Recenzja gry: Yakuza 1&2 HD Edition

Recenzja gry: Yakuza 1&2 HD Edition

Michał Włodarczyk | 12.05.2013, 03:36

Wytatuowani twardziele, którzy jednym ruchem ręki zrywają z siebie górną część odzienia. Sceny bohaterskich śmierci w imię wyższych idei. Wreszcie przesiąknięte zwrotami akcji epickie historie i pełne atrakcji Kamurocho. Pierwsze dwie odsłony serii Yakuza były swego czasu powodem do dumy dla posiadaczy PlayStation 2, ale czy w chwili obecnej mogą się przy nich dobrze bawić również właściciele trzeciej stacjonarnej konsoli Sony?

Na początek kilka słów w ramach wyjaśnienia. Yakuza 1&2 HD Edition to składanka dwóch odrestaurowanych klasyków z Czarnuli, czyli nic innego, jak kolejny odcinek serialu pt. Classics HD. Problem w tym, że Sega nie zdecydowała się wydać zestawu poza granicami Kraju Kwitnącej Wiśni, dlatego jedyną dostępną na rynku wersją jest japońska. Oznacza to, iż poza głównym menu, po którym swobodnie mogą przemieszczać się osoby znające język królów, cała reszta zrozumiała jest tylko dla Japończyków i osób władających mową potomków samurajów. W związku z tym polscy gracze, którzy chcieliby zacząć przygodę z serią od dwóch pierwszych części na PS3, powinni jednak najpierw zapoznać się z „trójką”, gdzie na zgrabnie zmontowanych filmikach można prześledzić fabułę starszych odsłon. Wówczas powrót do początków serii nabiera sensu, gdyż wiemy już, o co się w tym wszystkim rozchodzi. Zaciąć się tutaj praktycznie nie sposób, ponieważ w 95 procentach przypadków fioletowy symbol na mapie informuje nas, gdzie powinniśmy się udać i co zrobić, by popchnąć akcję do przodu.

Dalsza część tekstu pod wideo

"Nie ma miejsca dla więcej niż jednego smoka"

O fabule wspomniałem nie bez powodu, gdyż to właśnie opowiedziane z rozmachem historie zwaśnionych ze sobą rodzin są motorem napędowym produkcji Amusement Vision. Dzielnica Kamurocho, wzorowana na tokijskiej Shinjuku-Kabukicho, to domena klanu Tojo, zrzeszającego kilkadziesiąt gangsterskich rodzin, w tym Dojima, do której należy główny bohater obu gier - Kazuma Kiryu. Zasługi „Smoka Dojimy” dla familii pozwalają założyć mu własną, jednak sprawy poważnie się komplikują, gdy jego największy przyjaciel, Nishiki, zabija swojego bossa, który próbował zgwałcić przyjaciółkę obojga, piękną Yumi. Protagonista winę bierze na siebie i trafia na dziesięć lat za kratki. Gdy wychodzi na wolność, świat wygląda zgoła inaczej. Zmieniły się nie tylko Kamurocho i klan Tojo, lecz także sam Nishiki. Akcja „dwójki” w prostej linii kontynuuje historie poprzedniczki i przeskakuje rok w przyszłość. Kazuma musi po raz kolejny sięgnąć ku swoim mafijnym korzeniom, stając pośrodku wojny dwóch rodzin z Tokio i Osaki. Terada - przyjaciel Kiryu - prosi mężczyznę o wsparcie, a chwilę potem ginie na jego oczach. Dochodzi do wojny dwóch smoków, Kazumy z Ryuji Godą (zwanym „Smokiem Kansai”), z której tylko jeden wyjdzie cało.

 

Mógłbym wiele napisać o fabule pierwszej i drugiej części Yakuza, jednak nie chciałbym zepsuć zabawy tym z Was, którzy dopiero zamierzają zapoznać się z tymi pozycjami. A zapewniam, że warto. Historie w grach z tej serii rozpisane są zwykle pod jedną tezę, która zostaje wyłożona w emocjonującym finale. Liczne szarpaniny i starcia z ogromną liczbą przeciwników nasuwają skojarzenia z filmami klasy B produkowanymi w Hong Kongu, znajdziemy tu także kilka przegiętych motywów rodem z anime (vide złoty zamek w „dwójce”). Mimo tego, zarówno jeden, jak i drugi tytuł, poruszają dojrzałe tematy, w dodatku twórcy często mrugają w kierunku gracza, chcąc się upewnić, czy ten aby na pewno rozumie konwencję i łapie zasady zabawy w dużych chłopców. Scenariusz Ryū ga Gotoku nie wychodzi wprawdzie poza utarte schematy i napisany jest trochę od linijki, jednakże historia, jaką wymyślono na potrzeby sequela, jest wyśmienita. Słowo „epicka” pasuje tutaj jak ulał, gdyż opowiada o wydarzeniach, jakie miały miejsce na przestrzeni dwudziestu sześciu lat. Spore wrażenie robi też główny antagonista, który aż do finału znajduje się o krok przed Kiryu.

"Odkąd pamiętam, zawsze chciałem być gangsterem"

W wolnych chwilach, gdy nie oglądamy świetnie wyreżyserowanych cutscenek, których na potrzeby obu części nagrano łącznie ok. dziewięć godzin, ogólnie rzecz biorąc poświęcamy się dwóm czynnościom: walce oraz zwiedzaniu miasta. Po opcjonalnej instalacji na dysku twardym konsoli szybkość loadingów wyraźnie wzrasta, dzięki czemu nasza postać błyskawicznie przechodzi z trybu przygodowego do bijatyki. System walki jest prosty i intuicyjny, a z czasem poszerzamy repertuar ciosów Kazumy o nowe zagrania, przydzielając otrzymane po pokonanych oponentach punkty do jednej z trzech statystyk: duch, technika i ciało. Mordobicie w produkcjach Segi to prawdziwa „wolna amerykanka”, pełna szarpania, kąsania głową, przerzutów oraz traktowania przeciwników pięściami i obuwiem. Najwięcej frajdy sprawia jednak efektowne dobicie oprycha, które możemy wykonać, gdy w czasie potyczki napełni się niebieski wskaźnik Soul. Cwaniaczków możemy okładać różnymi przedmiotami i elementami otoczenia, choć system czasami źle interpretuje nasze działania, przez co zamiast podnieść leżącą pod stopami katanę, chwytami klienta za gardło. Tego typu kwiatków najwięcej jest w pierwszej odsłonie, która dodatkowo irytuje katastrofalnym systemem lockowania (przydałaby się możliwość przerwania wyprowadzanego ciosu). Na szczęście w kontynuacji wyeliminowano ten błąd, implementując przy okazji mnóstwo nowych animacji i sposobów na rozprawienie się z innymi członkami yakuzy.

 

Pokonanie co silniejszych bossów (którym towarzyszą niezłe sekwencje Quick Time Events) na normalnym poziomie trudności byłoby dość trudnym zadaniem, gdyby nie to, że Kazuma może nosić przy sobie różne przedmioty. Autorzy przewidzieli dwanaście dostępnych slotów, dziewięć na preferowane przez nas, a także trzy na broń. Regenerujące pasek zdrowia i energii napoje zbieramy na miejscach walki, dostajemy w ramach przeprosin od zaczepiających nas na ulicy świrów lub ostatecznie kupujemy w sklepach. Na terenie Kamurocho (w „dwójce” również w Osace) możemy natknąć się na prawdziwe sieci sklepów, takie jak Don Quixote czy Poppo. Napakowane szczegółami i różnymi smaczkami ulice rozrywkowej dzielnicy przemierzamy „z kapcia”, a ilość pomieszczeń, do których możemy wsadzić nos, jest całkiem zadowalająca. Z racji tego, iż w Yakuza 1&2 HD zagrać można tylko po japońsku, wykonywanie licznych zadań pobocznych jest bardzo utrudnione. Rekompensują to jednak inne atrakcje, których mamy tutaj prawdziwe zatrzęsienie. Szukanie kluczy do skrytek pocztowych, walki w turnieju Goro Majimy, kręgielnia, golf, shogi, maszyny hazardowe czy salon arcade Segi potrafią wyrwać z życiorysu wiele godzin. Nawet jeśli odpuścimy sobie wszystko inne poza wątkiem głównym, przejście „jedynki” powinno zająć nie mniej niż 13 godzin, a zaliczenie znacznie usprawnionego sequela - ok. 16 godzin.

"Nigdy nie jest za późno, by zacząć wszystko od początku"

Pod względem oprawy graficznej edycja HD dwóch odsłon Yakuzy to jedne z lepszych pozycji, jeśli chodzi o reedycje gier z PlayStation 2. Wypełnione wysokiej jakości teksturami środowisko gry odwzorowujące wygląd ulic Tokio i Osaki pozwala doświadczyć klimat japońskich miast bez konieczności ruszania się sprzed telewizora. Programiści sprawili, że wszystko jest teraz gładkie niczym pupa niemowlęcia, niestety kilka elementów nie zmieniło się wcale. O ile na zewnątrz Kamurocho robi wrażenie, tak spora część mniejszych lokacji straszy prostotą i brakiem designarskiego polotu. Wyciosane z drewna twarze przechodniów kontrastują ze świetnie wykonanymi facjatami postaci wiodących, szkoda też, że animację biegu Kazumy zmieniono dopiero w piątej części. Gry śmigają za to w płynnych trzydziestu klatkach na sekundę i obsługują rozdzielczość 1080p. Pochwalić muszę warstwę audio, wykonanie której stoi na wysokim poziomie. Wprawdzie wiele kwestii mówionych nie zostało zdubbingowanych, jednak gdy japońscy seiyuu dochodzą już do głosu, nie ma wątpliwości, z jakiego kraju pochodzą mistrzowie w tym fachu. Autentyczne głosy gwaru z azjatyckich ulic zmieszane z dobywającymi się z głośników piosenkami znacznie podbijają wczuwkę, nie wspominając o świetnym soundtracku na czele z utworem „As a man, as a brother”.

 

Domyślacie się zapewne, że jestem fanem Yakuzy i właśnie dlatego zainwestowałem niecałe 120 zł w import. Miłośnikom serii Toshihiro Nagoshiego, którzy pragną raz jeszcze ograć dwie pierwsze części, polecam tę składankę z całego serca, gdyż bariera językowa nie stanowi w tym przypadku przeszkody, by cieszyć się odświeżonymi klasykami z PS2. Osoby te mogą spokojnie dodać sobie do oceny końcowej jedno oczko, z kolei tym z Was, których w jakimś stopniu zainteresowałem Yakuza 1&2 HD Edition, polecam ograć dwie ostatnie numeryczne odsłony. Być może przypadną Wam do gustu i będziecie chcieli sprawdzić, od czego legenda Kazumy Kiryu się zaczęła.

 

PS. Wykorzystane w tekście cytaty pochodzą oczywiście z Yakuza i Yakuza 2.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Yakuza 1&2 HD Edition

Atuty

  • dwie świetne gry w cenie jednej
  • wciągające historie
  • miodny system walki
  • liczne atrakcje
  • doskonały japoński dubbing
  • odświeżona oprawa graficzna

Wady

  • felery w mechanice
  • animacja postaci
  • miejscami słabiutkie tekstury
  • umowności

Obowiązkowa pozycja dla fanów serii! Dwie pierwsze części Yakuzy w HD niewiele ustępują późniejszym odsłonom.

Michał Włodarczyk Strona autora
cropper