Recenzja gry: Dark Souls 2: Crown of the Sunken King (DLC)

Recenzja gry: Dark Souls 2: Crown of the Sunken King (DLC)

Wojciech Gruszczyk | 28.07.2014, 22:20

„Legenda głosi, że w najgłębszych zakamarkach Czarnego Jaru, za drzewami zamkniętymi od środka, leży wspaniałe miasto zbudowane dla wielkiego śpiącego smoka. Choć ten szpon ma już swoje lata, wciąż bije od niego ogromna witalność.”

Takimi słowami został opisany przedmiot, który trafi do ekwipunku wszystkich śmiałków chcących zapoznać się z Crown of the Sunken King – pierwszym dodatkiem do Dark Souls 2, w którym wyruszamy po pierwszą koronę Króla. Twórcy ponownie nie mówią wprost, gdzie musimy się udać, a pozwalają odkryć najlepsze sekrety swojego dzieła.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Gdy już traficie do odpowiedniego miejsca, rozpoczniecie podróż w głąb tajemniczego, opuszczonego miasta, wejdziecie do przeraźliwej jaskini, a gdyby tego było mało to jeszcze wpadniecie do licznych grobowców. Wiele lokacji jest zamkniętych i pod względem designu pozwalają nam poczuć, że ciągle jesteśmy w mrocznym świecie ekipy From Software. Klimat jak zawsze buduje ciemność, którą możemy rozświetlić pochodnią – wtedy przed Waszymi oczami ukaże się zachwycająca architektura. Japończycy ponownie wykreowali fenomenalną atmosferę i sprawili, że z wielką przyjemnością przemierzamy wszystkie lokacje. 

 

 

 

Twórcy w premierowym dodatku do „dwójki” przypomnieli sobie o tym jak pięknie i zgrabnie tworzyli lokacje w pierwszym Dark Souls i zaoferowali nam wielki labirynt, w którym znajdziemy mnóstwo przejść czy też skrótów umożliwiających szybkie przedostanie się do wyznaczonego celu. To miły hołd dla znawców serii, zaś dla śmiałków nieobeznanych z tematem będzie ciekawym doświadczeniem – nikt nie tworzy takich labiryntów jak From Software i w tym przypadku z uśmiechem na ustach odkrywa się kolejne przejścia.

 

Jeśli już wspomniałem o lokacjach, to muszę napomknąć o największej innowacji, którą przynosi Crown of the Sunken King, czyli o interakcji z otoczeniem. Twórcy rozstawili w wielu miejscach specjalne słupki oraz przyciski, które aktywują mechanizmy – czasami opuszczają platformy, innym razem podnoszą lub otwierają ukryte przejścia. Dzięki tej zabawie otrzymujemy możliwość odkrywania nowych, wcześniej niedostępnych miejsc, a nawet podczas dłuższej zabawy możemy odkryć coraz to nowsze specjalne pomieszczenia ze skarbami. Taka zabawa dodaje dużej świeżości rozgrywce, ponieważ aby odnaleźć ukryte przełączniki, musimy dosłownie lizać każdą lokację – te potrafią znaleźć się nawet na suficie lub w z pozoru trudno dostępnych miejscach.

 

Trzeba pamiętać, że dodatek to również nowe bronie, przedmioty, przeciwnicy i oczywiście bossowie. W przypadku zwykłych rywali musimy przygotować się na długie i wymagające walki – Japończycy postanowili odrobinę podnieść poziom trudności i w wielu przypadkach walczymy z małymi grupkami różnorodnych oponentów, którzy lubią atakować z furią. Jak zawsze najlepiej odciągnąć „owieczkę od stada” i rozprawić się na swój ulubiony sposób, jednak ten patent nie zawsze działa, a dodatkowo musimy uważać na irytujących magów i łuczników.

 

 

 

Bez wątpienia poziom trudności pierwszego rozszerzenia do Dark Souls 2 potrafi zachwycić, bo nawet jeśli uważacie się za wielkich znawców tematu i ukończyliście wcześniejsze odsłony „Dusz”, to w tym miejscu będziecie musieli uczyć się wielu elementów od początku. Nie zapomnijmy jeszcze o samej esencji tego dzieła czyli o bossach, którzy kolejny raz potrafią zniechęcić do wszystkiego. Od dawna znamy schemat – mają zaledwie kilka ataków, my dość szybko uczymy się ich zachowań, ale w ostatecznym rezultacie napocicie się przy każdej walce i to nie tylko z powodu tej okropnej pogody za oknem. Pamiętajcie, że w katakumbach jest zimniej.

 

Crown of the Sunken King wyrwie z Waszego życia od 3 do 5 godzin, chociaż to wszystko zależy od umiejętności. Nie zdziwię się, jeśli wielu graczy utknie w połowie i z płaczem wróci do mniej wymagających pozycji. Pierwsze DLC to prawdziwe wyzwanie, z którym powinni zmierzyć się wszyscy sympatycy tej serii i naprawdę szkoda, że twórcy akurat ten fragment postanowili wrzucić do dodatku.

 

Z drugiej strony to idealny prolog do kolejnych przygód – dwa następne DLC, w których zdobędziemy dwie kolejne korony Króla, zapowiadają się intrygująco, bo jeśli już na samym początku jest wymagająco, innowacyjnie i mrocznie, to jak będzie dalej? Możemy mieć tylko nadzieję, że Japończycy przygotowali odrobinę więcej lokacji i dłuższą rozgrywkę, ponieważ wprawiony gracz poradzi sobie z tą przygodą w mniej niż 4 godziny. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dark Souls II.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dark Souls II

Atuty

  • Poziom trudności
  • Interakcja z otoczeniem
  • "Powrót do labiryntów"

Wady

  • Odrobinę za krótko

Jeśli jesteście fanami serii - musicie w to zagrać! Ale ostrzegam, to nie będzie przyjemna przygoda. Tutaj się napocicie, zmęczycie i będziecie wołać o pomoc! Chyba, że to lubicie... ;)

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper