Dlaczego BoJack Horseman to najlepszy serial dostępny na Netflix [Opinia]

Dlaczego BoJack Horseman to najlepszy serial dostępny na Netflix [Opinia]

Igor Chrzanowski | 29.11.2020, 12:00

Niektórzy uważają, że seriale animowane nie mogą być dojrzałe, ambitne i nie mogą opowiadać w dorosły sposób o bardzo poważnych kwestiach, bo w końcu są przecież tylko animacjami. Tacy ludzie na pewno nigdy nie poznali BoJacka Horsemana - jednego z najbardziej tragicznych bohaterów współczesnej telewizji. Od razu również uprzedzam, będą spoilery - ale nie duże.

Netflix oferuje nam całe mnóstwo seriali animowanych dla dorosłych, aczkolwiek większość z nich jest po prostu śmieszna lub sprośna tylko po to, aby trafić w gusta młodzieży 16+, nie oferując żadnych poważniejszych przemyśleń na temat życia, śmierci, własnych błędów czy traumatycznych doświadczeń. Stworzony przez Raphaela Bob-Waksberga serial jest jednak całkowicie odmienny i porusza wszystkie te kwestie niczym najlepszy serial z najlepszymi możliwymi aktorami.

Dalsza część tekstu pod wideo

Brutalne życie w Hollywoo (bez d)

Przygody BoJacka Horsemana zaczynają się dość niepozornie. Ot poznajemy mocno zdezelowanego podstarzałego aktora, będącego niegdyś gwiazdą sitcomu z lat 90., dziś zaś walczącego o przetrwanie w branży. Tytułowy koń-aktor wciąż żyje swoją własną legendą i gdzie tylko może opowiada ludziom o tym, jak to był kiedyś wielkim gwiazdorem serialu Rozbrykani. Problem polega jednak na tym, że "był" jest tu słowem kluczowym, bo dziś poczciwy BoJack jest tylko zapijaczonym wrakiem - bez ambicji, bez perspektyw, ale za to z ogromną i skrywaną depresją.

Oprócz niego poznajemy tu także jego ex dziewczynę a obecnie agentkę Princess Carolyn, pomieszkującego u niego na kanapie chłopaczynę Todda Chaveza, piszącą o nim książkę dziennikarkę Diane Nguyen oraz wiecznie szczęśliwego psiaka znanego jako Peanutbutter. Początkowo wydawać by się mogło, że to zwykłe i do bólu stereotypowe postacie jakie mógłby napisać pierwszy lepszy scenarzysta, aczkolwiek gdy wraz z czasem poznajemy ich przeszłość, przemyślenia i rozterki, przekonujemy się jacy są naprawdę. 

W przeciwieństwie do wielu innych seriali, gdzie oprócz głównego bohatera wszystkie postacie poboczne ma się raczej w głębokim poważaniu, tutaj można się z nimi wszystkimi naprawdę zżyć i nie da się być obojętnym na ich losy - niezależnie czy komuś współczujesz, czy tak jak ja masz ochotę wyrzucić Diane przez okno z dziesiątego piętra. Życie w Hollywoo (bez d, które po pijaku ukradł BoJack) potrafi być naprawdę brutalne i niewdzięczne, ale z drugiej strony daje mnóstwo możliwości i zrobi bogacza nawet z takiego głąba jak Todd czy Peanutbutter.

Czego się lękasz, BoJack?

Wbrew pozorom BoJack Horseman nie jest tylko serialem o życiu tytułowego bohatera, dzięki czemu jego przyjaciele mają niekiedy więcej miejsca antenowego niż on sam - ba, bywają nawet epizody gdzie nasz koń w ogóle się nie pojawia. Oczywiście jego lęki, grzechy, zbrodnie i wygłupy są tu motorem napędowym, ale na szczęście nie oznacza to, że wszystko inne jest temu podporządkowane - tak jak w prawdziwym życiu, każdy ma tu swoje problemy i czasem nikogo nie obchodzi to, że BoJack właśnie zaćpał piątą noc z rzędu i potrzebuje pomocy. Princess Carolyn ma na głowie walkę o własny biznes i życie uczuciowe, Todd przestał dawać traktować się jak popychadło i ruszył naprzód, a Diane i Peanutbutter muszą zastanowić się nad sensem własnego małżeństwa. 

Praktycznie każdy z nas może w tej opowieści odnaleźć samego siebie - czy to z obecnych czasów czy też z przeszłości, dzięki czemu łatwiej jest nam poznać odpowiedzi na kilka ważnych pytań, jakich czasami sobie nawet sami nie potrafimy zadać. Czego chcemy? Czego potrzebujemy? Czego się boimy, a co nas wzmacnia? Kto tak naprawdę jest w naszym życiu najważniejszy? Bywają w życiu takie chwile, że musimy stanąć twarzą w twarz z naszymi największymi wrogami, sobą samymi i odpowiedzieć sobie między innymi na powyższe zagadnienia. Inaczej tak jak większość bohaterów BoJacka wciąż będziemy uciekać przed tym co nieuniknione, doprowadzając do sporych dramatów.

BoJack Horseman jako wielki gwiazdor mógł sobie pozwolić na znacznie więcej niż zwykły zjadacz chleba, przez co rozrabiał jeszcze bardziej i niczym wiele gwiazd prawdziwego Hollywood, zabłądził w ścieżkę przygodnych romansów, hektolitrów alkoholu oraz tabletek łykanych całymi opakowaniami. Ale czy zrobił tak, bo po prostu poczuł zew zabawy? Oj nie, to nie jest takie proste na jakie wygląda! Tak jak bywa to u każdego z nas, całość ma swoje podłoże już w dzieciństwie, które w ramach serialu poznajemy dość dogłębnie.

Nasz malutki koń miał wiecznie niezadowolonego ze swojego życia ojca oraz równie mocno zgorzkniałą matkę, którzy to nie mieli dla młodego za grosz serca i litości - obwiniali go głównie za swoje własne błędy i lęki, co nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Co jest tu jednak jeszcze ciekawsze, autorzy serialu sporo uwagi poświęcili także dzieciństwu matki BoJacka, Beatrice Horseman. Co nam to daje jako widzom? Wiele seriali pokazuje nam jedynie dramat jednego pokolenia bohaterów, przez co doskonale wiemy, że matka czy tam ojciec głównego herosa bądź antagonisty byli totalnymi ćwokami bez serca, nie zagłębiając się jednak w to, dlaczego do tego doszło. Wszakże nasi rodzice też mieli swoje dzieciństwo i swoje problemy, nieprawdaż? A młoda Beatrice miała srogo przegwizdane - no bo jak mogła wyrosnąć na normalną żonę i matkę, gdy jej ojciec traktował jej matkę jak przedmiot.

Tylko jedno weryfikuje nasze myśli

Jeśli nie chcecie większych spoilerów z BoJacka Horsemana, śmiało możecie zakończyć tutaj lekturę tegoż tekstu, albowiem mimo wszystko zagłębimy się tu w końcówkę serialu - a to polecam tylko tym, którzy przeżyli z BoJackiem cały ostatni sezon. Zostaliście ostrzeżeni.

Jeśli wpadniemy w spiralę jakichś autodestrukcyjnych działań nie ma na świecie praktycznie żadnej siły, która mogła by nas z tego wyciągnąć na dobre. Sami na pewno dobrze wiecie po sobie, że gadanie waszych rodziców, kolegów, koleżanek, przyjaciół czy nawet osób, które z całego serca kochacie, nie ma żadnej siły sprawczej i jeśli sami nie zechcecie zmiany, cały ich wysiłek idzie na marne. Jedynym co tak naprawdę weryfikuje nasze myśli, jest strach przed śmiercią, który w ostatnich odcinkach przeżył BoJack.

Po bardzo udanym odwyku jaki przeżył, mógł stanąć na nogi, ruszyć przez życie bez kropli alkoholu, dragów czy przygodnego seksu. Niestety dziennikarska żądza prawdy, sensacji i sławy sprawiła, że najgorszy ze wszystkich grzechów jakie popełnił BoJack znów go dopadł, a to doprowadziło go do ostateczności - powrotu do nałogów. I nie ma co go za to obwiniać, chyba każdy w podobnej sytuacji załamałby się tak samo jak on ruszając w tango z flaszką mocniejszego trunku - szkoda tylko, że ten cug pociągnął go na samo dno i tylko cud uratował go od niechybnej śmierci. Ale właśnie takie doświadczenie było BoJackowi bardzo potrzebne - stanął oko w oko ze śmiercią, przywitał się z nią, a nawet pogodził.

Szczerze to sam nie wiem jak wielki wpływ na mój odbiór serialu miało to, że gdzieś w momencie jak oglądałem 5 i 6 sezon serialu Netfliksa, sam stanąłem oko w oko z podobnym lękiem. Nie da opisać się tego, jak mocne zmiany w postrzeganiu świata wywołuje takie przeżycie, ale gdy siedziałem w szpitalu plując krwią w oczekiwaniu na pomoc, a kilka tygodni później widziałem jak BoJack w ostatniej godzinie godzi się ze swoim losem, coś we mnie pękło. Dlatego właśnie uważam, że BoJack Horseman to najlepszy serial dostępny na Netflix - nie jest idealny, ma sporo wad, ale w doskonały sposób porusza mnóstwo ważnych tematów i skłania do głębokiej refleksji.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper