Recenzja gry: The Last of Us Remastered

Recenzja gry: The Last of Us Remastered

Wojciech Gruszczyk | 02.08.2014, 09:00

The Last of Us zachwycił graczy, recenzentów i znawców branży w 2013 roku, a teraz po małym liftingu i poprawieniu kilku niedoskonałości powraca. Ale czy opowieść Ellie i Joela może olśnić ponownie? 

Japończycy nie ukrywają, że początek ósmej generacji jest dla nich bardzo korzystny, bo wszystkie słupki sprzedaży są aktualnie po ich stronie. Dodatkowo badania przeprowadzone wśród nabywców PlayStation 4 jednoznacznie wskazują, że tą konsolą zainteresowało się wielu konsumentów, którzy na przestrzeni ostatnich lat zapoznali się z biblioteką pozycji na Xboksa 360 oraz Nintendo Wii. To właśnie do graczy, którzy nie kupili PlayStation 3, nie odkryli serii Uncharted, nie zapoznali się z przygodą Ellie oraz Joela powinna w pierwszej kolejności trafić odświeżona wersja The Last of Us. Tę grupę osób pozycja zachwyci, pewnie niektórych zmiażdży i nawet z największych twardzieli wyciśnie kilka łez – tak, wiem to syndrom mokrych oczu. To ta sama wciągająca i niezwykła historia, którą poznaje się z ogromnym zaciekawieniem. 

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

Jest też spora grupa osób, która już przeżyła tę historię, zapoznała się z bohaterami i Klikaczami – oni po pierwszym załączeniu konsoli, chwyceniu kontrolera w dłoń, nie powiedzą „O ja! Jaka piękna grafika”, a doznają czegoś interesującego. Gra działa w 60 klatach na sekundę i może dla wielu z Was być to ciekawe doświadczenie, do którego przyzwyczaicie się po dobrych 5 minutach. Wtedy już nie będzie „trochę inaczej” , a odkryjecie, że jest płynniej, dokładniej i lepiej. W opcjach możemy zmniejszyć ilość klatek na sekundę (nawet w trakcie gry) i polecam ten eksperyment – zagrajcie 15 minut w 60 klatkach, a później przełączcie na 30... Efekt jest niezły i w takiej sytuacji nawet osoby „które nie widzą różnicy”, dostrzegą to ciekawe ulepszenie. Dobrze, że możemy wybrać, bo pewnie znajdą się chętni na „trzydziechę” –  chociaż ja nie widziałem potrzeby przełączenia tej opcji.

 

Pod względem grafiki wersja na PlayStation 4 jest na pewno dużo ostrzejsza. Ponownie popracowano nad głównymi modelami postaci, które nadal wyglądają wyśmienicie. Nadal, bo już w przypadku tej pozycji na poprzedni sprzęt Sony opowieść Joela i Ellie prezentowała się bardzo dobrze. Tutaj mamy przyjemność z remasterem, który wyłącznie poprawia kilka miejsc, „pudruje nosek”, ale nie zobaczycie takiego skoku jakościowego jak w ostatniej przygodzie Abe’a. Oczywiście jest to spowodowane faktem, że zapoznajemy się z przygodą, której pierwowzór w zeszłym miesiącu ukończył roczek. To nadal bardzo ładna produkcja, która dzięki 1080p nabrała wyrazu – docenią to posiadacze dużych telewizorów, którzy lubią lizać ściany – ale też pozwala nam docenić świetną pracę Naughty Dog w przypadku PlayStation 3. Tak jak wspomniałem – wiele miejsc poprawiono, a raczej dopracowano bohaterów, niektóre przedmioty lub miejsca, ale nadal podczas wędrówki natraficie na mniej szczegółowe lokacje lub rozmazane elementy. Projekt ten to aktualnie jedna z ładniejszych pozycji na PlayStation 4, ale nie oczekujcie efektu „wow”, który mogliście odczuć w przypadku oryginału. Na ten moment przyjdzie jeszcze czas – gdy twórcy poznają maszyny i będą szykować pierwsze poważniejsze produkcje na ósmą generację.  

 

 

Na uwagę na pewno zasługuje tryb sieciowy, który teraz jest dopełniony zawartością – dostaliśmy wszystkie mapy, dodatki oraz bronie, na które wcześniej gracze wydali sporo dolarów. W remasterze pudełko jest obładowane, więc wystarczy włączyć produkcję i można rozkoszować się strzelaniem – jeśli preferujecie taki styl rozgrywki, jeśli lubicie ten gatunek, to dostajecie tytuł, od którego nie odciągnie Was żaden inny na długo. Multiplayer już wcześniej udowodnił, że jest silną częścią całej produkcji, a teraz jest jeszcze lepiej. Nie dzięki 60 FPS-om, nie dzięki 1080p, a nawet nie dzięki wszystkim dodatkom – na PlayStation 4 po prostu w tej materii nie ma konkurencji. Najlepsza gra z PlayStation 3 pozwoli Wam rozegrać mnóstwo zaciętych starć na najwyższym poziomie do czasu, aż na horyzoncie pojawi się jakikolwiek konkurent. Na tego niestety (lub stety...) poczekamy dopiero do przyszłego roku. Muszę napomknąć, że poszczególne pojedynki wczytują się odrobinę za długo, ale można to przeżyć – po odczekaniu dostaniecie kawał soczystej i satysfakcjonującej rozgrywki. 

 

Na płycie z grą znajdziecie również dodatek Left Behind, z którym powinniście się zapoznać dopiero po ukończeniu fabuły - to idealne ukoronowanie produkcji pokazujące, że można stworzyć ciekawy kompromis pomiędzy strzelaniem a bogatą fabułą. To całkiem przyjemny epilog, za którego tym razem nie musimy dopłacać. Wersja na PlayStation 4 otrzymała dodatkowo kilka bajerów – tworzenie ekwipunku załączamy przez touchpad, zmieniono korzystanie z broni (L1/R1 -> L2/R2), min. dźwięk włączenia latarki dochodzi z kontrolera, lightbar reaguje na nasze zdrowie – ale to tylko i wyłącznie zabawki. Nie polepszą Waszych wrażeń z gry, ani nie sprawią, że lepiej będzie się Wam strzelać.

 

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na mały, ekskluzywny dodatek fabularny – podobny do Left Behind – który bez wątpienia zachęciłby do gry posiadaczy PlayStation 3. To dobra motywacja do kupienia tytułu ponownie, a dodatkowo moglibyśmy przeżyć kolejną przygodę w tym świetnym uniwersum! 

 

 

Komu mogę polecić The Last of Us Remastered? W zasadzie wszystkim graczom, bo każdy z Was odnajdzie w „kotlecie” Naughty Dog coś dla siebie. Jest to bez wątpienia pozycja obowiązkowa dla prawdziwego targetu Sony – czyli dla graczy, którzy jeszcze nie zapoznali się z tą opowieścią. Zazdroszczę im wszystkim, bo chciałbym znów móc pierwszy raz przeżyć historię wielkiej epidemii, która zmieniła losy ludzi. Także osoby, które grały mogą ponownie przeżyć tę przygodę, zagrać w dodatek, a na końcu zapomnieć się w sieciowych starciach.

 

To po prostu sporo ciekawej rozgrywki, upiększonej wybitną historią i intensywnym multiplayerem.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Last of Us

Atuty

  • Wygląda ładniej
  • Działa szybciej
  • Są dodatki!
  • I ta historia!

Wady

  • Odrobinę za długie wczytywanie
  • Dla niektórych to tylko "kotlecik"

Świetna gra, z którą trzeba się zapoznać pierwszy raz, a można ponownie. Tryb sieciowy nie zawodzi i dzięki niemu można rozegrać wiele zaciętych pojedynków. Wygląda lepiej, działa lepiej, a historia ponownie nie zawodzi!

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper