Recenzja gry: Nova-111

Recenzja gry: Nova-111

Igor Chrzanowski | 22.10.2015, 07:00

Współczesne możliwości dają młodym, często niedoświadczonym pasjonatom gier wideo ogromne szanse na zaistnienie w naszej branży, za sprawą prężnie rozwijającego się sektora tak zwanych indyków. Niestety to błogosławieństwo bywa również przekleństwem. Niesłychanie trudno jest bowiem spośród setek średniaków i najzwyczajniejszych badziewi, wyłowić małe perełki, które nie mają zbyt dużego budżetu na marketing, a zasługują na swoje 5 minut sławy. Czy zatem Nova 111 jest warta Waszej uwagi?

Gdy dostałem kod na wyżej wspomnianą grę, byłem dosyć zdziwiony tym, że kompletnie jej nie kojarzyłem – a codziennie ślęczę na kilkunastu stronach i kanałach poświęconych grom wideo. Nawet na takich, które traktują wyłącznie o sektorze indie. Aby zatem przygotować się do zabawy sprawdziłem, czy na naszych łamach pojawiła się jakakolwiek wzmianka o Novie – okazuje się, że kiedyś Wojtek pisał kiedyś o trailerze produkcji przygotowywanej przez Funktronic Labs.

Dalsza część tekstu pod wideo

Po ściągnięciu małego pliku danych rozpocząłem swą kosmiczną podróż małym, intrygującym stateczkiem skonstruowanym przez „Doktora Naukę”, którego głównym celem stało się uratowanie grupy zaginionych naukowców. Tym zwięzłym zdaniem można streścić przedstawioną nam fabułę. Ot zostajemy postawieni przed faktem dokonanym i bez zbędnych wprowadzeń, wyruszamy na poszukiwania. Aby nadać rozgrywce nieco humoru, przez całą grę będziemy czytali dosyć zabawne komentarze naszego protagonisty, dotyczące otaczającego nas świata, a także napotykanych zdarzeń. Ponadto prawie każdy uratowany naukowiec, bądź gadający zwierz, podziękuje nam z tak zwanym przymrużeniem oka.

Jak to zazwyczaj bywa w produkcjach niezależnych, historia jest tylko pretekstem do zaprezentowania odbiorcom swojego innowacyjnego pomysłu na zabawę, który w tym przypadku polega na połączeniu elementów gier logicznych z mechaniką turową, wzbogaconą o niektóre akcje dziejące się w czasie rzeczywistym.

Przemierzając wszystkie trzy planety, z których to każda składa się z 5 poziomów rozłożonych na trzy fazy, poruszamy się tylko i wyłącznie w turach. Jeden ruch sprawia, że licznik w prawym dolnym rogu przeskakuje niczym „klikacz” spojrzeń Axe. Oddane do naszej dyspozycji mapki zostały pokryte siatką, ograniczającą zakres naszych możliwości, dzięki czemu twórcy mogli pokusić się o bardzo ciekawe zagadki, zmuszające nas do intensywniejszego myślenia.

Bardzo dużą zaletą Nova-111 jest ciągła różnorodność. Praktycznie co kilka minut poznajemy nowe mechanizmy rozgrywki, moce naszego statku, a także rodzaje wrogów. Co z kolei sprawiało, iż miałem coraz większą chęć zobaczyć, co takiego ciekawego autorzy gry przygotowali dla mnie tym razem. Podróżując przez planetę skalistą poznamy pierwsze zasady, podstawowe stworki oraz w przyjemnej atmosferze przekonamy się, że w tej produkcji najważniejsze jest główkowanie.

Zagadki z czasem stają się coraz trudniejsze, bardziej złożone i fajnie urozmaicone. Pierwsze z nich polegają głównie na ominięciu jakiejś przeszkody, bądź ewentualnym przeprowadzeniu walki tak, aby nie stracić dużo punktów życia. Później zaś dochodzi zabawa przenikającymi się wymiarami, czasem, a nawet i połączeniem wszystkich poznanych do tej pory czynników, przy jednoczesnym wymuszeniu na nas sprawnego refleksu.

Ekipie Funktronic Labs naprawdę należą się brawa za pracę, jaką włożyli w to, aby co kilka chwil zaskakiwać nas coraz to lepszymi bajerami. Ratując naukowców napotkamy również wiele kosmicznych stworzeń. Na początku stanie przed nami różowy potworek atakujący sąsiednią kratkę siatki, następnie wpadniemy na istoty szarżujące na wiele sposobów, by w końcu zostać złapanym na lepką mackę zielonej paskudy, która niepuści nas dopóki nie zginie. Prawdziwa zabawa zaczyna się wtedy, gdy przykleimy się do kilku takich maszkar, pompujących w nas w czasie rzeczywistym truciznę, podczas gdy w tym samym momencie jesteśmy pod ostrzałem elektrycznych kulek.

Oczywiście w starciach pomogą nam różne power-upy. W naszym arsenale znajdzie się moc teleportacji o 2 kratki w dowolnym kierunku, strzał o takim samym zasięgu, obszarowa bomba unieruchamiająca oponentów, tarcza ochronna, a także stoper czasu. Niektórymi zasobami trzeba zarządzać rozsądnie, gdyż nie występuje u nich autoregeneracja. Ponadto niemalże wszystkie powyższe wzmocnienia, mają jakieś zastosowanie w rozwiązywaniu zagadek i odkrywaniu sekretów.

Design lokacji to kolejny mocny atut tej produkcji. Wspomniana już przeze mnie planeta skalista przywodzi na myśl amerykański Wielki Kanion, kolejna futurystyczne laboratoria, ostatnia zaś mroczne otchłanie księżyca. Na końcu każdej z nich czekać będzie na nas boss, do którego pokonania trzeba uruchomić kolejne szare komórki. Starcia nie są może aż tak emocjonujące jakbyście sobie to wyobrażali, lecz nadal są fajnym elementem zabawy.

Nie będzie zbyt bolesnym spoilerem to, iż zdradzę, że na końcu przyjdzie nam walczyć z bratem bliźniakiem naszego bohatera. My, jako Doktor Nauka zmierzymy się z Doktorem Zło, którym to możemy przejść grę jeszcze raz w trybie New Game Plus – co niestety nie zmienia absolutnie nic. A szkoda. 

Jak jest graficznie każdy widzi – typowa oprawa towarzysząca produkcjom niezależnym nie wyróżnia się niczym szczególnym. Gorzej jest zaś pod względem muzycznym, całość wypada na tyle blado, że nawet nie pamiętam, czy w tle przygrywała jakaś melodyjka. Zapewne tak, choć bardziej zapamiętałem piski statku, gdy byłem o cal od śmierci.

Niestety tytuł ten nie zdobył takiego rozgłosu na jaki zasługuje. W dedykowanej zakładce PlayStation Store dzieło ma zaledwie 51 „lajków”, co nie zwiastuje satysfakcjonującej sprzedaży nawet dla takiego wydawcy, jakim jest Curve Digital. Pomimo paru mało znaczących wad, nadal jest to produkt solidnie wykonany, pozbawiony błędów technicznych oraz na swój sposób innowacyjnym.

Mało jest przecież gier logicznych korzystających z takich rozwiązań jak Nova-111. Jednakże należy pamiętać, że została ona stworzona przez weteranów rynku indie, którzy swego czasu przyczynili się do powstania serii PixelJunk, dlatego też niemiłą niespodzianką mogą być niektóre braki.

Jeśli zatem w najbliższych promocjach cena zejdzie poniżej poziomu 20-30 złotych, śmiało wyruszcie naukowcom na ratunek, ponieważ warto wspierać takie zespoły jak Funktronic Labs, którym chce się włożyć w swoją pracę nieco serca. Może następnym razem dostaniemy od nich indyka roku?

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Nova-111

Atuty

  • Ciekawa rozgrywka
  • Zagadki
  • Różnorodność

Wady

  • Fabuła?
  • Miałka ścieżka audio
  • Niewyróżniający się styl graficzny
  • Mimo wszystko mogło być lepiej

Jeśli brakuje Wam gier zmuszających do lekkiego wysiłku intelektualnego, a nie macie pod ręką nic innego, śmiało możecie kupić ten tytuł. W innym przypadku poczekajcie na pojawienie się Novy w ofercie PS Plus bądź dużej promocji.
Graliśmy na: PS4

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper