.hack//G.U. Last Recode - recenzja zestawu

.hack//G.U. Last Recode - recenzja zestawu

Michał Włodarczyk | 06.11.2017, 21:00

"Co to, u diabła, jest?", zapyta większość z Was. Tekst poświęcony kompilacji niszowych japońskich gier z ery PS2 to mocny kandydat na najmniej popularną recenzję, jaka pojawiła się na PPE w 2017 roku. Roger wypuścił mnie na spalonego, lecz chyba zapomniał, że miłośników japońszczyzny na portalu nie brakuje, w dodatku rzeczone wydawnictwo jest zaskakująco niezłe!

.hack//G.U. Last Recode (nie sądziłem, że kiedykolwiek rozpocznę zdanie od kropki, ale tak właśnie brzmi pełny tytuł) to zbiorczy remaster trzech gier z serii .hack//G.U., uzupełniony o zupełnie nowy, czwarty epizod. Kolejne odcinki popularnego w Japonii RPG-a akcji ukazywały się w latach 2006-07 - z okazji piętnastych urodzin marki wydawca Bandai Namco postanowił zaprosić do zabawy nowe pokolenie graczy, a także zrobić mały prezent wieloletnim fanom. Jeśli wziąć pod uwagę, że oryginalne wydania niespecjalnie zachwycały przeciętnych posiadaczy PlayStation 2 czy to rozgrywką, czy oprawą graficzną, opasły remaster wypuszczony na PS4 oraz Steam "daje radę", nawet pod koniec 2017 roku.

Dalsza część tekstu pod wideo

I'm vengeance! I'm the night! I'm... Haseo!

W menu głównym gry możemy wybrać jeden spośród czterech rozdziałów: Rebirth, Reminisce, Redemption i Reconnection. Składają się one na jedną opowieść, dlatego należy przechodzić je w porządku chronologicznym. Pierwsze trzy to rozbudowane pozycje, a ukończenie każdej z osobna to zadanie na co najmniej trzydzieści godzin. Opracowany specjalnie na potrzeby Last Recode odcinek pt. Reconnection jest znacznie krótszy - epilog ten można zaliczyć w ok. pięć godzin. Nietrudno zatem wyliczyć, że aby poznać całą historię, należy poświęcić grze przynajmniej sto godzin! Jeśli jednak lubimy konwencję anime, to zdecydowanie warto, gdyż fabuła stanowi bardzo mocny punkt japońskiej produkcji. Na początku zalecam obejrzeć streszczenie animowanego serialu z podtytułem Roots, które obecne jest w zakładce Terminal Disc, gdyż jest to wstęp do wydarzeń przedstawionych w grze. Główny bohater Last Recode to młody mężczyzna imieniem Haseo, który po raz pierwszy zanurza się w The World R:2, nowej wersji fikcyjnego MMORPG stworzonego przez korporację CC. Pierwsze kroki w wirtualnej rzeczywistości pomaga mu stawiać dwoje nowopoznanych graczy, lecz niedługo potem okazuje się, iż tak naprawdę są oni zabójcami, którzy podstępnie próbują zgładzić protagonistę. W ostatniej chwili ratuje go tajemniczy Ovan. Osiem miesięcy po tym wydarzeniu Haseo nosi przydomek The Terror of Death i poszukuje niejakiego Tri-Edge'a, który zabił jego przyjaciółkę - Shino - w świecie wirtualnym, co spowodowało, iż zapadła ona w śpiączkę w rzeczywistości. Haseo nie ma pojęcia, ile tajemnic skrywa The World R:2...

Jasne, osoby odpowiedzialne za skrypt Last Recode nie próbowały osiągnąć absolutu, mimo wszystko udało im się stworzyć interesującą i wciągającą opowieść, osadzoną w tajemniczym uniwersum, z plejadą dobrze napisanych postaci. Prawda, większość bohaterów stworzono od mangowego szablonu, jak np. zabawnego Pirosa Trzeciego, lecz niezłe tempo opowieści i interesująca problematyka zagubionej jednostki nierozumiejącej otaczającej ją rzeczywistości, to skuteczny wabik na graczy, lubiących od czasu do czasu zatrzymać cutscenkę i zastanowić się przez chwilę. Konstrukcja świata przedstawionego jest znacznie bardziej złożona niż w uniwersum Matriksa, a odkrywanie kolejnych zależności to zabawa sama w sobie. Wysoka jakość skryptu zupełnie mnie nie dziwi, gdyż podpisał się pod nim m.in. Kazunori Ito, czyli scenarzysta mający w swoim CV tak kultowe pozycje, jak oryginalne Ghost in the Shell, dyptyk The Patlabor czy Avalon, wszystkie w reżyserii mistrza Mamoru Oshiiego. Z większych minusów dzieła kwartetu scenarzystów wymieniłbym stosunkowo wolne tempo opowieści w rozdziale Rebirth oraz nagromadzenie neologizmów i nazw własnych, przez co czasami trzeba chwilę pomyśleć, by przypomnieć sobie znaczenie kolejnego wymyślnego skrótu. Warto odnotować też, że faktycznym zamknięciem historii jest epizod Redemption, podczas gdy stworzone na potrzeby tego wydawnictwa Reconnection odpowiada tylko na kilka pomniejszych pytań, ostatecznie będąc bardziej formą fanserwisu. Co nie zmienia faktu, że wnosi coś do świata .hack//G.U. i z pewnością ucieszy wszystkich miłośników cyklu.

Miód i sól

Last Recode w sferze rozgrywki nie jest już tak oryginalne, lecz w dalszym ciągu potafi dostarczyć niezłej rozrywki. Pod kontrolę gracza oddano tylko głównego bohatera, jednak pozostali członkowie drużyny są bardzo ważni, dlatego należy dobierać ich według specjalizacji oraz charakteru, gdyż walcząc w określonych warunkach niektórzy są znacznie efektywniejsi od pozostałych, podobnie jak w Valkyria Chronicles. Walka w czasie rzeczywistym to standardowa młócka, gdzie kluczem do sukcesu jest umiejętne używanie zwykłych ataków, szarży i magii, a najszybszą drogą do pokonania adwersarza - rozbicie gardy. Ciekawym mechanizmem jest Awakening, gdzie po napełnieniu specjalnego paska zdolni jesteśmy wyprowadzać dewastujące ataki. Miłą odskocznią są walki Avatarów, przypominające nieco starcia z serii Zone of the Enders, niestety nie stanowią większego wyzwania. Z upływem czasu nasza postać staje się potężniejsza, bohater może używać nie tylko sztyletów, lecz także wielkiego miecza czy pary pistoletów, mimo wszystko po kilkunastu godzinach do zabawy wkrada się monotonia, od czasu do czasu tylko "wygaszana" za sprawą wielkich bossów. Szefowie najczęściej puentują kolejne lochy, zarówno fabularne (dostępne z poziomu HUB-a danego serwera, czyli planszy), jak i opcjonalne, które kreować możemy sami, przeglądając fikcyjne fora czy rozmawiając z NPC-ami. Spotykamy ich najczęściej w pobliżu miasteczek oraz sklepów, różnych w każdym serwerze The World R:2. W sklepikach, oprócza zakupów, możemy zapisać stan gry czy uzyskać cenne informacje od osobliwych sprzedawców. Rozgrywką na każdym kroku rządzą umowności i rozwiązania z epoki PlayStation 2, mające swój specyficzny urok, lecz w 2017 roku taki model zabawy wielu osobom nie przypadnie do gustu.

A trzeba zaznaczyć, iż deweloper wykonał kawał dobrej roboty, ulepszając wszystkie rozdziały .hack//G.U. zarówno pod kątem rozgrywki, jak i oprawy. Tytuł na PlayStation 4 działa w rozdzielczości 1080p, stabilnych sześćdziesięciu klatkach na sekundę, renderowane cutscenki odtwarzane są w wysokiej jakości, odświeżono interfejs użytkownika, zaimplementowano ładniejsze cienie, ostrzejsze tekstury i wyeliminowano aliasing. Niestety, mimo licznych poprawek gra w ruchu i tak przypomina niskobudżetowe RPG-i z PS Vita odpalone na dużym telewizorze poprzez PlayStation TV. Bardzo prymitywna geometria obiektów, sztywne animacje, doczytujące się elementy otoczenia - nikt z Was nie odpaliłby tego w obecności znajomych. Co innego sfera audio, gdzie błyszczą zarówno japońscy aktorzy głosowi, jak i odpowiadająca za ścieżkę muzyczną Chikayo Fukuda. Znacznie więcej usprawnień naniesiono na rozgrywkę. Dodano poziom trudności Cheat Mode dla graczy chcących poznać fabułę, pojawiła się opcja "retry", postać porusza się znacznie szybciej, zwiększono ilość miejsca na przedmioty do dziewięćdziesięciu, przemodelowano menusy czyniąc je bardziej przejrzystymi, przyspieszono awans bohatera na kolejne poziomy, podobnie jak ulepszanie broni. Lepiej zbalansowano starcia Avatarów, zmniejszono odporność najsilniejszych przeciwników w grze, zmniejszono prawdopodobieństwo sprzedaży przez sprzymierzeńców Haseo cennych przedmiotów, z kolei poprawki naniesione jeszcze na PlayStation 2 w przypadku rozdziałów drugiego i trzeciego, zaimplementowano również w pierwszym odcinku - Rebirth. Pod tym względem producent wykonał robotę na "piątkę" w skali szkolnej.

Tylko dla orłów

Ukończenie Last Recode ze względu na bogactwo treści to nie lada wyzwanie, w dodatku określenie odbiorcy nie jest sprawą prostą. Wieloletni fani cyklu, znający na wylot także anime, zapewe już grają. Nowi w temacie, którzy chcieliby sięgnąć po niszową japońszczyznę, znajdą na PlayStation 4 i Steam lepsze alternatywy. A pozostali gracze, nazywani umownie "resztą". Cóż, to z pewnością nie jest tytuł dla reszty. Interesujące uniwersum, mocny scenariusz, ilość zabawy i dający przez pewien czas wiele radości system walki, okraszone solidnym voice-actingiem oraz ślicznym soundtrackiem, mogą zachęcić niejednego fana anime i japońskich RPG-ów, jednak przestarzała oprawa graficzna, wkradająca się w późniejszym etapie zabawy monotonia i przyjęta stylistyka, wielu odrzuci jeszcze przed startem. Ja bawiłem się  dobrze, lecz mam nadzieję, iż japońscy wydawcy odświeżą w przyszłości te klasyki, które naprawdę zasługują na kolejną szansę. Capcom, Konami, Sega - czekamy na wasz ruch!

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry .hack//G.U. Last Recode

Atuty

  • Zabawa na ponad 100 godzin
  • Mocny scenariusz, interesujące uniwersum
  • Przyjemna "rąbanka"
  • Mnóstwo usprawnień względem PS2
  • Japoński voice-acting, ścieżka muzyczna

Wady

  • Monotonia w dalszych etapach gry
  • Mnóstwo archaizmów i umowności
  • Oprawa graficzna na słabym poziomie PS2
  • Gra dla wyjątkowo wąskiego grona

Potężna składanka solidnych, choć niszowych RPG-ów akcji z epoki PlayStation 2. Tytuł z gatunku "pokochasz lub znienawidzisz". Ja polubiłem.
Graliśmy na: PS4

Michał Włodarczyk Strona autora
cropper