nadal oglądamy bliźniaczo podobne animacje postaci, nadal posługujemy się podobnymi do poprzednich części broniami, a systemu osłon przed lecącymi w naszym kierunku pociskami jak nie było, tak nie ma. Z jednej strony to dobrze, bo doskonale wiemy, że gramy w Call of Duty, co usatysfakcjonuje fanów produkcji. Z drugiej jednak, Infinity Ward mogło zadać sobie trud i, oprócz dodania alternatywnej opcji celowania z poszczególnych karabinów, zaoferować graczom coś naprawdę nowego. Sztuczna Inteligencja oponentów? A co to takiego? Nie, to głupi żart, zacznijmy jeszcze raz... Sztuczna Inteligencja oponentów w Modern Warfare 3... jest. I to w zasadzie tyle. Oczywiście, nie można wiecznie narzekać, ale sposób w jaki oponenci wbiegają nam masowo pod lufę, momentami woła o pomstę do nieba. Najważniejsze i najmniej satysfakcjonujące jest jednak to, że gra od czasu do czasu zamienia się w tak zwaną "strzelnicę", w której to jedynym zamysłem Sztucznej Inteligencji oponentów jest schemat "biegnij-strzelaj-kucnij-wychyl się-strzelaj-kucnij-wychyl się...". Potrafi to być irytujące, choć nie ma tutaj takich kwiatków jak w Battlefield 3, w którym to, gdy tylko wbiegliśmy na linię wroga, ten w ogóle nas nie zauważał nawet w momencie, w którym stanęliśmy z nim twarzą w twarz w odległości, bagatela, 50 centymetrów...

Co trzeba jednak przyznać, otwartość terenu w Modern Warfare 3 to "niebo i ziemia" w porównaniu z poprzednimi odsłonami serii. Wszystko po to, by produkcja była jeszcze bardziej epicka i filmowa. Jasne, zdaję sobie sprawę, że producenci oszukują graczy i wcale nie otrzymujemy otwartego miasta do dyspozycji. Ale powiedzcie sami, kogo to obchodzi w momencie, w którym z kabiny śmigłowca rozpościera się panorama zdemolowanego Nowego Jorku, wyglądającego dużo bardziej przekonująco w swym upadku niż ten z ostatniej odsłony Crysis? Możecie mi wierzyć, że dziesiątki miliony graczy, które postanowią lub już postanowiły zakupić najnowszą grę Bobby'ego Koticka, również wybaczą Activision te "oszustwa". Tym bardziej, że gra wolna jest od jakichkolwiek problemów z płynnością i innych bugów czy glitchy, co w dzisiejszych czasach normą wcale nie jest.

W opozycji do fenomenalnej i nieco "udawanej" otwartości terenu staje oprawa graficzna, która jest ładna, schludna i czysta, ale gorsza w porównaniu do Battlefield 3. Oczywiście, należy zapomnieć o nieskryptowanej możliwości rozwalania elementów otoczenia, ale do tego Call of Duty zdążyło nas już przyzwyczaić. W zamian za to otrzymaliśmy jednak istny pierdyliard szczegółów i duperelków graficznych na mapach, którego pozazdrościć może Infinity Ward praktycznie każda FPS-owa produkcja na rynku (włącznie z Killzone 3 mości panowie...). Dodatkowo silnik gry ma już na karku kilka ładnych lat, i ile by się w niego milionów dolarów nie wpakowało, to sędziwego wieku nie ukryjemy. Nie zrozumcie mnie źle, produkcja Infinity Ward wygląda naprawdę dobrze, tak "na 8-/10", ale nie zmienia to faktu, że po obejrzeniu takich klasyków technologicznych jak Uncharted 3: Oszustwo Drake'a, Killzone 3 czy, byście się nie czepiali, multiplatformowe Crysis 2, najzwyczajniej w świecie chcemy czegoś więcej.

W zamian za dobrą i "tylko" dobrą oprawę otrzymujemy natomiast stałe i pełne 60 klatek animacji na sekundę, które od lat dla wielu graczy jest wyznacznikiem jakości technologicznej jakiejkolwiek gry. Znacie powiedzenie: "wolę, by gra wyglądała odrobinę słabiej, byleby trzymała stałą ilość klatek animacji..."? W multiplayerze wszystko po staremu, Activision kolejny raz postanowiło nie "mieszać" zbytnio w założeniach rozgrywki. Czy słusznie czy nie, to przyjdzie ocenić graczom, ale fakt pozostaje faktem, iż nadal mamy tutaj do czynienia z mega-intensywną wyrzynką, której najważniejszym założeniem nie jest myśl taktyczna, a szybkość reakcji i jak najsprytniejsze chowanie się za osłonami pod pełnym ostrzałem. Znalazło się oczywiście miejsce dla fenomenalnych misji z działu Spec Ops, które opierają się na tych z kampanii dla pojedynczego gracza, oferując nam jednak gamę absolutnie świeżych zadań. Dodatkowo otrzymaliśmy możliwość wzięcia udziału w Survivalu, w którym celem jest nieustanne bronienie się przed nacierającymi hordami coraz to liczniejszych i potężniejszych przeciwników. Przyznajmy, że takie tryby rozgrywki zawsze są satysfakcjonujące, i nie inaczej jest tym razem. Mapki są różnorodne, w tym akurat elemencie nie można Infinity Ward absolutnie niczego zarzucić. Jedne stawiają na pseudo-taktyczne podejście do tematu prowadzenia wojny, inne premiują z kolei walka twarzą w twarz, jak chociażby ta w londyńskim metrze. Co jednak najważniejsze, byłęm w szoku kiedy doszedłem do wniosku, że tu praktycznie nie ma multiplayerowych bugów. Niby nic, ale po premierze Black Ops na PS3 niesmak pozostał...

Multiplayerowe tryby rozgrywki to klasyka sama w sobie, choć jeden tryb zafrapował mnie do tego stopnia, iż już wiem, że Modern Warfare 3 nie wyfrunie z czytnika mojej konsoli jeszcze przez dłuuugie miesiące. O co chodzi? Ano o tryb Kill Confirmed, w którym to oprócz zabicia oponenta należy zabrać jeszcze jego nieśmiertelnik. Uwierzcie mi, jest to fenomenalne rozwiązanie, szczególnie w przypadku graczy zwyczajowo posługujących się karabinem snajperskim i likwidującym oponentów z dystansu. Wyobrażacie sobie? W jednym z meczów w Kill Confirmed zadałem moim karabinem aż 26 śmiertelnych strzałów, a i tak rozgrywkę kończyłem "w połowie" tabelki wyników, głównie ze względu na grasujących tu i ówdzie złodziei nieśmiertelników. Trzeba więc kombinować, kątem oka nieustannie badać miejsce akcji i zastanowić się, czy w danym momencie "opłaca się" zlikwidować oponenta wchodzącego nam pod lufę. Mistrz!

I wbrew obiegowej opinii, serwowanej graczom przez branżowe media, zaapeluję wprost, bez zbędnego owijania w bawełnę: "Activision, serwujcie więcej właśnie takiego Call of Duty!". Nie mamy zamiaru Was oszukiwać. Nie będziemy wciskać Wam kitu, że "Modern Warfare 3 jest fajne, ale za rok poprosimy więcej innowacji", bowiem... to samo musielibyśmy napisać za rok. I za dwa lata także... Nie ma bowiem co ukrywać, Bobby Kotick i spółka doskonale wstrzelili się w potrzeby i zachcianki większości graczy na całym świecie. Corocznie oferują bowiem 5 godzin niewyobrażalnie intensywnej jazdy bez trzymanki, która nie dość, że nie ma sobie równych na płaszczyźnie kreowania akcji i przypomina najlepsze filmy akcji, to na dodatek jest cholernie satysfakcjonująca i daje poczucie spełnienia po jej ukończeniu. Dlaczego Polacy nienawidzą Call of Duty? Bo to fenomen popkulturowy, a jego producenci nawet nie kryją się z tym, że posiadają najmocniejszą markę w branży. Jeżeli jednak rokrocznie mają oferować nam produkcję, która pozostaje w pamięci na bardzo długi czas głównie ze względu na charyzmatycznych bohaterów i niewyobrażalne sceny, to wybaczcie, ale nie wyobrażam sobie rynku bez kolejnej odsłony Call of Duty, podserii Modern Warfare, Black Ops czy innego World at War. Pragniecie FPS-owych innowacji na siłę? Cóż, kupcie Mirror's Edge 2... A nie... byłbym zapomniał... Mirror's Edge 2 prawdopodobnie nigdy nie powstanie głównie ze względu na fakt, że "jedynka" sprzedała się na niezadowalającym Electronic Arts poziomie. Tak. To była ironia dobitnie obnażająca niezdecydowanie dzisiejszych graczy, dzięki której z pewnością będę miał wielu nowych wrogów. Trudno, dla Call of Duty: Modern Warfare 3 warto. Do zobaczenia na serwerach! [Guger]

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Call of Duty: Modern Warfare 3

Atuty

  • Fenomenalne prowadzenie akcji
  • Fabuła
  • Mistrzowskie skrypty
  • "Epickość"
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Stałe 60 klatek
  • Nadal świetny multiplayer
  • Polska wersja językowa...

Wady

  • ...z "tylko" kilkoma błędami
  • Niedzisiejsza oprawa
  • Słaba SI oponentów

Tak, kolejny Modern Warfare, ale kolejny raz tak wspaniały jak poprzednie części. Czy trzeba przekonywać, że to jedna z najlepszych gier na konsole tej generacji?

rogerio Strona autora
cropper