Dragon Quest Heroes II - recenzja gry

Dragon Quest Heroes II - recenzja gry

Michał Włodarczyk | 02.05.2017, 20:46

Dragon Quest powrócił na Zachód w wielkim stylu. Po wielu suchych latach, gracze nie znający japońskiego mogli w ostatnim czasie położyć ręce na wyśmienitych remake'ach "piątki" i "ósemki" z 3DS-a, a posiadacze PS4 cieszyli się zaskakująco udanymi spin-offami - Builders oraz Heroes. Czy za sprawą sequela tej ostatniej pozycji seria podtrzymała dobrą formę?

Wydane u nas w październiku 2015 roku Dragon Quest Heroes było owocem kolaboracji dwóch dużych producentów, Square Enix i Omega Force. Autorzy popularnego cyklu Dynasty Warriors wymyślili sposób, by do serii jRPG przyciągnąć także miłośników gier akcji. Pomysł był prosty - tworzymy grę podobną do Dynasty/Samurai Warriors, tyle że z "nakładką" Dragon Questa. Eksperyment udał się już wcześniej w Hyrule Warriors na Wii U, tytule inspirowanym The Legend of Zelda. DQ Heroes wyszło im nawet jeszcze lepiej - był to chyba jedyny tytuł "na siedem", z którym na PlayStation 4 spędziłem aż tyle czasu. Bezpośrednia kontynuacja ukazała się w Japonii w maju 2016, zatem niespełna półtora roku po debiucie oryginału. Dragon Quest Heroes II dotarło do nas z prawie rocznym poślizgiem, jednak warto było czekać, gdyż jest to produkcja pod każdym względem lepsza od pierwowzoru.

Dalsza część tekstu pod wideo

Taki sequel to ja rozumiem!

Akcja "dwójki" rozgrywa się w innej wersji DQ-owego świata niż oryginał. Tutaj kontynent podzielony jest na siedem królestw, współistniejących w pokoju od ponad tysiąca lat. Pewnego dnia król jednego z państw zostaje zamordowany, na skutek czego rozpoczyna przepowiedziany w proroctwie wielki konflikt. Dość przypadkowo w centrum wydarzeń znajdują się Teresa i jej kuzyn Lazarel, którzy łączą siły z bohaterami numerowanych odsłon Dragon Quest, by poznać tożsamość zabójcy króla i zapobiec eskalacji konfliktu. Brzmi znajomo? Japońscy scenarzyści bez wątpienia przeczytali Grę o Tron, tyle że w kolorowym świecie Akiry Toriyamy nie zobaczycie tryskającej krwi, scen seksu, nie spotkacie również seksualnych dewiantów. To prosta, zabawna historia o przyjaźni i wspólnym wysiłku w walce o lepsze jutro, bardziej złożona i interesująca niż w poprzedniej odsłonie. Zanim obejrzymy prolog, musimy się zdecydować, która postać będzie tą wiodącą - Lazarel czy Teresa - a następnie nadać jej imię. Ja siedem królestw ratowałem jako różowowłosa Michalina, lecz fanów serii bardziej ciekawią gościnne występy kultowych postaci z kanonicznych odcinków cyklu. Autorzy nie poszli na łatwiznę, transferując z pierwszego Heroes tylko kilka postaci, m.in. Jessicę, Mayę i Terry'ego. By nie psuć nikomu niespodzianek, wspomnę tylko, iż jako grywalne postaci występują Angelo, Carver, Gabo czy Maribel. Posiadacze save'ów z "jedynki" oraz DQ Builders mogą w dodatku liczyć na małe bonusy, takie jak stroje Luceusa i Aurory, kostiumy z leciwego Dragon Quest czy młot, który dzierżył(a) bohater/bohaterka w Builders. Miło.

Schemat zabawy w poprzedniku był bardzo prosty. Z poziomu mapy wybieraliśmy miejsca potyczek, a następnie lądowaliśmy w punktach zapalnych, wybijając wszystkie potwory lub eskortując NPC-a czy broniąc konkretnych obiektów. Przy okazji "dwójki" twórcy postanowili sięgnąć głębiej do jRPG-owego dziedzictwa serii, konstruując świat gry na podobnej zasadzie, co w głównych odsłonach cyklu. Mamy zatem duży HUB w postaci miasteczka, z którego możemy wybrać się w kilku kierunkach. Poziomy są stosunkowo obszerne, pełne tajnych przejść, wrogów, NPC-ów w tarapatach czy skarbów, w dodatku bardzo zróżnicowane tematycznie (pustynie, lasy, łąki, góry itp.). Dopiero po kilkuminutowym sprincie (tak, w sequelu postać potrafi biegać) docieramy na mniejsze wycinki mapy, gdzie czekają na nas zadania wątku głównego, tutaj rozpisanego na ok. trzydzieści godzin zabawy. Podobnie jak w "jedynce", możemy skrócić sobie czas przy kolejnych wycieczkach, teleportując się do wybranych miejsc za pomocą błękitnych kryształów, które należy najpierw odszukać i aktywować. I chociaż zastosowana tutaj formuła Dynasty Warriors posiada wiele ograniczeń, deweloperowi udało się względnie urozmaicić misje obligatoryjne. Eskortowanie postaci niezależnych i obrona specyficznych punktów na mapie występują zdecydowanie rzadziej, zamiast tego autorzy proponują "odpoczynek" w postaci prostych zagadek z przełączaniem mechanizmów, zadań skradankowych (nie irytują tak, jak w Gravity Rush 2) czy poszukiwań postaci/przedmiotu. Czasami na polu bitwy spotykamy NPC-ów, którzy zlecają nam zadania fakultatywne, za wykonanie których nagradzani jesteśmy punktami doświadczenia i wartościowymi przedmiotami.

Akcja!

Nowych systemów i usprawnień jest zdecydowanie więcej. Rozbudowano klasy postaci, dzięki czemu każdego bohatera można rozwijać w kilku aspektach. W każdej chwili można też "zresetować" postać i doskonalić ją od nowa w innej profesji. Oręż w dalszym ciągu kupujemy i sprzedajemy u kowala, warto jednak wykonywać side-questy zlecane przez wędrownego krasnoluda, gdyż wówczas sklep jest lepiej zaopatrzony. Wprowadzono postać mistrza, który wyglądem przypomina Tao Pai Pai z Dragon Balla (w polskiej wersji - Kryminator) - w zależności od postępów na polu walki uczy nas nowych zagrań, np. wzmocniony atak mieczem z powietrza, większe obrażenia za ciosy zadanie z tyłu itd. Zmieniono system alchemii, gdyż teraz nie tworzymy nowych przedmiotów, tylko wzmacniamy właściwości już istniejących. Pieniądze za określoną liczbę ubitych potworków odbieramy w miejskiej kasie, za pośrednictwem pewnej pani możemy wymieniać się przedmiotami z NPC-ami, trofea zdobyte w systemie PlayStation przekszatałcamy w tzw. mini-medale, za które następnie dokonujemy zakupów u komicznie wyglądającego demona. W mieście rezyduje również osobliwy duch, który potrafi zmieniać wygląd oręża oraz kostiumy, autorzy przygotowali także kilkadziesiąt misji pobocznych, w dalszym ciągu prostych i krótkich (przynieś, zabij, pozamiataj), lecz bardziej urozmaiconych (pokonaj potwora w konkretnym miejscu, wykonaj zadanie w określonym czasie itp.). Dodajmy do tego rozbudowane opcje rozwoju postaci (drzewko umiejętności, orby o różnych właściwościach, trzy przedmioty w kieszeni), wpływ pogody na występowanie potworów i skuteczność ataków magicznych, a okaże się, że gdyby zamienić system walki na turowy, DQ Heroes II byłoby bardziej godne numerka niż handheldowa "dziewiątka" czy sieciowe Dragon Quest X.

Przy mechanice walki twórcy na szczęście nie majstrowali, gdyż system ten w oryginale sprawdzał się świetnie, a w kontynuacji doczekał się tylko drobnych szlifów (zalecam wyłączyć w opcjach auto-aim). Ponownie walczymy w czteroosobowej drużynie, o składzie której decydujemy przed misją - w dowolnym momencie możemy kierować każdą postacią. I choć obłożenie komend na padzie wygląda tak samo, bohaterowie mają swoje mocne i słabe strony. Kluczem do sukcesu jest wytypowanie takiego kwartetu, z którego każdy wojownik potrafi walczyć w nieco odmienny sposób. System walki jest mało skomplikowany i widowiskowy (ataki specjalne odpalane po naładowaniu paska energii to uczta dla oczu), nie ma w sobie nic z japońskich slasherów w stylu Bayonetty czy Devil May Cry, lecz taki właśnie miał być. Mimo wszystko sprawne operowanie unikiem i blokiem jest niezbędne, by odnosić sukcesy, zwłaszcza że poziom wyzwania jest wyższy niż w pierwowzorze. Przez większość czasu gra jest dobrze zbalansowana, lecz niekiedy producent przesadza, po - zdawałoby się - finałowej fali przeciwników, wrzucając jeszcze jedną, zdecydowanie potężniejszą. Ogromni adwersarze, którzy w "jedynce" puentowali poszczególne rozdziały, tutaj występują jako sub-bossowie. W takich sytuacjach pomocne okazują się monety z podobiznami potworów, które aktywowane, sprawiają, że wrogowie walczą po naszej stronie lub - co jest nowością - na pewien czas sami stajemy się maszkarą. Jeśli trening i pakowanie postaci nie wystarczą, zawsze możemy zwrócić się o pomoc do innych graczy. W Heroes II zaimplementowano moduł sieciowej kooperacji, dzięki czemu każdą batalię w misjach fabularnych, jak również opcjonalne lochy, możemy zaliczyć w towarzystwie żywych kompanów! Tego elementu w pierwowzorze brakowało mi najbardziej.

Będziesz pan zadowolony

Dragon Quest Heroes II działa w oparciu o tę samą technologię, co część poprzednia, zatem uboga geometria obiektów i pustawe mapy w dalszym ciągu nie robią pozytywnego wrażenia. Jasnych punktów jest jednak znacznie więcej niż minusów. Mangowy art-style i żywa kolorystyka nie mogą się nie podobać, modele postaci i potworków wykonano bardzo starannie, charakterystyczne menusy i czcionki "robią", loadingi praktycznie nie istnieją, a animacja trzyma sześćdziesiąt klatek na sekundę, nawet gdy na ekranie trwa ogromna bitwa z udziałem ponad setki jednostek. Ponownie zawiodłem się za to oprawą muzyczną. O ile znajome sample dźwiękowe czy kultowy motyw przewodni są tutaj obecne, tak zabrakło mi utworów z kanonicznych odsłon, głównie z rewelacyjnej "ósemki". Fajnie, że wydawca kolejny raz zamieścił na krążku dwie ścieżki dialogowe - angielską oraz japońską. Osobiście nie wyobrażam sobie, by postaci nie mówiły oryginalnymi głosami.

Nie spodziewałem się, że obecnie w ciągu kilkunastu miesięcy można przygotować kontynuację solidnej gry, która okaże się zdecydowanie lepsza od oryginału. Autorom Dragon Quest Heroes II to się jednak udało, ba!, za jednym zamachem załatwili jeszcze dwie inne kwestie. Stworzyli najlepszą wariację w temacie Dynasty Warriors, a także najlepszy spin-off Dragon Questa! Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak dalej cieszyć się grą i czekać na zachodnią premierę DQ XI.

PS. Recenzja dotyczy edycji na PlayStation 4 oraz Steam. Wersje na PS3, PS Vita i Switch ukazały się tylko w Japonii i nie posiadają tłumaczenia na język angielski.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dragon Quest Heroes II

Atuty

  • Miodna, ultrapłynna rozgrywka
  • Mnóstwo grania
  • Rozbudowana w stosunku do "jedynki"
  • Masa większych i mniejszych usprawnień
  • Sieciowa kooperacja
  • Atmosfera, fanserwis
  • Japońska ścieżka dialogowa

Wady

  • Nagłe skoki poziomu trudności
  • Mimo usprawnień - duża potwarzalność zadań
  • Nijaka oprawa muzyczna

Najlepsza wariacja w temacie Dynasty Warrios, a jednocześnie najciekawszy spin-off serii Dragon Quest.
Graliśmy na: PS4

Michał Włodarczyk Strona autora
cropper