The Sinking City - recenzja next-genowej wersji gry. Tonące miasto w nowej oprawie

The Sinking City - recenzja next-genowej wersji gry. Tonące miasto w nowej oprawie

Mateusz Wróbel | 27.02.2021, 10:00

The Sinking City zadebiutowało parę dni temu w next-genowej wersji skierowanej jedynie dla posiadaczy PlayStation 5. Wzięliśmy ją na ruszt, a jeśli chcecie poznać nasze wrażenia, zapraszam do przeczytania recenzji.

Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, że nie jest to pełna recenzja gry, bo tą dostarczył Wam już w połowie 2019 roku Michał. Przeczytacie ją klikając tutaj. Zdecydowałem, że w dzisiejszym, krótkim tekście skupię się jedynie na opisaniu ulepszeń (tych graficznych, jak i mechanicznych) i na ich podstawie wydam końcowy werdykt oceniający jakość next-genowej wersji The Sinking City.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Sinking City, tak jak Call of Cthulhu, to produkcja action-adventure inspirowana prozą H.P. Lovecrafta. Oba tytuły łączyła jedna rzecz - ponure, tajemnicze miasta, które - powiedzmy sobie to szczerze - nie prezentowały się, pod aspektem graficznym, zbyt pięknie. Pod znak zapytania podciągnąć śmiało moglibyśmy także detaliczność odwiedzanych miejscówek, ale to już temat na inną rozmowę. Produkcja Frogwares różni się od tej wydanej przez Cyanide Studio przede wszystkim tym, że otrzymała next-genową wersję.

The Sinking City na PS5 - nowa jakość

The Sinking City - recenzja next-genowej wersji gry. Tonące miasto w nowej oprawie

Pozycja od ukraińskiego zespołu chodzi calutki czas w 60 klatkach na sekundę, a w trakcie 10-godzinnej rozgrywki nie byłem świadkiem żadnego, nawet najmniejszego spadku płynności, a przypomnijmy, że The Sinking City na PS5 jest uruchamiane w natywnej rozdzielczości 2160p (w skrócie: 4K). Jest to zapewne spowodowane poniekąd tym, że gra - mimo next-genowego patcha - wciąż nie wygląda zniewalająco.

Miasto, po którym się poruszamy, jest bardzo tajemnicze, mroczne, a jego eksploracja czasami przyprawia o dreszcze. Jasne jest, że nie będziemy mieli tutaj do czynienia z tzw. "wodotryskami", ale uważam, że ilość detali mogłaby być zdecydowanie większa - szczególnie w otwartych lokacjach, bo w tych korytarzowych możemy na niektórych rzeczach zawiesić oko na dłużej niż sekundę.

Deweloperom udało się w pełni wykorzystać niestandardowy dysk SSD zaimplementowany do egzemplarzy PlayStation 5. Wierzcie lub nie, ale The Sinking City na next-genie Sony ładuje się, nie licząc czasu potrzebnego na przejście do menu startowego, w około 4-5 sekund, a szybka podróż z jednego na drugi kraniec miasta trwa jedynie 2-3 sekundy. Ten wynik naprawdę robi wrażenie i pozwala nie martwić się długimi, irytującymi ekranami ładowania.

Zamykając temat poruszający techniczną warstwę gry, muszę wspomnieć o jednym, sporadycznym błędzie z oświetleniem. Będąc czasami w zamkniętych lokacjach ekran po prostu się zaciemnia - dzieje się tak, gdy maksymalnie zbliżę się do ścian w np. malutkim pokoju. Mogę stać blisko nich i eksplorować pomieszczenie, ale gdy dojdzie do - jakkolwiek to zabrzmi - "pocałunku" ze ścianą, to oświetlenie głupieje.

DualSense w akcji

The Sinking City - recenzja next-genowej wersji gry. Tonące miasto w nowej oprawie

Frogwares zadbało także o wykorzystanie możliwości DualSense. Podczas przechadzki w deszczowej nocy możemy raz na jakiś czas odczuć - za sprawą haptycznych wibracji - krople deszczu spadające na nasze ubranie, a w trakcie poruszania się po mieście łódką odgłos silnika, w zależności od ustawienia kamery, potrafi przechodzić z lewej do prawej dłoni, co jest naprawdę ciekawym doświadczeniem. Ponadto, strzelanie wygląda bardzo podobnie do tego, co oferuje Call of Duty: Black Ops - Cold War - trigger blokuje się tuż przed oddaniem strzału i zachowuje się przy każdej giwerze inaczej. 

Kończąc temat możliwości kontrolera przygotowanego z myślą o konsoli PlayStation 5, zdecydowanie brakuje mi w next-genowym wydaniu The Sinking City odczuwania na własnej skórze chodzenia postacią po błocie czy odsłuchiwania z dobiegających z głośniczka efektów (np. mocnego wiatru) w najstraszniejszych etapach rozgrywki - a tych mało nie jest. 

Warto zainteresować się grą

Podsumowując - jeśli jeszcze nie mieliście okazji zagrać w The Sinking City, a jesteście posiadaczami subskrypcji PS Plus, zachęcam do kupna gry do początku marca (do tego momentu będzie dostępna specjalna promocja). Dzięki temu tytuł nabędziecie, w standardowej wersji, za około 140 złotych i jest to - patrząc na niesamowicie wciągające śledztwa i całą otoczkę fabularną - świetna cena za oferowany produkt. Jeśli nie macie usługi pozwalającej grać w sieci na konsolach PlayStation, warto poczekać na pierwszą lepszą przecenę produkcji, bo ta, prędzej czy później, pojawi się w PS Store.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Sinking City

Atuty

  • Zero technicznych błędów
  • Przyzwoite wykorzystanie DualSense'a
  • Rozgrywka w 4K i stałych 60 FPS-ach
  • Sekundowe czasy ładowania
  • Świetna cena dla posiadaczy PS Plus

Wady

  • Miasto w wielu momentach prezentuje się dosyć słabo
  • Sporadyczne problemy z oświetleniem

The Sinking City to gra, z którą posiadacze PS5 powinni się zapoznać. Next-genowa wersja pozwala nam skorzystać z funkcji DualSense'a i w pełni wykorzystuje podzespoły next-gena, choć oprawa wizualna i oświetlenie wciąż w paru miejscach kuleje. Nie przeszkadza to jednak w pozytywnym odbiorze gry.
Graliśmy na: PS5

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper