Resident Evil: Revelations - recenzja gry

Resident Evil: Revelations - recenzja gry

Michał Włodarczyk | 03.09.2017, 14:05

Gdy na rynku debiutowały PlayStation 4 oraz Xbox One, ktoś w siedzibie Capcomu wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł, by na nowe maszynki Sony i Microsoftu przenieść większość gier z serii Resident Evil. Na odświeżonych wersjach REmake'u, Zero czy odsłon 4-6 już skorzystaliśmy, teraz przyszła pora na Revelations.

Wydawnictwo przygotowane dla PS4 i XOne wygląda dość zabawnie, gdyż mamy do czynienia z niczym innym, jak z portem wersji z PS3/X360, edycje te były z kolei remasterem gry z 3DS-a z 2012 roku. Nie mam jednak zamiaru znęcać się nad żółto-niebieskimi, zarzucając firmie "odgrzewanie kotletów" czy "skok na kasę". Producent od samego początku uczciwie stawiał sprawę, zaznaczając, iż REvelations na current-geny to zwykły port, relatywnie tani i wydany w tzw. międzyczasie, wypełniający lukę w kalendarzu wydawniczym pomiędzy rewelacyjną "siódemką" a nadchodzącym REmake 2. Osoby, które nie zapoznały się z tym tytułem na poprzedniej generacji, mają teraz doskonałą okazję, zaś najwięksi fani zapewne już kupili swój egzemplarz. A co czeka nas po włożeniu krążka do napędu konsoli?

Dalsza część tekstu pod wideo

"Czy Monika musi pisać?"

Resident Evil: Revelations jest kanoniczną odsłoną serii, interquelem, z akcją umiejscowioną pomiędzy hiszpańskim epizodem Leona z "czwórki" a piątą częścią cyklu. W uniwersum RE mamy rok 2004. Najnowocześniejsze miasto świata zasilane energią solarną - Terragrigia - zostało całkowicie zmiecione z powierzchni ziemi, do czego posłużono się bronią satelitarną będącą własnością Federalnej Komisji Bioterrorystycznej. Akt ten uznano za konieczny, po tym jak grupa terrorystyczna o nazwie Veltro przeprowadziła atak, wypuszczając na ulice miasta krwiożerczych Łowców. Dwanaście miesięcy później dobrze znana fanom Jill Valentine (REmake, RE 3: Nemesis) oraz jej partner Parker Luciani z B.S.A.A. zostają skierowani na Morze Śródziemne. Ich celem jest luksusowy statek wycieczkowy Queen Zenobia zajęty przez grupę Veltro. Agenci mają za zadanie odszukać dwójkę innych pracowników organizacji, którzy wcześniej wyprawili się w to miejsce, po czym utracono z nimi kontakt. Jednym z nich jest inny weteran cyklu, Chris Redfield. Przez dwanaście epizodów, ukończenie których na standardowym poziomie trudności zajmuje ok. dziesięciu godzin, przejmujemy kontrolę nad kilkoma postaciami, lądując w butach zarówno Jill oraz Chrisa, jak i całkowitych świeżaków. Szkoda tylko, że poza duetem znanym z "jedynki", pozostali bohaterowie wydają się być napisani z myślą o zupełnie innej grze, tak pod względem designu (sexy agentka z gołym pośladkiem, czerwonowłosy bishonen), jak i charakteru (komiczny duet Quint - Keith to po prostu żenada).

Scenariusz do gry napisał człowiek, mający w swoim CV skrypt do rewelacyjnego serialu Ghost in the Shell: Stand Alone Complex, niestety w przypadku REvelations nie możemy liczyć na scenariusz choćby zbliżony jakością do rzeczonego anime. Skala wydarzeń jest tutaj absurdalnie wielka, nawiązania do średniowiecznej literatury wrażenie zrobią co najwyżej na uczniach szkoły podstawowej, zaś zupełnym nieporozumieniem są interakcje między postaciami oraz rozmowy, jakie wywiązują się pomiędzy nimi. Pod tym względem gra niebezpiecznie blisko zbliża się do leciwej "jedynki" z pierwszego PlayStation i Segi Saturn, raniąc nasze uszy okropnymi dialogami. Co gorsza, autorzy traktują swoje dzieło śmiertelnie poważnie, nie ma więc mowy, by było to intencjonalne. Na szczęście znacznie lepiej wypada rozgrywka, która choć jest zdecydowanie bardziej stonowana niż w "szóstce", to w dalszym ciągu więcej czerpie z poetyki "czwórki" aniżeli z klasyki ery PSone. Czy zatem można określić REvelations mianem survival horroru? Moim zdaniem nie, gdyż posiada system checkpointów i nie wymaga manulanego zapisywania stanu gry. To przygodówka akcji ze straszącymi motywami i feelingiem walki o przetrwanie, niestety z kilkoma przegięciami, takimi jak strzelaniny na szynach czy sekwencje totalnej rozwałki w świetle dnia. Przeciętnie wypada również bestiariusz, na który składają się przede wszystkim zarażone wirusem T mutanty Ooze, występujące w kilku odmianach. Lepiej zaprojektowano za to starcia z bossami, zwłaszcza z blondwłosą Rachel mniej więcej w środku gry, gdy na przemian jestśmy łowcą i zwierzyną.

AAA z 3DS-a

Z racji pierwotnej platformy docelowej, jaką był 3DS, kampanię podzielono na dwanaście odcinków, z których każdy - tak samo jak w serialu telewizyjnym - rozpoczyna się od krótkiego wprowadzenia, streszczającego najważniejsze wydarzenia z poprzedniego epizodu. Takie rozwiązanie na konsolach stacjonarnych sprawdziło się zarówno w Alan Wake, jak i Until Dawn, a Capcom wcale nie zrobił tego gorzej. Na koniec rozdziału system podsumowuje nasze osiągnięcia oceną, tak samo jak w japońskich slasherach pokroju Bayonetty. W trakcie zabawy wykonujemy głównie dwie czynności: strzelamy do bioorganicznych adwersarzy i szukamy kluczy do kolejnych drzwi. Arsenał wypada dość standardowo, choć pukawki możemy ulepszać wedle własnego uznania. W "piątce" gracze narzekali na brak możliwości jednoczesnego poruszania się i strzelania, tutaj na szczęście ten problem nie występuje, co jest o tyle ważne, że na zwiedzaniu klimatycznych wnętrz Queen Zenobia spędzamy lwią część czasu. Zagadki w duchu tych z klasycznych odsłon Resident Evil nie występują prawie w ogóle, zamiast tego najczęściej poszukujemy porozrzucanych po pokładzie kluczy lub kodów dostępu. Nie musimy więc przebijać się na drugą część statku po to, by popchnąć akcję do przodu, chociaż zaglądać w każdy kąt warto ze względu na specjalny skaner o nazwie Genesis, który umożliwia wykrycie i zbadanie śladów w obrębie kilku metrów. W ten sposób pozyskujemy medykamenty w formie apteczek i zielonych roślinek, dodatkową amunicję czy niezwykle przydatne granaty. Twórcy zaimplementowali również kilka sekwencji "pływanych", które nie frustrują i skutecznie urozmaicają rozgrywkę.

Wątek fabularny oferuje całkiem sporo atrakcji, zaś dla osób, które chciałyby więcej postrzelać, producent przygotował dodatkowy tryb. Szturm oferuje zabawę zarówno offline, jak i online, gdzie samotnie lub w towarzystwie drugiego gracza napieramy do przodu, faszerując ołowiem znanych z kampanii przeciwników w lokacjach wyciętych z trybu fabularnego. Poziom wyzwania rośnie z każdym etapem, lecz wraz z postępami w grze zwiększa się poziom doświadczenia naszej postaci, możemy rozbudowywać swój arsenał, robiąc zakupy w sklepie, czy modyfikować swój sprzęt na nieco innych zasadach niż w kampanii. W wersji na PlayStation 4 i Xboksa One producent dorzucił kilka pomniejszych DLC ze starszych wydań, zaimplementował nieznaną wcześniej lokację do trybu Szturm, przygotował dodatkowe konfiguracje kontrolera (w sumie są aż cztery), dodał nowe trofea/osiągnięcia i rzecz jasna dopieścił grę w kwestii oprawy. Efekt końcowy rewelacyjny nie jest, lecz należy pamiętać, że na dobrą sprawę otrzymujemy po prostu ulepszoną wersję produkcji z 3DS-a. Ogrywaliśmy już na tej generacji tytuły przeniesione ze starszych handheldów (Final Fantasy Type-0 HD, Kingdom Hearts 3D) i na ich tle REvelations wypada przyzwoicie, głównie za sprawą szczegółowych modeli postaci wiodących, wysokiej rozdzielczości oraz kilku sztuczkom z oświetleniem. Mimo wszystko uboga geometria obiektów, niskiej jakości tekstury i słabo animowane postaci na każdym kroku przypominają nam, że prawdziwym domem REvelations jest leciwa kieszonsolka Nintendo. Mocnym punktem gry jest za to pełna podniosłych utworów ścieżka dźwiękowa - wspominałem już, że autorzy traktują swój tytuł śmiertelnie poważnie?

Dobrze, siadaj, 3+

Czasy się zmieniły. Ponad cztery lata temu przyznałem REvelations w wersji na PS3/X360 ocenę o punkt wyższą, rekomendując produkcję Capcomu jako dobrą odtrutkę po "szóstce". Jednakże od tamtej pory w gatunku przygodówek akcji oraz survival horrorów zaszły duże zmiany, a po debiutach takich dzieł, jak The Last of Us, The Evil Within, Alien: Isolation czy Resident Evil 7: Biohazard, REvelations spadło z hukiem do drugiej ligi.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Resident Evil: Revelations

Atuty

  • Czuć survivalowego ducha
  • Eksploracja Queen Zenobia
  • Serialowa formuła
  • Tryb "Szturm"
  • Jak na grę z 3DS-a - niezła oprawa

Wady

  • Uproszczona rozgrywka z 3DS-a
  • Mnóstwo naleciałości z handhelda
  • Zbyt duży nacisk na akcję
  • Nowe postacie, żenujące dialogi
  • Bestiariusz

Wciąż niezła przygodówka akcji w oparach horroru, lecz na posiadaczach PS4 i XOne leciwy blockbuster z 3DS-a dużego wrażenia nie zrobi.
Graliśmy na: PS4

Michał Włodarczyk Strona autora
cropper