Recenzja gry: Disney Infinity 3.0

Recenzja gry: Disney Infinity 3.0

Wojciech Gruszczyk | 20.09.2015, 08:56

Dawno, dawno temu, w nie tak odległej galaktyce Disney nabył prawa do marki Gwiezdnych Wojen. To wydarzenie odcisnęło znaczące piętno na całym wszechświecie i wielu fanów Anakina Skywalkera wiedziało, że pewnego dnia Myszka Mickey stanie ramię w ramię z nowymi towarzyszami broni. Długo nie musieliśmy czekać na to wydarzenie... Za sprawą Disney Infinity 3.0 wszystko jest możliwe! 

Od 2013 roku systematycznie we wrześniu Disney serwuje zainteresowanym produkcję z gatunku  toys-to-life. Początkowo otrzymaliśmy figurki z takich animowanych produkcji jak Toy Story, Krainy Lodu, Ralfa Demolki… Później do zabawy wkroczyli bohaterowie z Avengersów, Spider-Mana, Strażników Galaktyki i jeszcze kilku innych wyjątkowych światów. Jednak w 2015 roku firma mogła postawić wyłącznie na jedno uniwersum… Nadszedł czas Gwiezdnych Wojen i na dobry początek – przed premierą Battlefronta i oczekiwanego epizodu – otrzymaliśmy zaskakująco dobry tytuł… Szkoda tylko przyjętej formuły, ale na to musimy się godzić sięgając po grę z serii Disney Infinity.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mniej, ale lepiej?

W zestawie 3.0 otrzymujemy grę, czytnik oraz dwie figurki. Zestaw na pierwszy rzut oka nie jest imponujący, ponieważ w poprzednich odsłonach pakiet był bogatszy o przynajmniej jednego bohatera oraz Dyski Mocy. Ten zabieg jest przemyślany, bo tytuł w dniu premiery można wyrwać za 269 złotych, czyli dużo taniej niż poprzednie części. 

Od dnia debiutu zestaw można oczywiście powiększyć o dodatkowe postacie, ale ja w tym tekście chciałbym skupić się wyłącznie na zestawie startowym. Tutaj obok Anakina Skywalkera oraz Ahsoki Tano otrzymujemy świat Zmierzch Republiki, który pozwala poznać ciekawą, wciągającą i co najważniejsze klimatyczną opowieść. Produkcja to przygodowa gra akcji ze sporymi elementami slashera, a sama historia rozpoczyna się niewinnie – Rycerze Jedi są poproszeni o sprawdzenie pewnej fabryki Klonów, ale już po kilku minutach orientujemy się, że to wydarzenie ma drugie a nawet trzecie dno. Z tego powodu podróżujemy po kilku planetach (Tatooine, Geonosis, Coruscant, Naboo), spotykamy znane postacie, rozwiązujemy zadania, biegamy po lokacjach i… Walczymy! Myślicie, że Disney Inifnity to pozycja przeznaczona wyłącznie dla najmłodszych? Błąd! Za system walki odpowiada Ninja Theory, czyli ekipa która ma na swoim koncie między innymi Heavenly Sword, Enslaved: Odyssey to the West oraz DmC: Devil May Cry. Od pierwszego chwycenia w dłoń miecza świetlnego czujemy, że znany zespół maczał w twórczości swoje paluchy. Niezależnie od wybranego bohatera możemy z błogą przyjemnością siekać coraz to mocniejszych przeciwników. Pozytywnym zaskoczeniem jest również poziom trudności, ponieważ deweloperzy zadbali o kilka wariantów zabawy i przy „najtrudniejszym” trzeba się naprawdę namęczyć. To na pewno nie zabawa przeznaczona dla najmłodszych, bo nawet ja miałem sporo problemów z niektórymi etapami.

W starterze mamy do dyspozycji Anakina oraz Ashokę i po ustawieniu figurki na czytniku bohater pojawia się w grze. Jak na typowego slashera przystało podczas pokonywania przeciwników zdobywamy punkty doświadczenia, dzięki którym możemy rozwijać naszych herosów. System może nie jest najbardziej skomplikowany, ale do naszej dyspozycji autorzy oddali cztery drzewka rozwoju, które naprawdę wpływają na zmagania. Może trudno będzie Wam w to uwierzyć, ale przygotowany system walki sprawia, że z tym tytułem powinien zapoznać się każdy fan Gwiezdnych Wojen. W to gra się po prostu bardzo przyjemnie, a zainteresowani mogą zakosztować przyjemnej kooperacji (w opowieści do dwóch graczy – ustawiamy dwie figurki na czytniku).

Mam oczywiście świadomość, że te pozytywne wrażenia są spowodowane uniwersum. Tak, tutaj czuć, że biegamy po lokacjach ze Star Warsów, mamy poczucie dzierżenia w łapie miecza świetlnego, a każde spotkanie ze znanymi postaciami faktycznie cieszy. Gra pod względem grafiki przypomina serial animowany Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów i prezentuje się naprawdę dobrze. Przygotowane animacje są niemal wyjęte z serialu, a podczas rozgrywki obserwujemy ładne lokacje, bohaterów oraz przeciwników. Na uwagę na pewno zasługuje udźwiękowienie, które nie zawodzi - podobnie jak rodzimy dubbing. Produkcja jest w pełni zlokalizowana i jest to dobra wiadomość dla rodziców – od początku możecie integrować swoje pociechy ze Star Warsami.

Tytuł został przygotowany w zasadzie przez pięć zespołów (główni deweloperzy Avalanche Software oraz Ninja Theory, Sumo Digital, Studio Gobo, United Front Games) i można odnieść wrażenie, że projekt od początku do końca jest skrupulatnie przemyślany. Niestety, wszystko co dobre w tym przypadku bardzo szybko się kończy. Historia wystarcza na 4-5 godzin i chociaż bierzemy udział w wyścigu ścigaczy, mamy przyjemność walczyć za sterami myśliwców, a deweloperzy przygotowali sporo zadań dodatkowych, to jednak niesmak pozostaje. Chociaż na pewno warto docenić szybką możliwość ponownego przechodzenia zadań – za każdą misję zbieramy gwiazdki i często trzeba się natrudzić, by zdobyć maksymalną notę, wystarczą jednak 3 klawisze, aby rozpocząć wyzwanie od początku.

Szkoda, że opowieść nie trwa przynajmniej 8-10 godzin, bo wtedy moglibyśmy mówić o naprawdę świetnym projekcie. Jasne, że już teraz Disney zapowiedział kolejne światy, które pozwolą poznać nowe opowieści, ale oczywiście za takie przyjemności trzeba zapłacić. 129 złotych za nową historię oraz dwie figurki? Chętni pewnie się znajdą... A już w październiku debiutuje „Powstanie przeciwko Imperium”.

[ciekawostka]

To dopiero początek przyjemności!

Zmierzch Republiki to na szczęście nie koniec przyjemności dostępnych w Disney Infinity. Dla wielu z Was będzie to dopiero początek, bo standardowo gra jest ogromnym edytorem, w którym możemy tworzyć swoje Place Zabaw. Twórcy przygotowali tym razem świetny poradnik w formie HUB-a, w którym bohaterowie uczą nas wszystkich podstaw tworzenia nowych światów. Musicie jednak mieć świadomość, że nie jest to łatwa zabawa, a raczej wymagająca praca. Efekty są warte każdej spędzonej minuty, chociaż początkowo trudno się połapać we wszystkich opcjach.

Tutaj bez problemu stworzycie planszę do wyścigów, przyjemną platformówkę, czy nawet bardziej ambitną grę logiczną. Wszystko wymaga oczywiście poświęcenia sporo czasu i odpowiedniego wykorzystania narzędzi. Na szczęście wspomniani pomocnicy naprawdę ułatwiają zabawę i dzięki temu wszyscy zainteresowani mogą puścić wodzę fantazji i stworzyć plansze nie z tej ziemi.

Warto wiedzieć, że w trakcie rozgrywki – w kampanii, czy też na Placach Zabaw – zbieramy specjalną walutę, za którą następnie kupujemy nowe przedmioty do edytora. Zabawa sama się nakręca i chcemy grać więcej, by w przyszłości móc tworzyć ciekawsze lokacje. W serii pojawiają się również Dyski Mocy, które zainteresowani kupią za prawdziwą gotówkę, a dzięki którym można wykorzystywać nowe elementy w swoich przyszłych projektach – niestety, twórcy tym razem zrezygnowali z dodawania DM do startera.

Nie będę ukrywał, że najwięcej frajdy dały mi lokacje przygotowane przez twórców i innych graczy. Wskoczyłem w myśliwiec i strzelałem do nadciągających przeciwników, sprawdziłem podróbkę Splatoona, walczyłem z hordami przeciwników machając mieczem świetlnym, wykonałem kilka misji, wcieliłem się w Pac-Mana, wypróbowałem nie do końca dopracowaną platformówkę, aby po chwili wziąć udział w wyścigu z Myszką Miki... Liczba dostępnych atrakcji rośnie z każdym dniem... I trudno się tutaj nudzić. 

Świetnym aspektem całej pozycji jest fakt, że podczas zabawy wciąż rozwijamy posiadanych bohaterów. Po zakończeniu Zmierzchu Republiki nadal mogę uczyć Skywalkera nowych ruchów i zwiększać poziom jego umiejętności. Ponadto na Placach Zabaw istnieje możliwość wykorzystywania figurki z wcześniejszych odsłon i dzięki temu bez problemu bohaterowie Gwiezdnych Wojen mogą połączyć siły z między innymi Avengersami, ekipą Spider-Mana, Strażnikami Galaktyki, Kaczorem Donaldem oraz wieloma innymi postaciami. 

Uważajcie na portfele...

Disney Infinity 3.0 oferuje sporo zabawy, ale musicie wiedzieć, że to dopiero początek wydatków. Trudno nie skusić się na dodatkowe figurki, które notabene zostały wykonane w iście mistrzowski sposób - podobnie jest z nowymi światami, czy też dyskami mocy. Te pierwsze pozwolą nam poznać kolejne świetne historie, zaś w przypadku tych drugich otrzymacie nowe elementy do Placu Zabaw.

Zmierzch Republiki to bez wątpienia jedna z najlepszych ostatnich produkcji ze świata Gwiezdnych Wojen i jednocześnie dobra rozgrzewka przed kolejnymi produkcjami. Żałuję, że twórcy nie zaoferowali nam dłuższej opowieści... Ale taki już urok dzieła z tej serii. 

Najnowsza „Nieskończoność” to świetny tytuł dla całych rodzin. Dzieci poznają wyjątkowe uniwersum, tatusiowie ucieszą się z figurek i łatwości przekonania żon do kolejnych wydatków – „co ja na to poradzę... nasz syn chce!”... A uwierzcie mi fani Star Warsów mogą mieć problem z przejściem obok Dartha Vadera, Hana Solo, Obi-Wana Kenobiego, czy też Chewbacci... Uważajcie na portfele, bo nadciąga ponad 30 figurek oraz 4 nowe światy!

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Disney Infinity 3.0

Atuty

  • Umiejętne wykorzystanie licencji
  • Wykonanie figurek
  • Świetna rozgrywka i przyjemne walki (Ninja Theory!)
  • Ciekawa opowieść w Zmierzchu Republiki
  • Nowe elementy i pomocnicy na Placu Zabaw

Wady

  • Krótka kampania
  • Cena dodatków
  • Średni zestaw startowy

Idealna rozgrzewka przed nadciągającymi przyjemnościami. Disney dobrze wykorzystuje posiadaną markę. Mając więcej wolnej gotówki można stworzyć świetną kolekcję figurek i poznać ciekawe opowieści!
Graliśmy na: XONE

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper