10 niszowych filmów z 2020 roku, o których nie słyszałeś, a powinieneś

10 niszowych filmów z 2020 roku, o których nie słyszałeś, a powinieneś

Dawid Ilnicki | 06.12.2020, 15:00

Kończący się rok to fatalny czas dla kin, które obecnie nadal pozostają zamknięte, co jednak nie oznacza, że w kinematografii niewiele się działo. Wręcz przeciwnie: sporą część nowych obrazów można było bowiem zobaczyć od razu po wejściu na polski rynek w Internecie, dokąd - z konieczności - przeniosły się również festiwale filmowe.

2020 roku może być datą przełomową, jeśli chodzi o uzyskanie absolutnej dominacji na rynku filmowym przez platformy streamingowe, także ze względu na to, że kilka premier wielkich kinowych hitów odbyło się (lub ma się odbyć) na platformach VOD. Już od wielu lat mówi się o zmierzchu kin jako przybytków do których chodzi się, by oglądać nowości filmowe, ale obecny kryzys wcale nie musi być dla nich gwoździem do trumny, a raczej szansą na zmianę funkcjonowania. W tym roku premierę miała strona mojeekino.pl, na której już teraz można oglądać wiele obrazów, wcześniej dostępnych w ofercie kin studyjnych, a dodatkowo przeniosły się na nią niektóre wydarzenia filmowe.

Dalsza część tekstu pod wideo

Interesujące w tym kontekście są również działania poszczególnych festiwali filmowych, które z konieczności musiały w tym trudnym momencie w roku przenieść się do sieci. Dotyczy to tak prestiżowych i uznanych wydarzeń jak wrocławskie Era Nowe Horyzonty i American Film Festival, coroczny przegląd kina azjatyckiego Pięć Smaków, DOCS Against Gravity (które oprócz edycji online odbywało się również stacjonarnie) a także rozpoczynający się właśnie Splat! FilmFest. W przypadku dwóch pierwszych (w tym roku połączonych) już ogłoszono duży sukces frekwencyjny, który nie może dziwić: wszak nie każdy może, nawet w wakacje, udać się na Dolny Śląsk, by uczestniczyć w corocznym święcie kina, które w tym roku było możliwe dzięki zorganizowaniu wszystkiego na platformie cyfrowej. 

Czy oznacza to teraz praktykę łączenia festiwali stacjonarnych z wersjami online? Taki ruch byłby logiczny, choć z drugiej strony z pewnością nie oznaczałby nic dobrego dla kin, bo widzowie mając do wyboru opcję domową z pewnością częściej korzystaliby właśnie z niej. Z drugiej strony taka możliwość oznacza uczestnictwo, a zatem również większe zainteresowanie imprezą osób, które i tak nie mogą się na niej pojawić osobiście.

To właśnie na tegorocznych festiwalach pojawiło się wiele interesujących filmowych premier, które nie doczekały się dystrybucji kinowej. Niezwykle interesujący jest pod tym względem szczególnie festiwal Pięć Smaków, prezentujący wszystko co najlepsze w azjatyckim kinie w ostatnich latach, który kończy się w niedzielę. Kilka obrazów, które znalazły się na tej liście to pozycje, które zapewne znalazłyby się w normalnej dystrybucji, ale przeszkodziła im w tym trudna sytuacja na całym świecie. Nieliczne doczekały się krótkiej obecności w kinach studyjnych. 

Possessor  

Drugi obraz Brandona Cronenberga, syna słynnego Davida, będzie można obejrzeć na Festiwalu Splat, do czego zdecydowanie namawiam. Jest to bowiem jedno z najbardziej udanych widowisk science-fiction w ostatnich latach, którego fabuła może się kojarzyć z niektórymi znanymi, futurystycznymi rozwiązaniami fabularnymi, z takich seriali jak choćby “Black Mirror”. Jeśli zaś chodzi o stronę realizatorską najbliżej mu do pierwszego filmu Panosa Cosmatosa: “Za czarną tęczą”, o którym przypomina również Andrea Riseborough, będąca gwiazdą kolejnego i najbardziej znanego filmu tego reżysera -  “Mandy”. Duszna, momentami klaustrofobiczna atmosfera, świetne zdjęcia i aktorstwo, oprócz wspomnianej aktorki również bardzo dobry Christopher Abbott, a także interesująca fabuła sprawiają, że ten film po prostu musi zobaczyć każdy fan science-fiction o cyberpunkowym posmaku. 

Rom

Film wietnamskiego reżysera miał swoją premierę na festiwalu w Busan rok temu, ale nawet w ojczyźnie twórców debiutował w tym roku (po dłuższym okresie przerwy spowodowanym koniecznością przejścia zabiegów cenzorskich). W Korei film ten spodobał się jednak tak bardzo, że wygrał tamtejszy konkurs i nie może to dziwić. “Rom” to bowiem z jednej strony obraz opowiadający o trudnym życiu w slumsach w Sajgonie, a z drugiej film niezwykle dynamiczny. Tytułowym bohaterem jest chłopak przyjmujący od ludzi zakłady w lokalnej loterii.

Ogromne tempo jego życia wyznaczają kolejne losowania, przed którymi nie tylko zbiera on od ludzi pieniądze na zakłady, ale też je za nich zawiera. Od tego czy będą trafne czy nie zależy los wielu mieszkańców tej dzielnicy, terroryzowanych przez lokalny gang. Mimo niezwykle trudnej i dołującej tematyki film ogląda się znakomicie, momentami bowiem przypomina niemalże dynamiczny film akcji. Nietrudno też, mimo zupełnie innych doświadczeń życiowych, kibicować głównemu bohaterowi.

Bestie na krawędzi  

Kolejna świetna propozycja od Pięciu Smaków, którą można zobaczyć na stronie festiwalowej jeszcze w niedzielę. Tym razem bliższa jest ona zachodniemu widzowi, bo pochodzi z Korei Południowej, która przecież w ostatnich latach stała się prawdziwą potęgą kinematografii światowej. Misternie tkana historia złożona z kilku wątków, dotycząca oczywiście pogoni za wielkimi pieniędzmi, w którą jest uwikłany skorumpowany celnik, lokalny bandyta, szeregowy pracownik sauny akurat wyrzucony z pracy, jej szef, a także miejscowa femme fatale w oczywisty sposób nawiązuje do kina noir. Podzielony na kilka części film wciąga coraz bardziej z minuty na minutę aż ku emocjonującej końcówce potwierdzającej, że Koreańczycy są ostatnio mistrzami w opowiadaniu tego typu historii.

Lapsis

Kolejne interesujące, niszowe science-fiction, dostępne cały czas na stronie Festiwalu Splat. Nieodległa przyszłość, w której prawdziwym hitem technologicznym stają się komputery kwantowe, a najważniejszym wyzwaniem okazuje się okablowanie ogromnego terenu, które oczywiście zleca się ludziom. Pracy w tym nowym zawodzie podejmuje się główny bohater, który stara się wysłać swojego brata na drogie leczenie do kliniki, bo zmaga się on z przedziwną chorobą. Im dalej w fabułę tym mniej fantastyki, a coraz więcej satyry na współczesność: gig economy, nowoczesną pracę, która przypomina o pamiętnych słowach Tylera Durdena z “Fight Club”: “Wykonujemy prace, których nienawidzimy, aby kupić rzeczy, które nie są nam potrzebne”. Pomysłowy film z pogranicza fantastyki i współczesnej rzeczywistości. 

The Evening Hour  

Mieliśmy w tym roku kilka dobrych filmów opowiadających o drobnych przestępcach, którzy traktują ów proceder jako szansę na ucieczkę z prowincjonalnych miasteczek. W mniejszym stopniu dotyczy to kanadyjskiego “Ognia w czasach chłodu” pokazywanego na tegorocznym Octopusie, w większym zaś “Evening Hour” Bradena Kinga, który w swym pełnometrażowym debiucie sięga po powieść Cartera Sickelsa. Głównym bohaterem jest młody mężczyzna, pracujący jako pielęgniarz w domu starości, który jednocześnie wykorzystuje tę pracę, by zapewnić sobie stały dostęp do leków, a następnie je odsprzedaje. W tle mamy działalność lokalnej organizacji przestępczej, a także przyjaciela z dzieciństwa, który wyraźnie się pogubił. Świetnie nakreślone postacie, piękne zdjęcia i dobre aktorstwo to atuty tego niezwykle udanego filmu.

Niedosyt  

W części krajów europejskich, w tym także Polsce, film miał swoją premierę w 2020 roku, a więc traktuję go jako obraz z tego roku. Interesujący dramat, w którym mamy do czynienia z pozoru z idealną rodziną pochodzącą z wyższej klasy średniej. Widz szybko zauważa jednak spore rysy na tej z pozoru perfekcyjnej egzystencji głównej bohaterki, Hunter, bo by ją dostrzec wcale nie trzeba będzie niezwykle oryginalnego konceptu, który jest główną osią fabularną tego filmu. Z początku nie jest to wygodny seans, zwłaszcza w tych rażących absolutną sztucznością scenach rodzinnych, ale widz z minuty na minutę coraz bardziej wciąga się w fabułę, która opowiada o poszukiwaniu własnej drogi życiowej i godzeniu się z trudną przeszłością. Jeden z najlepszych filmów obyczajowych tego roku. 

Guns Akimbo

Ten film w większości krajów miał swoją premierę w 2020 roku, więc traktuję go jako obraz z tego roku. To zdecydowanie najbardziej rozrywkowa produkcja z tych przedstawionych w tym artykule. Daniel Radcliffe w swej kolejnej, nietypowej roli gra zwykłego młodego człowieka, który razu pewnego budzi się z dwoma pistoletami przymocowanymi do dłoni i musi uczestniczyć w rozgrywce o nazwie Skizm, śledzonej przez internautów na całym świecie. Taki film mógłby w zasadzie wyjść spod ręki Uwe Bolla, gdyby Niemiec miał trochę talentu i zmysłu do obserwacji tej grupy, które nienawidzi go najbardziej, z wzajemnością zresztą. Zadowoleni po seansie powinni być miłośnicy nietypowego, czarnego humoru, Cypress Hill, a także ekranowej przemocy. Nieco ponad półtorej godziny bezpretensjonalnej filmowej rozrywki na poziomie. 

Czarny Niedźwiedź  

Film Lawrence'a Michaela Levine’a był jednym z hitów American Film Festival i dość szybko zabrakło biletów na jego seanse online. Znana głównie ze świetnej roli w serialu “Legion” Aubrey Plaza gra tu pisarkę, która utraciwszy wenę stara się wypocząć, jadąc nad jezioro położone w malowniczym górskim krajobrazie. Tam nawiązuje relację z małżeństwem Blair i Gabe’a, które również przeżywa spory kryzys. Obraz ten jest niezwykle ciekawą produkcją z pogranicza thrillera i dramatu opowiadającą o kryzysie twórczym, a jednocześnie na tyle mocno trzymającego się realiów, że nie odstraszającego widzów nieprzywykłych do filmowych eksperymentów. W 2021 roku film pewnie w końcu pojawi się w kinach studyjnych, z całą pewnością warto będzie go zobaczyć.

Odbudować Paradise

Z pewnością nie najlepszy, ale być może najbardziej wciągający film dokumentalny, który można było zobaczyć w tym roku na Docs Against Gravity. Zrealizowany przez słynnego Rona Howarda, reżysera innej tegorocznej premiery “Elegii dla bidoków”, dokument opowiada o ogromnych pożarach, które strawiły miasteczko Paradise, w górskim pasie Sierra Nevada w Kalifornii. Duża część tego filmu składa się po prostu z filmików relacjonujących ucieczkę z miejsca katastrofy, które robią ogromne wrażenie. W drugiej części twórcy pokazują mozolne próby odbudowy życia w tym mieście, które oczywiście mogą razić typowym amerykańskim patosem, ale z drugiej strony niewątpliwie zarażają optymizmem i hartem ducha, który pozwala ludziom przeżyć, jako lokalna społeczność, po tak straszliwej katastrofie. W bonusie dostajemy również liczne próby docieczenia dlaczego właściwie doszło do tak dramatycznych wydarzeń. Z pewnością warto to zobaczyć. 

Niech się stanie (Come True)  

Niewątpliwie jeden z hitów Splat FilmFest! to udany retro horror science fiction. Jego główną bohaterką jest nastolatka, cierpiąca na problemy ze snem, która godzi się na udział w pewnym eksperymencie, licząc na to, że pozbędzie się prześladujących ją koszmarów. Oczywiście, jak łatwo odgadnąć, cel owego badania będzie zupełnie inny. Pomimo tego, że treść wyraźnie nie potrafi w tym filmie dorównać formie, znakomita strona audiowizualna, pomysłowe wizje, a także bardzo dobre aktorstwo, kompletnie nieopatrzonych odtwórców, sprawiają, że obraz ten jest ekscytujący do samego końca.

Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper