Recenzja gry: Arcana Heart 3: LOVE MAX!!!!!

Recenzja gry: Arcana Heart 3: LOVE MAX!!!!!

Adam Ginel | 24.11.2014, 12:34

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że widząc bijatykę o tytule „Arcana Heart 3: LOVE MAX!!!!!”, myślisz „WTF?!”. W przypadku produkcji Examu, jedni mogą ten skrót myślowy rozszyfrować jako „Wywołuje Totalną Frustrację”, a drudzy jako „Warty Twojej Forsy”. Ja, po kilku godzinach szarpania, zaliczam się do drugiej grupy.

Arcana Heart jest serią dwuwymiarowych bijatyk stworzonych przez Examu. Cechą charakterystyczną tego brandu jest to, że wśród dostępnych wojowników są jedynie kobiety. Swoją premierę miała właśnie ulepszona wersja trzeciej odsłony, okraszona podtytułem „LOVE MAX!!!!!”. Twórcy, słuchając uwag graczy, chcieli usprawnić AH3, dodając nowe tryby, a przede wszystkim lepiej balansując rozgrywkę i siłę poszczególnych bohaterek.

Ekipie developerskiej należy się uznanie za wysiłek włożony w przygotowanie tła fabularnego, które, jeśli się w nie zagłębić, jest całkiem interesujące. Każda z postaci odgrywa swoją rolę w historii przedstawionej w Arcana Hear 3: LOVE MAX!!!!!. W skrócie: po dwóch miesiącach od Incydentu w Kantou (Arcana Heart 3), Japonii ponownie grozi zagłada, ponieważ szczelina między wymiarami otwarta przez Avallone, umożliwiającą demonom przeniknięcie do naszej rzeczywistości, nie została zamknięta do końca. Co gorsze, na terenie całego Kraju Kwitnącej Wiśni zaczęły otwierać się kolejne portale. Zostało jedynie sześć dni do armagedonu.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

W twoje ręce oddano kilka trybów rozgrywki. Podstawowym jest Story, przedstawiający wspomniane wyżej wydarzenia, ale także wyjaśniający to, co działo się w dwóch poprzednich odsłonach gry. Każda z postaci ma swoje zakończenie i motywy, którymi się kieruje. Kolejnym trybem jest After Story, opowiadający co działo się z poszczególnymi postaciami zaraz po zażegnaniu niebezpieczeństwa zagładą Japonii. Następny w kolejce jest Survival Score Attack. Toczysz walkę ze wszystkimi zawodniczkami po kolei, skupiając się na uzyskaniu jak najwyższego wyniku. Pasek energii regeneruje się nieznacznie po każdym starciu. Bardzo ciekawy i niezwykle wymagający jest tryb Trial, w którym musisz wykonywać narzucone przez twórców zadania i oczywiście pokonać rywalkę. Ciosy zadawane wyłącznie z powietrza, stosowanie różnych combosów, używanie specjalnych ataków to tylko te najprostsze. Nie mogło zabraknąć Time Attack, w którym musisz zwyciężyć z każdą z wojowniczek w jak najkrótszym czasie. Tryb praktyki polecam każdemu, kto nie miał wcześniej do czynienia z Arcana Heart. Dostępne są też dwie wersje trybu Versus: lokalna i sieciowa.

 

 

Dostępne są łącznie 23 wojowniczki, różniące się między sobą wyglądem, ale przede wszystkim wachlarzem ciosów i ataków specjalnych. Podzielono je na cztery podstawowe kategorie, w zależności od stylu, w jakim walczą: ofensywną, defensywną, zbilansowaną oraz unikalną, jeśli nie pasowały do żadnej z tych trzech. Każda z nich włada jedną z arkan. Ogień, woda, metal, magnetyzm, światło, zło, miłość i inne. Dla każdego coś się znajdzie. Na oficjalnej stronie gry znajdziesz bardzo szczegółowe opisy poszczególnych bohaterek wraz z listą dostępnych dla nich ataków. Muszę przyznać, że opanowanie wszystkich zawodniczek to nie lada wyzwanie, wymagające mnóstwa czasu.

Walki są bardzo dynamiczne, szczególnie na wyższych poziomach trudności. Dla średnio wprawionego gracza, ten domyślny może okazać się zbyt wymagający, zwłaszcza w ostatnich dwóch starciach. Na normalu dawałem sobie radę bez większych trudności, do czasu spotkania bezpośredniej oponentki (każda z postaci ma takową), od której dostałem tęgie lanie. Jej przejście udało się na zasadzie metody prób i błędów, a nie zaplanowanych działań. Sytuację pogorszył ostatni boss, którego należy pokonać w ciągu maksymalnie 60 sekund. Jeśli ci się nie uda, to w przeciwieństwie do porażki ze zwykłymi postaciami, nie ma kontynuacji, a jedynie Game Over. Zadanie niezwykle trudne, zapewniam. Końcówka sprawia, że przyjemność z gry szybko może zmienić się we frustrującą naparzankę, byleby tylko dobrnąć do końca. Nawet na najniższym poziomie trudności ostatni przeciwnik może sprawić spore kłopoty, jeśli nie masz konkretnie opanowanej postaci. Sprawę nieco ratuje możliwość włączenia łatwiejszej wersji sterowania, co skutkuje tym, że wykonanie skomplikowanych sekwencji combosów połączonych z atakami specjalnymi nie wymaga małpiego sprytu.

 

 

Oprawa to zdecydowanie mocna strona Arcana Heart 3: LOVE MAX!!!!!. Ręcznie rysowane tła oraz postacie cieszą oko. Lokacje są pięknie zaprojektowane, a bohaterki świetnie animowane. Momentami, gdy któraś z zawodniczek odpali jakiś specjalny atak, nie wiadomo co dzieje się na ekranie, ale w przypadku produkcji tego formatu to absolutna norma. Co ciekawe, spora część starć odbywa się w powietrzu, ponieważ dostępne areny są niezwykle wysokie, a postacie potrafią latać. Dzięki temu starcia są bardzo efektowne. Grę wydano na PlayStation 3 oraz Vicie. O ile w przypadku przenośnej konsoli Sony produkcja Examu rzeczywiście wygląda bardzo dobrze, tak z PS3 sytuacja ma się nieco gorzej. Wszystko przez to, że postacie są w zbyt niskiej rozdzielczości. Miłośnicy automatów zapewne poczują się jak w domu, jednak niektórzy gracze mogą być zawiedzeni. Swoją drogą, szkoda że wydawca nie pokusił się o Cross-Buy. Chcąc zagrać w Arcana Heart 3: LOVE MAX!!!!! na obu maszynach Sony, musisz przygotować się na podwójny wydatek. Najważniejsze, że płynność wyświetlanej grafiki nie spada, co w przypadku bijatyk jest szczególnie istotne. Udźwiękowienie to z kolei absolutny klasyk japońskiego kunsztu. Każda z postaci jest świetnie dubbingowana, za co należy się twórcom uznanie.

Komu mogę polecić tę produkcję? Przede wszystkim miłośnikom automatowych bijatyk, którzy w dodatku lubią japońskie klimaty. Domyślam się, że niewielu takich jest wśród nas, jednak być może to właśnie dzięki Arcana Heart 3: LOVE MAX!!!!! zainteresujesz się szerzej takimi tytułami.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Arcana Heart 3: LOVE MAX!!!!!

Atuty

  • Oprawa
  • Liczba postaci do wyboru
  • Ciekawe tryby rozgrywki

Wady

  • Poziom trudności
  • Brak męskich postaci
  • Brak opcji Cross-Buy

Jeśli lubisz automatowe mordobicia w mocno japońskim stylu, ten tytuł jest właśnie dla ciebie, a do oceny śmiało możesz dorzucić jedno "oczko".

Adam Ginel Strona autora
cropper