Resident Evil 6 HD - recenzja gry

Resident Evil 6 HD - recenzja gry

Roger Żochowski | 26.04.2016, 22:28

Resident Evil 6 już w momencie premiery był przez część fanów uważany za jedną z najsłabszych, numerowanych odsłon serii. Mimo to Capcom nieźle zarobił na swojej flagowej marce i po kilku latach postanowił wydać remastera. To zdecydowanie najlepsza dostępna wersja gry, ale wciąż strasznie archaiczna i nierówna.

Zacznijmy jednak od pozytywów. Największą zaletą szóstki jest ogromna kampania, która starcza na ponad 20 godzin walki z bioterroryzmem i rozprzestrzeniającym się po świecie wirusem. Cała historia została ukazana z czterech różnych perspektyw przeplatających się i oferujących nieco inny typ rozgrywki. Wybierając scenariusz Leona i partnerującej mu Helenki dostajemy najlepszy kawałek tortu nawiązujący do klasyki serii. Klimatyczny, survivalowy i stawiający na walkę z zombiakami w kultowym Raccoon City. Kampania Chrisa Redfielda to już nieco inna bajka. Chowanie się za osłonami, ciągła wymiana ognia i efektowne skrypty - bliżej tu do Call of Duty w TTP niż klasycznego horroru. Jeszcze gorzej wypada nastawiony na QTE oraz walkę wręcz wątek Jake’a Mullera, syna Alberta Weskera, któremu partneruje Sherry Birkin z Resident Evil 2. Całość uzupełnia kampania Ady Wong nastawiona na większą ilość zagadek i skradanie się. Co ważne w przeciwieństwie do wersji na poprzednią generację, Ada jest dostępna w menu od samego początku gry i jej historię można prześledzić w trybie kooperacji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Efektowny teledysk

Na plus warto też zaliczyć ciekawy, choć nieco udziwniony system rozwoju postaci, oraz widowiskowość kolejnych scen napędzających kiczowatą - nawet jak na standardy serii - fabułę. Mimo takiej różnorodności samo strzelanie jest strasznie archaiczne, a korzystanie z osłon i walka w zwarciu - toporne. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że to pierwsza odsłona, w której można chodzić i strzelać jednocześnie. Normalnie rewolucja pełną gębą. Liniowe poziomy ograniczone przez stojące na drodze elementy otoczenia czy niewidzialne ściany, mają się w remasterze bardzo dobrze. Tutaj jakakolwiek zmiana wymagałaby przebudowania całych poziomów, a to już za dużo jak na obecne capcomowe standardy. Popracowano za to nad sekwencjami QTE, które są łatwiejsze w egzekwowaniu i mamy na nie nieco więcej czasu. Usprawniono też sterowanie podczas sekcji, w których przejmujemy kontrolę nad pojazdami. Ponadto na PS4 niektórymi opcjami możemy teraz zarządzać za pomocą touchpada, co jest akurat bardzo wygodne. 

Wciąż jednak aby odpalić sekwencje wykańczające wroga, musimy poczekać aż zapali się stosowna ikonka. Strasznie to irytuje w ferworze walki i następujących po sobie skryptach. Dzięki podbiciu animacji do 60 klatek (na PS4 nic nie zwalnia, na XONE czasami potrafi chrupnąć), sterowanie stało się bardziej intuicyjne, co oczywiście trzeba zaliczyć na plus. Zwolnienia animacji na poprzedniej generacji powodowały często opóźnienia reakcji kontrolera. Teraz dzięki temu, że wszystko chodzi płynnie, strzelanie i celowanie do zombiaków stało się bardziej precyzyjne i sprawia większą frajdę.

Miejscami zmieniono trochę oświetlenie, usprawniono też modele postaci, które zwłaszcza na cut-scenkach prezentują się przyzwoicie. Natywna rozdzielczość 1080p na obu konsolach również poprawiła odbiór gry. Obraz stał się bardziej ostry, a denerwujący w pierwowzorze blur pudrujący ograniczenia techniczne PS3 i X360 został praktycznie wyeliminowany. Niestety w większości przypadków nie pokuszono się o nowe tekstury, a jedynie podbito ich rozdzielczość. Biorąc pod uwagę fakt, że pierwotnie zaprojektowano je z myślą o 720p, przy bliższym kontakcie na wierzch wychodzą wszystkie niedociągnięcia. Po prostu widać jak na dłoni, że to gra z poprzedniej generacji, która na domiar złego nie była jej szczytowym osiągnięciem.

[ciekawostka]

Co dwie głowy to nie jedna

Niewątpliwą zaletą szóstki jest fakt, że każdą z kampanii możemy ukończyć w kooperacji korzystając ze splitscreena lub pomocy znajomych z sieci. Niewiele gier pozwala dziś na kanapowe granie, więc warto to docenić. Względem pierwowzoru poprawiono trochę matchmaking, więc łatwiej jest odpalić poszczególne tryby. Wybierając w kampanii Custom Match możemy teraz szukać poszczególnych bohaterów, bez konieczności wyboru konkretnego rozdziału. Problemem jest jednak fakt, że czasami ciężko jest znaleźć osoby chętne do gry. Zdarzało się, że łączyło mnie z sieciowym partnerem błyskawicznie, bym innym razem czekał nawet 10 minut.

Cieszy za to fakt, że w grze znalazły się wszystkie wydane paczki DLC wliczając w to 6-osobowe tryby sieciowe. I tak w Siege Mode gracze zostają podzieleni na dwie drużyny (zombie vs bohaterowie) starające się odnaleźć na mapie agenta BSAA i w zależności od frakcji ochronić go lub zabić. W Predator Mode jeden z graczy wciela się w potężnego Ustanaka, następcę Nemesisa, podczas gdy reszta stara się ukatrupić bydlaka. W Survival mamy klasyczny deathmatch z tą różnicą, że polegli gracze zamieniają się w zombie i wracają na plansze. Z kolei Onslaught to swoista horda, gdzie dwie drużyny muszą przetrwać kolejne fale ataków zombie mogąc sobie nawzajem utrudniać zadanie. W pakiecie znalazły się też dodatkowe mapy to znanego fanom trybu The Mercenaries, bonusowy poziom trudności oraz możliwość odblokowania podczas gry klasycznych retro-kostiumów, które pierwotnie dostępne były w usłudze ResidentEvil.net. Doliczając do tego content dostępny od momentu premiery - zawartość daje radę. 

Leo, why? For money

Fajna zabawa w kooperacji i zróżnicowana kampania sprawiają, że gra ma swoje momenty. Niestety - choć remaster poprawia wrażenia płynące z rozgrywki to niekonsekwencja twórców gry jest na nowych konsolach jeszcze bardziej widoczna. Resident Evil 6 to gra, która w pewnym sensie odcięła się od swojej tożsamości skupiając na całej masie efektownych skryptów i strzelaniu. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby to strzelanie było na tyle rewolucyjne, co swego czasu w Resident Evil 4. Efekt jest taki, że "szóstka" nie zadowala do końca ani fanów klasycznego horroru, ani wielbicieli strzelanek z cover-systemem, ani miłośników skradanek, gdyż w każdym z tych elementów była zacofana już 4 lata temu. Może za to przypaść do gustu fanom gier akcji, Tej jest tu aż nadto. 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Resident Evil 6

Atuty

  • Cztery scenariusze na ponad 20 godzin gry
  • Kooperacyjne zmagania
  • 60 klatek robi dobrą robotę
  • Masa contentu i trybów

Wady

  • Archaizmy gonią archaizmy
  • Zatracenie tożsamości serii
  • Nierówne kampanie
  • Liniowe poziomy

Capcom specjalnie się nie napocił przy produkcji tego remastera. To najlepsza dostępna na rynku wersja gry, która poradziła sobie z niektórymi bolączkami pierwowzoru, ale w wielu elementach jest niedopracowana i przestarzała.
Graliśmy na: PS4

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper